Szef przychodni w Chełmnie (woj. kujawsko-pomorskie) nie zaszczepił dziecka, a jego matce, która zamiast maseczki miała na twarzy przyłbicę, kazał wyjść z przychodni. W korespondencji mailowej przyznał, że się pomylił, ale nie przeprosił. Sprawą zajmuje się rzecznik praw pacjenta.
1 września kobieta zgłosiła się do przychodni Twój Lekarz w Chełmnie z siedemnasto miesięczną córką na obowiązkowe szczepienie. „Miałam na twarzy przyłbicę ochronną zakrywającą usta i nos” – wyjaśnia Sylwia Kantyka.
Wyśmiał i wyrzucił
Pediatra stwierdził, że przyłbica nie chroni przed zakażeniem koronawirusem i wyprosił matkę z przychodni. „Lekarz, a zarazem dyrektor placówki, był bardzo arogancki i niemiły. Nie chciał wypisać mi oświadczenia o powodzie odmowy szczepienia. Wręcz wyśmiał mnie, gdy powołałam się na swoje prawa konstytucyjne” – opowiada Kantyka.
Pomylił przychodnię ze statkiem powietrznym
Kobieta wysłała do szefa placówki e-maila z prośbą o wyjaśnienie. W odpowiedzi powołał się na troskę zapewnienia maksymalnego bezpieczeństwa osobom znajdującym się w poradni. Przyznał przy tym, że źle zinterpretował przepisy. „Przytoczone przez panią przepisy uległy zmianie w dniu 7 sierpnia 2020 r. Niestety udostępniona mi wersja zmienionego przepisu zawierała mylący komentarz, że począwszy od 8 sierpnia na terenie poradni dopuszcza się jedynie noszenie maseczki. Nie uwzględniał on noszenia przyłbicy w poradniach, co jednak nie jest prawdą. Taka sytuacja (tylko maseczki, a nie inne środki) przewidziana została jedynie, cytując odpowiednie zarządzenie, dla statków powietrznych” – napisał pediatra Jarosław Rożnowski.
Złamał prawo
Lekarz przyznał, że kobieta może przychodzić do przychodni w przyłbicy. „Zasugerował, bym rejestrując się na kolejną wizytę, zapisała się jako ostatnia pacjentka, gdyż stwarzam zagrożenie dla innych. W ten sposób po raz kolejny złamał prawo do równego traktowania pacjentów” – podkreśla kobieta. Za swoje zachowanie Rożnowski nie przeprosił. Powoływał się też na to, że matka nie powinna przychodzić z drugim dzieckiem. „Na przykładzie mamy z niemowlęciem, która przebywała w poczekalni przewidywany prawem okres po szczepieniu (piętnaście minut – przyp. red.), starałem się wytłumaczyć pani, jak ważne jest, by wszyscy przebywający w poczekalni byli wyposażeni w odpowiednie środki ochrony osobistej, tak by nie dochodziło do wzajemnego zakażania. Pani przyszła z jeszcze jednym dzieckiem powyżej czterech lat, które również nie miało żadnej maski zakrywającej usta i nos” – relacjonuje lekarz.
Sprawę bada rzecznik praw pacjenta
Kobieta twierdzi, że podczas jej wizyty nikt z personelu nie zwracał uwagi na to, że starsza córka nie ma na sobie maseczki. „Pomyłka w udostępnionej wersji zmiany prawa nie jest wytłumaczeniem dla aroganckiego zachowania” – komentuje Kantyka. Dyrektorowi poradziła, żeby nabrał pokory i szacunku dla osób szukających pomocy w jego przychodni. Do rzecznika praw pacjenta złożyła skargę na zachowanie lekarza. „Została przyjęta, czekam na jej rozpatrzenie” – informuje kobieta i przyznaje, że boli ją to, jak pandemia zmienia ludzi. „Nie możemy stawać się dla siebie wilkami, a przede wszystkim nie pozwólmy innym, by obnażali nas z naszych wartości” – apeluje.