fbpx

Orali razem jedno pole. Teraz się nienawidzą. W tle VW Passat TDI.


Subksrybuj nas na Google News

Ta historia zaczęła się w 1998 roku, kiedy mieszkaniec niewielkiej wioski K. na Podlasiu, wrócił z saksów w RFN zakupionym tam autem. Mężczyzna, nazwijmy go Roman, nabył samochód za ciężko zarobione marki niemieckie i stanowił na osiedlu wyjątek, ponieważ jako jedyny mieszkaniec był posiadaczem czterech kółek. Niestety jedenastoletni volkswagen miał stać się niebawem powodem wieloletniego konfliktu między mieszkańcami postpegeerowskiej osady.

K. to wieś na Podlasiu jakich wiele. Kilkanaście chałup gospodarskich, sklep,  punkt wymiany butli gazowych i posterunek Ochotniczej Straży Pożarnej. Do kościoła mieszkańcy już muszą jeździć do sąsiedniej wioski. We wsi znajduje się też dawna baza PGR, która ma obecnie postać zrujnowanych hal z gazobetonu. Obiekt straszy pozapadanymi dachami i pustymi otworami okien i drzwi. Wszystkie możliwe metalowe przedmioty, elementy wyposażenia oraz części budynków zostały rozkradzione i wywiezione na złom jeszcze w latach 90 XX wieku.

Trochę inaczej przedstawia się sprawa budynków, w których mieszkają do dziś byli pracownicy PGR-u i ich rodziny. Dwa niewysokie bloki, zwane szumnie przez obywateli K. „osiedlem” znajdują się na obrzeżach miejscowości i w porównaniu do „bazy” prezentują się całkiem przyzwoicie. Mają wykonane niedawno ocieplenie elewacji koloru żółtego, podwórko elegancko wysypane szlaką, niektóre balkony lokatorzy udekorowali kwiatami i nie można doszukać się w blokach choćby jednego niedomytego okna.

Powrót Romana

Do takiej scenerii powrócił Roman z saksów w „rajchu”. Jako jednemu z nielicznych byłych „pegeerowiczów” poszczęściło się mu i w połowie lat 90 XX w., gdy państwowe gospodarstwo upadło, wyjechał do RFN do pracy. Roman miał tam rodzinę, która zadbała o niego na miejscu. Stryj załatwił mu robotę, a po 3 latach ciocia odsprzedała mu swojego passata. Roman chwalił się później w K., że fura igła, trochę po cioci może zamulona, ale na „autobanie”, gdy wracał na stare śmieci, odmulił bestię. „Fura” zajęła poczesne miejsce na podwórku, a szczęśliwy właściciel nie rzadziej niż co drugi dzień przecierał irchą jej nadwozie. Złośliwi szeptali za jego plecami, że lakier już się zrobił cieńszy od tego pucowania.

Życie „osiedla” pomimo trudnych warunków bytowych płynęło spokojnie i wesoło. Jednak już niedługo miało się okazać, że nadszedł koniec tej idylli. Pewnego sobotniego wieczoru wydarzyło się coś, co na długie lata odmieniło stosunki panujące między byłymi pegeerowiczami.

Pechowy slalom „Jelenia”

W K. co tydzień, w siedzibie OSP, odbywały się skromne potańcówki. Przy muzyce z compact discu doskonale bawiła się młodzież, a i starsi znaleźli zawsze coś dla siebie. Było to przede wszystkim własne, doborowe towarzystwo i wieczorne rozmowy przy butelce niedrogiego, ale dobrego wina.

Po takiej to cotygodniowej balandze wracał do domu na „osiedlu” Marek, kolega Romana z podstawówki. Marek szerzej znany był jako „Jeleń”. Był on miłośnikiem jednośladów, dziś byśmy powiedzieli, ekologicznych. Nie poruszał się inaczej niż rowerem, czy to do sklepu po fajki i podwawelską, czy do kościoła lub czasem do roboty. Pechowego wieczora „Jeleń” jechał jak zwykle szosą, żeby za ostatnią chałupą ostro skręcić w prawo na podwórko między dwoma blokami „osiedla”. Marek lubił, zwłaszcza gdy był na podwójnym gazie, zajechać na swój teren z fantazją. Lekka górka, z której zjeżdżało się z szosy „na bloki”, potęgowała przyjemne doznania, czemu dodatkowo sprzyjał pęd wiatru.

Niestety, jak zawsze „Jeleń” kończył powrót do „chaty” z fasonem, tak feralnej soboty miał pecha. Na wirażu nie opanował pojazdu i na pogrążonym w ciemnościach podwórku grzmotnął z impetem w niespodziewaną przeszkodę. Łomot był solidny i widać było, jak w kilku oknach zamajaczyły postacie lokatorów ciekawych zajścia. Również w oknie Romana zamajaczyła męska sylwetka. Marek z niepokojem spojrzał w stronę obiektu, o który się rozbił. Był to, tak jak przypuszczał, piękny niemiecki nabytek szkolnego kompana.

Konflikt zatacza coraz szersze kręgi

Opisywane wydarzenia miały miejsce w późnych latach 90 XX w. Passat Romana po szarży „Jelenia” posiadał spore uszkodzenia. Złamane lusterko, wgięta blacha karoserii i porysowany znacznie lakier. Roman, delikatnie mówiąc, nie był zadowolony. Zwłaszcza że jego dawny „wafel” nie śmierdział groszem i na dodatek stwierdził, że

przecież Roman nie musiał stawiać auta w tamtym miejscu.

Wobec zaistniałej sytuacji, między niegdyś dobrymi kolegami stosunki mocno się zepsuły i doszło kilka razy do awantur. Pewnego dnia, „Jeleń” złapał gumę w rowerze. Podejrzenia padły na Romana, który zarzekał się, że nie ma z tym nic wspólnego. Jednak Marek wiedział swoje. Od tego dnia dzieciaki szwagra, z którym mieszkał zaczęły grać regularnie w piłkę na podwórku, na którym nadal parkował volkswagen Romana. Ten z przerażeniem obserwował, jak piłka co kilka minut przelatuje o kilka centymetrów od „fury”. Tym sposobem do „wojny” został wciągnięty szwagier. Innym razem Roman znalazł psią kupę na wycieraczce. Był pewien, że stał za tym „Jeleń”, chociaż ten przysięgał, że to nie on.

Podobne do tych sytuacje mnożyły się z upływem lat, a zatarg z czasem obejmował coraz szersze grono osób. Rodziny głównych zainteresowanych przestały się sobie kłaniać, a że obaj panowie zamieszkiwali każdy w innym bloku, w niepojęty sposób mieszkańcy budynków zaczęli na siebie patrzeć spod oka. Gdy tylko zaistniała jakaś szkoda, a nie było winnego, automatycznie podejrzenie padało na „drugi blok”.

Walczy następne pokolenie

Po latach życie w K. toczy się jak dawniej, choć na „osiedlu” parkuje teraz wiele samochodów. Co tydzień w OSP odbywają się imprezy, a budynki dawnego PGR stoją jak stały, tylko wyrósł wśród nich mały las. Nie ma już bohaterów naszej opowieści. Roman przed laty wyprowadził się z rodziną do dużego miasta, a „Jeleń” zmarł w 2018 roku. Zostali tylko skłóceni mieszkańcy dwóch bloków i nikt już nie pamięta, o co poszło.

Imiona i pseudonimy bohaterów zostały zmienione.

Czytaj dalej i komentuj


Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments