Na lotnisku odmówiono pasażerce wraz z rodziną wejścia na pokład samolotu. Wszystko przez to, że nie miała przy sobie karty, którą płaciła za bilety.
Jak odpisuje Gazeta Wyborcza, pani Agnieszka miała lecieć ze swoją 4-osobową rodziną z Rzeszowa do Londynu. Dzień przed wylotem chciała się odprawić przez internet, lecz bezskutecznie, ponieważ pojawiał się komunikat, że musi zrobić to na lotnisku. Następnego dnia dotarła tam o 4 nad ranem. Na miejscu obsługa poprosiła ją o okazanie karty, którą opłaciła bilety, ponieważ zachodziło podejrzenie, że jest kradziona. Pani Agnieszka nie miała jej przy sobie, ponieważ, jak twierdzi, była nieważna. W odpowiedzi zaproponowano jej kupno nowych biletów. Kobieta nie miała wystarczającej sumy pieniędzy. Poradzono jej, by udała się do banku i pobrała wydruk, który stwierdza wykonanie płatności. Niestety nie pomogło to w sprawie.
“LOT powiedział mi tylko, że mogę złożyć reklamację” – wyjaśnia kobieta w rozmowie dla Gazeta Wyborczej. Koniec końców kupiła nowe bilety u innego przewoźnika kupiła za prawie 4 tysiące złotych jej mama.
LOT nie poczuwa się do winy
LOT w wyjaśnieniu pisze, że “każda linia lotnicza dbająca o bezpieczeństwo transakcji już w trakcie zakupu biletów weryfikuje transakcje przez specjalny system służący do wychwytywania nieprawidłowości w płatnościach”. Prawdopodobnie ten system oznaczył kartę pani Agnieszki.
Kobieta sądzi, że kłopoty z płatnościami są winą przewoźnika, ponieważ pojawiały się już w czerwcu, kiedy to kupowała owe bilety. Pobrano wtedy podwójną kwotę z jej konta bankowego, co postanowiła zgłosić w brytyjskim banku jako oszustwo. Z korespondencji z bankiem wynika, że zareagował on zablokowaniem karty i zwrotem zdublowanej opłaty na konto.
PLL LOT przekazał Gazecie Wyborczej informacje, z której wynika, że zaprzecza podwójnemu pobraniu pieniędzy oraz zaznacza, że zgodnie z ustawą o usługach płatniczych akceptant ma prawo zażądać od osoby posługującej się kartą okazania dowodu potwierdzającego tożsamość, a także zatrzymać instrument płatniczy w uzasadnionych przypadkach.
Pani Agnieszka chciała, żeby LOT zwrócił jej chociaż różnicę w cenach biletów, którą musiała dopłacić, ale przewoźnik odmówił.
Nie miał uprawnień
O zabranie głosu w tej sprawie zostali poproszeni eksperci. Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich twierdzi, że często jest zapisane “na miękko” w regulaminie firm, że klient może zostać poproszony o okazanie karty, ale takiego zapisu nie ma w regulaminie PLL LOT.
Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego jasno oświadczył, że LOT nie miał uprawnień do odmowy wpuszczenia na pokład pasażera ze względu na nieprzedstawienie karty płatniczej, którą zapłacono za bilety. – Ustawa o usługach płatniczych nie nadaje mu takich uprawnień – czytamy.
Urząd Lotnictwa Cywilnego wyjaśnia natomiast, że za bilet może zapłacić osoba trzecia, która musi nie brać udziału w podróży. ULC zaznaczył, że do tej pory nikt nie zgłaszał takich problemów.
Źródła: Onet, Gazeta Wyborcza