230 posłów PiS mogło “nieświadomie” kłamać w sprawie głosowania w sali kolumnowej.


Jak informuje “Wyborcza.pl”, w styczniu 2018 r. Tuleya złożył do prokuratury 65-cio stronicowe (tu pełna treść) zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłów. W Tulei posłowie, zatajali prawdę lub świadomie kłamali m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, ówczesna premier Beata Szydło, a także m.in. Mariusz Kamiński, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Marek Kuchciński, Zbigniew Ziobro, Antoni Macierewicz, Jarosław Gowin, Jacek Sasin, Jan Szyszko czy Kornel Morawiecki.


Sprawa najpierw w 2017 trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie do sędziego Tulei, który odrzucił wniosek prokurator Magdaleny Kołodziej i nakazał wszczęcie postępowania. Sprawę przekierowano do sądu w Radomiu i utajniono. Prokurator Marta Chromańska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powtórnie odmówiła wszczęcia śledztwa. Jak stwierdziła, nawet jeśli posłowie mówili nieprawdę, to robili to… nieświadomie. W grudniu 2018 r. Sąd Rejonowy w Radomiu na niejawnym posiedzeniu podtrzymał decyzje prokuratury. Tuleja nie miał wyjścia, musiał sam złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Czy to jest właśnie prawo i sprawiedliwość ? Czy są jeszcze wolne sądy ?

Nie trzeba być sędzią Tuleją żeby po obejrzeniu materiałów telewizyjnych wyrobić sobie swoje zdanie. Jednak przygotowane zawiadomienie 65 stron to już twarde argumenty, łącznie z cytatami nieprawdziwych wypowiedzi i stronami akt śledztwa. Zdaniem sędziego fałszywych zeznań, czyli świadomego podania nieprawdy lub zatajania prawdy, mogło się dopuścić ponad 230 posłów – głównie z PiS. Obok mało znanych posłów pojawiają się najważniejsze osoby w obozie rządzącym: prezes Jarosław Kaczyński, premier Matusz Morawiecki, wice-premier Beata Szydło (wówczas premier), a także: minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, jego zastępca Maciej Wąsik, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Marek Kuchciński, Zbigniew Ziobro, Antoni Macierewicz, Jarosław Gowin, Stanisław Piotrowicz, Jacek Sasin i Jan Szyszko. Kłamać lub zatajać prawdę przed prokuratorem miał – według sędziego Tulei – także ojciec obecnego premiera Kornel Morawiecki z koła poselskiego Wolni i Solidarni

Zeznania marszałka Terleckiego, najlepiej opisują prawdę

Szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zeznał, że

Sala Kolumnowa została tak „zorganizowana, aby nie dopuścić posłów opozycji do stołu prezydialnego w Sali Kolumnowej. Miało to na celu uniemożliwienie zablokowania w/w stołu. Organizacja ta polegała na ustawieniu z tyłu Sali Kolumnowej trzech rzędów krzeseł w poprzek w/w Sali tak, aby zamknąć dostęp do stołu prezydialnego. Jak ustawialiśmy te krzesła, to posłowie opozycji nie mogli jeszcze wejść na Salę Kolumnową. Po ustawieniu krzeseł zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na pojawienie się Marszałka i pracowników kancelarii Sejmu. Generalnie zamysł był taki, iż posłowie opozycji mogą wejść na Salę Kolumnową, ale nie mogą przemieszczać się w stronę stołu prezydialnego, a więc nie mogą przekroczyć trzech rzędów krzeseł. Krzesła były ustawione tak, iż się stykały, aby nie było możliwości przejścia pomiędzy nimi, a na krzesłach siedzieli posłowie. To był specjalny zamysł, uniemożliwiający przejście w głąb Sali”.

Widać to na nagraniach. Gdy poseł Cezary Tomczyk zwraca się do posła Andrzeja Melaka z PiS: „Panie pośle, chciałbym złożyć wniosek formalny”, Melak odpowiada mu: „Wypadaj stąd!”. Innych posłów opozycji nie chcieli przepuścić m.in. Wąsik i Dominik Tarczyński.Inny poseł PiS Tadeusz Cymański przyznał przed prokuratorem, że „poruszanie się po tej Sali [kolumnowej], a więc i dostęp były utrudnione”

Grzegorz Piechowiak zeznał: „Oni [opozycja] znajdowali się w tylnej części Sali, gdzie nie było mikrofonów, z których mogliby skorzystać. (…) W mojej ocenie była ta jakaś próba zabezpieczenia przed zablokowaniem obrad przez opozycję”.
Posłanka Alicja Kaczorowska: „…siadaliśmy w określonym porządku na Sali Kolumnowej: kobiety z przodu, starsi mężczyźni za nami, a najmłodsi na końcu Sali. (…) My obawialiśmy się dalszych zaczepek i dlatego przyjęliśmy taki porządek zajmowania miejsc”.

Posłowie PiS gubią się, ale idą w zaparte

Ale niemal wszyscy pozostali posłowie PiS poszli w zaparte. Choć cała Polska widziała blokowanie dostępu do głównej części sali, powtarzali przed prokuratorem, że posłowie opozycji mogli swobodnie się po niej poruszać i w żaden sposób nie byli blokowani przy zgłaszaniu wniosków. Zdaniem sędziego Tulei „ewidentnie zeznali nieprawdę. Natomiast ci, którzy powyższych faktów w czasie przesłuchania nie ujawnili, zataili prawdę”.

Zdaniem sędziego Tulei z prawdą mógł mijać się Jarosław Kaczyński. Zeznawał przed prokuratorem 21 lutego 2017 r., że „była możliwość przejścia z tyłu Sali do prezydium podczas głosowań, ewentualne problemy wynikały z chęci zapewnienia jak największej ilości krzeseł dla wszystkich posłów”. I dodawał: „Chcę podkreślić, że była możliwość zabrania głosu podczas obrad. Nie było jednak w tyle Sali mikrofonów, co nie oznacza, że nie było możliwości zabrania głosu przez posłów”. Co z wnioskami formalnymi zgłaszanymi przez opozycję? Kaczyński: „Według mnie, te okrzyki z tyłu Sali, nie były to wnioski formalne, tylko próba wywołania awantury”.

Sędzia Tuleya podejrzewał o celowe kłamstwo także Mateusza Morawieckiego. Podczas zeznań 8 marca 2017 r. przekonywał on, że „wszyscy posłowie mieli swobodny wstęp na obrady. Słyszałem, że wejście drzwiami bocznymi było ograniczone, aby znów nie nastąpiła destabilizacja i blokada stołu Marszałka na Sali Kolumnowej. Stąd była prośba, aby wchodzić głównym wejściem”.

Również ówczesna premier Beata Szydło mogła dopuścić się składania fałszywych zeznań. 18 maja 2017 r. zeznała: „Z tego co wiem, każdy poseł mógł wejść na salę. Nie było żadnych utrudnień dla posłów, którzy mogli swobodnie wchodzić i wychodzić. Jeżeli więc poseł chciał uczestniczyć w posiedzeniu Sejmu, to mógł w nim w sposób nieskrępowany uczestniczyć”.

Podobnie zeznawał Mariusz Kamiński – 7 lutego 2017 r. mówił w prokuraturze, że „był swobodny dostęp posłów do Sali Kolumnowej, drzwi główne do tej Sali były otwarte. Na Sali cały czas znajdowali się posłowie z różnych ugrupowań, również ci, którzy wcześniej brali udział w blokadzie mównicy”.

Podobny przekaz popłynął z ust Macieja Wąsika. 24 stycznia 2017 r. zeznał: „Do Sali Kolumnowej przez całe posiedzenie dostęp był swobodny, nikomu z posłów – według mojej wiedzy – nie blokowano dostępu. Nie widziałem takiej sytuacji, aby był blokowany dostęp do Sali Kolumnowej. Każdy z posłów, który chciał, mógł wejść i zagłosować i nikt tego nie utrudniał”.

Beata Mazurek twierdziła 31 stycznia przed prokuratorem, że „z całą pewnością każdy z posłów, który chciał uczestniczyć w głosowaniu, mógł swobodnie wejść na Salę, zająć w niej miejsce i głosować”.

Według sędziego Tulei przed prokuratorem mógł nie mówić prawdy także Kornel Morawiecki. 3 lutego 2017 r. zeznał: „W mojej ocenie dostęp do Sali Kolumnowej podczas głosowań był dla posłów swobodny”.

Tuleya – wróg publiczny

Obecnie sędzią Igorem Tuleyą intensywnie zajmują się rzecznicy dyscyplinarni powołani przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę (który jest jednocześnie szefem wszystkich prokuratorów). Dotyczy go obecnie osiem postępowań (m.in. w sprawie wypowiedzi w mediach, ekscesu orzeczniczego, który miałby polegać na skierowaniu pytania prejudycjalnego do unijnego trybunału, czy uczestnictwa w Pol’and’Rock Festival – dawniej Przystanek Woodstock, oraz w spotkaniach poświęconych konstytucji).

Sędzią Tuleyą zajmuje się także wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Śledczy Ziobry – według ustaleń OKO.press – badają m.in., czy wpuszczenie mediów na posiedzenie, na którym uchylono umorzenie śledztwa w sprawie głosowania w Sali Kolumnowej, nie stanowiło naruszenia tajemnicy śledztwa.

Źródło Gazeta wyborcza

Exit mobile version