Dziennikarz TVP publicznie poniża kobiety!


Jerzy Jachowicz to postać doskonale znana w świecie mediów, jeden z prekursorów publicystyki śledczej nad Wisłą. W przeciwieństwie do wielu osób pracujących na Woronicza, których jedyna umiejętność to prorządowe pałkarstwo, Jachowicz jest szanowany ze względu na całokształt dorobku. Jednak w ostatnich latach zajmuje się głównie atakowaniem opozycji i bezkrytycznym wielbieniem rządu. Wiele osób mogło być zaskoczonych, że jego wczorajszy felieton wykroczył znacznie poza standardy, jakimi powinien się kierować ktoś z takim doświadczeniem.

“Panie do towarzystwa”

Jerzy Jachowicz przez wielu określany jest nestorem polskiego dziennikarstwa. Zajmował się przestępczością zorganizowaną w naprawdę ostrych czasach, kiedy pisanie o tych rzeczach wiązało się z dużym zagrożeniem. Co ciekawe, jego syn był powiązany z grupą pruszkowską i dobrze znał się z osławionym “Masą”. Obecnie zakotwiczył w redakcji TVP, która przyzwyczaiła odbiorców, że stosuje wszelkie możliwe brudne zagrywki, łącznie z inspiracjami ze stalinowskiej propagandy, w celu zaatakowania przeciwników politycznych. Tam nikt nie próbuje wykazywać jakiejkolwiek finezji podczas oczerniania opozycji, do jej grona dołączyli niedawno rozłamowcy Jarosława Gowina. Póki tworzyli rząd, mieli spokój, a najgorsze co mogło ich spotkać, to brak zaproszeń do studia na Woronicza. Teraz sytuacja uległa zmianie i muszą się liczyć z tym, że będą traktowani na równi z Tuskiem i Trzaskowskim. Pojawiły się już tego pierwsze egzemplifikacje, co najdobitniej udowodnił wczoraj Jerzy Jachowicz, któremu nie spodobało się spotkanie przedstawicieli Porozumienia z prezydentem Sopotu. Trudno powiedzieć skąd zaczerpnął pomysł, żeby w tekście dodać dwuznaczne sugestie, mające na celu poniżenie posłanek.

Prymitywny atak Jachowicza wywołał wiele krytycznych komentarzy, potępiła go nawet dziennikarka Radia Maryja. Niedługo później, ktoś z redakcji TVP chyba uzmysłowił sobie, że mocno przegięto i powyższy fragment został usunięty. Jednak zabrakło odwagi na zamieszenie przeprosin. To nie pierwsza publiczna kontrowersja z udziałem rodziny Jerzego Jachowicza. Generalnie prześwietlanie życiorysów najbliższych jest zawsze postrzegane dwuznacznie, ale na Woronicza nikt nie ma z tym problemów. W dodatku te informacje zostały udostępnione milionom Polaków w formie bestselleru publicystycznego, choć pewnie nie wszyscy o nich pamiętają. Kilka lat temu głośno było o dokonaniach jego syna, Piotra J. pseudonim “Struś”. W książce “Masa, o kobietach polskiej mafii”, pojawiły się opisy brutalnych gwałtów, których rzekomo miał się dopuszczać w czasach świetności grupy pruszkowskiej. Są one tak sadystyczne, że nie nadają się do zacytowania.

Exit mobile version