W „Wyborczej” ukazał się wywiad z byłym korespondentem Polskiego Radia – Markiem Brzezińskim. Dziennikarz pracował w rozgłośni 25 lat, rozstanie przebiegło jednak za sprawą jednego telefonu. W rozmowie opowiedział o stresującej pracy, a także o tym, jaka wizja Francji była mile widziana przez radio.
„Dziś z Paryża – o czym śnią młode kobiety?”
Ponad 50 lat temu Godard rzucił nam pytanie – o czym marzą paryżanki? Czego pragnie pokolenie Marksa i Pepsi? Sztuka, kultura i filozofia francuska od lat fascynowała twórców i media na całym świecie – ale czy rewolucyjna Francja może znaleźć jeszcze miejsce w Polskim Radiu? Tak, ale tylko w jedyny, słuszny sposób. Marine Le Pen nie jest wówczas liderką skrajnej prawicy – a jedynie prawicy. Imigranci są źródłem zła i chorób we własnych koczowiskach. Kolorowy świat Zachodu okazuje się być niebezpieczny i zły – najlepiej się do niego nie zbliżać. Odpowiadając – o czym śni się dzisiaj nad Sekwaną – a raczej, co jest akceptowalne w Polskim Radiu?
„O tragediach, katastrofach, manifestacjach, rozróbach „żółtych kamizelek”, no i oczywiście jacy to „fuj i be” są imigranci. Jakie roznoszą zarazki i choroby w swoich koczowiskach.”
Marek Brzeziński o kulisach rozstania z Polskim Radiem
W wywiadzie dla „Wyborczej” Brzeziński twierdzi, że wiedział, że „na niego też przyjdzie pora”. Zaskoczeniem okazała się jednak forma pożegnania – 25-sekundowa rozmowa telefoniczna, po 25 latach pracy. Usłyszał, że znaleziono kogoś, kto „lepiej interpretuje teksty”. Zarzucono mu także błędy w wymowie i słabą dyspozycyjność. Z rozmowy wynika za to, że dyspozycyjność dziennikarza była nienaganna. Jeśli chodzi o błędy w wymowie – nie sprecyzowano o jaki język chodzi – być może o angielski. Jednak Brzeziński ukończył anglistykę, od 21 lat jest profesorem, wykładał po angielsku, mieszkał w Londynie i pracował w BBC. Zarzuty wydają się zatem bezpodstawne. Brzeziński opowiedział także o ostatnich latach pracy – wyjątkowo stresujących.
„Tak jakby obawiali się pokazać, że nad Sekwaną ludzie się uśmiechają, kochają, cieszą”
Brzeziński podkreśla, że ostatnie lata pracy były wyjątkowo stresujące. Często słyszał, że pewnych tematów ma nie poruszać, bo „kogo to w Polsce interesuje”. Turniej rycerski? „Ale w Polsce mamy lepsze”. W kwestiach kultury – Matisse i Monet rzekomo także nikogo nie interesowali, o ile w sprawę nie byli zaangażowani Polacy. I wreszcie, wybór preferowanego obrazu Francji:
“Nad Wisłą chcą poznać, jak żyją ludzie we Francji. Ale tego dyrekcja bała się jak ognia. Tak jakby obawiali się pokazać, że nad Sekwaną ludzie się uśmiechają, kochają, cieszą. Bo takie uczucia są zarezerwowane tylko dla jednego sprawiedliwego kraju, w którym ludziom się żyje dobrze. Jeśli już miałem opowiedzieć coś, to raczej o tragediach, katastrofach, manifestacjach, rozróbach „żółtych kamizelek”, no i oczywiście jacy to „fuj i be” są imigranci. Jakie roznoszą zarazki i choroby w swoich koczowiskach.”
Korespondencję o likwidowaniu obozów uchodźców przyjmowano chętnie – gorzej jednak, jeśli imigrant uratował akurat dziecko. Brzezińskiemu sugerowano także określenie Marine Le Pen mianem liderki “prawicy”, zamiast “skrajnej prawicy”. Brzeziński oczywiście nie narzeka obecnie na brak pracy – to, co dla Polskiego Radia uchodzi za wadę, dla innych będzie zaletą. Dostając kolejną papkę informacyjną, tym bardziej poszukujemy nieco koloru, odmienności, dobrych wieści “z zewnątrz”. A od smutnej Polski, aż chce się odpocząć w “zdegenerowanej” Francji.