Benedykt XVI oszukał wszystkich. Gdy prawda wyszła na jaw, uderza się w piersi


Po opublikowaniu głośnego raportu o przeszłych nadużyciach seksualnych w niemieckiej archidiecezji monachijskiej, emerytowany papież Benedykt XVI przyznał, że wcześniejsze oświadczenie o jego udziale w spotkaniu, które dotyczyło molestującego księdza, było „obiektywnie błędne”.

Benedykt wydał oświadczenie za pośrednictwem swojego osobistego sekretarza, arcybiskupa Georga Gänsweina. Przyznaje w nim, że będąc arcybiskupem stolicy Bawarii brał udział w spotkaniu, na którym omawiano przyjazd do Monachium księdza oskarżonego o znęcanie się nad nieletnim z innej diecezji. W oświadczeniu stwierdzono, że Benedykt „uważnie” czyta raport niemieckiej kancelarii prawniczej Westpfahl Spilker Wastl, udostępniony mu w czwartek, tego samego dnia, w którym został opublikowany. Z czasem wyda pełne oświadczenie. Do tego czasu, jak napisał Gänswein, to, co do tej pory przeczytał, „napełnia go wstydem i bólem z powodu cierpień zadawanych ofiarom”.

„Chciałby jednak teraz wyjaśnić, że wbrew temu, co stwierdzono na rozprawie, uczestniczył w spotkaniu Ordynariatu 15 stycznia 1980 r.” Stwierdzenie przeciwne było zatem „obiektywnie niepoprawne”, powiedział Benedykt przez swojego sekretarza. Gänswein powiedział również, że emerytowany papież „chciałby podkreślić, że nie zostało to zrobione w złej wierze, ale było wynikiem przeoczenia redakcji jego oświadczenia”.

Jak doszło do tego błędu, wyjaśnimy również w oświadczeniu, które nie zostało jeszcze wydane.

„Bardzo mu przykro z powodu tego błędu i prosi o usprawiedliwienie” – napisał Gänswein. „Obiektywnie poprawne pozostaje jednak stwierdzenie, udokumentowane aktami, że na tym spotkaniu nie podjęto decyzji o przydzieleniu duszpasterskiemu księdzu”. Argumentem, wysuwanym zarówno przez raport, jak i sekretarza Benedykta, jest to, że podczas spotkania Ordynariatu omawiano i uwzględniono jedynie prośbę o zapewnienie zakwaterowania księdzu znęcającemu się nad nim podczas jego leczenia terapeutycznego w Monachium. Raport na zlecenie archidiecezji dokumentuje prawie 500 przypadków nadużyć seksualnych duchownych w archidiecezji monachijskiej na przestrzeni 74 lat. Wśród nich jest czterech oprawców, którzy służyli pod okiem przyszłego papieża Benedykta XVI, gdy kierował archidiecezją w latach 1977-1982.
Jednak przynajmniej w jednym przypadku ksiądz został skazany, potem mieszkał w obcym kraju, zanim wrócił, by służyć jako kapłan archidiecezji monachijskiej, wtedy Joseph Ratzinger – dziś Benedykt – był jeszcze profesorem uniwersyteckim pracującym poza archidiecezją. Kiedy Ratzinger przybył jako arcybiskup w 1978 r., ksiądz pracował już w archidiecezji od wczesnych lat siedemdziesiątych. Jednak pod koniec lat siedemdziesiątych został pastorem przez emerytowanego papieża.

Niemiecki ojciec Hans Zollner, jeden z czołowych ekspertów Kościoła katolickiego od zapobiegania nadużyciom, powiedział, że Benedykt „powinien złożyć proste, osobiste oświadczenie. Mógł w nim powiedzieć: „Nie przypominam sobie, żebym brał udział w omawianym spotkaniu. Jeśli tam byłem, to popełniłem błąd i przepraszam. Nawet gdyby psychologowie w tamtym czasie inaczej oceniali te przypadki, powinienem był poświęcić tej sprawie więcej uwagi. Przykro mi z tego powodu.'”

Zollner jest członkiem Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich od momentu jej powstania i jest prezesem Instytutu Antropologii: Interdyscyplinarne Studia nad Godnością i Opieką nad Człowiekiem na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Powiedział, że był zaskoczony faktem, że w swoim 82-stronicowym oświadczeniu emerytowany papież „ograniczył się tylko do aspektów prawnych, świadectwa i kanonicznych. Brakuje świadomości, że dotyczyło to również ludzkiej strony i zewnętrznej percepcji”.

Jako kardynał i przewodniczący watykańskiej Kongregacji Wiary, Benedyktowi przypisuje się zmianę podejścia Watykanu do seksualnego wykorzystywania nieletnich przez duchownych. W 2001 roku podjął decyzję o przejęciu odpowiedzialności za rozpatrywanie spraw dotyczących nadużyć po tym, jak zdał sobie sprawę, że biskupi na całym świecie nie karali sprawców, a zamiast tego często przenosili ich z przydziału na przydział.

W rzeczywistości, na kilka tygodni przed wyborem na papieża po śmierci papieża Jana Pawła II w 2005 roku, ofiarował medytacje Via Crucis w Wielki Piątek, odnosząc się do kryzysu związanego z wykorzystywaniem seksualnym, kiedy mówił o „brudach” w samym Kościele.

źródło: cruxnow.com

Exit mobile version