Znani z ultraprawicowych poglądów youtuberzy zostali zaskoczeni podczas swoje transmisji. Od tej pory nie chcę was widzieć tutaj – padło na antenie.
Fascynacja populizmem i fałszywym postrzeganiem nowego rządu jako władzy silnej ręki spotyka wielu sympatyzujących odbiorców. Znany z walki z Żydami, szczepionkami na Covid, wychwalający Łukaszenkę, oraz z wpisów o gwałceniu posłanki i mordowaniu przeciwników bagnetem, Wojciech Olszański musi poszukać sobie nowego lokum. Internauci sugerują prezesowi Kurskiemu aby znalazł dla tego duetu jakiś kont w TVP, gdzie mogli by dalej najeżdżać na społeczność LGBT, bronić kościoła w specyficzny dla siebie sposób, nie przebierając w wulgaryzmach.
Głosiciele najdziwniejszych teorii spiskowych zostali na antenie poproszeni o zmianę tonu, przez kogoś spoza kadru. Okazało się, że to był właściciel wynajmowanego pomieszczenia, które było wykorzystywane przez yutuberów do nagrywania i transmisji swoich wiekopomnych dzieł.
Proszę o zachowanie umiaru w swoich wypowiedziach – szłyszymy. Słyszę z zza okna jakie pan kur** rzuca i że będzie zabijał pan ludzi .. ja sobie nie życzę, żeby się pan w tym domu tu znalazł – dodał właściciel nieruchomości.
Nie życzę sobie takiego zachowania pod moim dachem – dodał na zakończenie
Polskie, ultraprawicowe podziemie zostało właśnie rozbite przez właściciela akademika. ? pic.twitter.com/Y4ZK3eFiZ3
— Sandra Olechnowicz (@SOlechnowicz) June 26, 2021
Aleksander Jabłonowski naprawdę nazwa się Wojciech Olszański, to niespełniony aktor, który swoją wenę odnalazł w pseudopatriotycznych i nacjonalistycznych pokrzykiwaniach na YouTube. W swoich filmikach ostrzega przed niewidzialnymi wrogami Polski, swoich rozmówców potrafi zwyzywać od “sk*rwieli”, zawsze nosi wojskowy mundur, mieszając ludziom w głowach.
Na innym niesławnym filmiku Olszański dał popis swojej wiedzy na temat epidemii. “Jeśli będziesz żądał, żebym ja się k*rwa zaszczepił (…), to cię k*rwa znajdę i łeb odpierd*le bagnetem moim francuskim. Ty sk*rwielu ty!” – wykrzyczał do kamery pokazując gest dekapitacji. Współprowadzący uciszał go mówiąc: “Wojtku, sąsiedzi…”. Tym razem uciszania kolegi nie było , za to cierpliwość właściciela lokalu została wyczerpana.