Nowy Ład ma przynieść reset w systemie podatkowym. Według koncepcji PiS – bogaci będą płacić więcej, biedni mniej. Plan reformy zakłada neutralność dla budżetu państwa co może oznaczać uderzenie w klasę średnią.
PiS niczym Robin Hood
Reforma podatkowa Prawa i Sprawiedliwości może dotknąć osoby z klasy średniej – czyli zarabiające około 5000 złotych na rękę. Głównym punktem reformy mają być zmiany w PIT-cie – osoby zarabiające mniej (jeszcze nie znamy dokładnego progu podatkowego) mają odprowadzać na rzecz Skarbu Państwa mniejsze składki. Ci bogatsi natomiast będą dokładać więcej.
O niskim opodatkowaniu bogatych w Polsce tłumaczył na łamach Business Insidera, Jakub Sawulski – kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Pierwszym z nich jest relatywnie płaski podatek dochodowy, mający aktualnie jedynie dwa progi – 17 proc. i 32 proc. Drugą przyczyną jest mnogość dostępnych form zatrudnienia o różnym poziomie oskładkowania i opodatkowania, które dla lepiej zarabiających są furtką do optymalizacji podatkowej. Fakt ten ilustrują dane MF. Podatnicy zatrudnieni w oparciu o standardową umowę o pracę obciążeni są klinem podatkowym w wysokości 36,6 proc. W tym samym czasie pracownicy zatrudnieni na umowy cywilnoprawne płacą jedynie 23,5 proc. danin publicznych, podobnie jak osoby prowadzące działalność gospodarczą, wśród których większość to jednoosobowe działalności oferujące swoje usługi na zasadach B2B.
Jakub Sawulski dla Business Insider
Wiceminister finansów zapowiada, że zmiana systemu podatkowego ma być neutralna na budżetu państwa, co oznacza, że za obniżki dla biednych zapłaci cała reszta.
Według dziennika Rzeczpospolita zmiany w systemie podatkowym miałyby być korzystne dla 17 milionów polaków – czyli dolnych 50% społeczeństwa. Koszty benefitów dla dolnej połowy społeczeństwa poniesie pozostałe 50%.
Szef resortu finansów, Tomasz Kościński poinformował, że zmiany mogą wejść z dniem 1 stycznia 2022 roku.
Granie podatkami
Polski system podatkowy już od lat przypomina parodię samego siebie, a kolejne kiełbasy wyborcze jedynie napędzają biedniejszą i gorzej wykształconą część społeczeństwa. Ci którzy nie mają pojęcia o ekonomii ani o podstawach matematycznych chętnie sięgają po obietnice “zerowego PIT-u dla młodych”. A hasła pokroju “CIT estoński”, “mały ZUS-MDG+” robią na niewtajemniczonych spore wrażenie.
Oczywiście wszystkie niekorzystne zmiany nigdy nie pojawią się na slajdach kampanii wyborczych, a wszystkie negatywne czynniki zostają podane dopiero po wyborach. W celu zmylenia wyborców Prawo i Sprawiedliwość od dawna stosuje również technikę “wyrazów bliskoznacznych”.
O podatkowej kiełbasie wyborczej na łamach Business Insidera mówił Sławomir Dudek główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Wszystko pięknie sprzedane, jak produkty z telewizji, brakuje tylko reklamy z Chuckiem Norrisem jak w BZ WBK. Jednak za tymi hasłami kryją się kolejne komplikacje systemowe, kwota wolna jest degresywna i w zasadzie dotyczy garstki podatników. Do zmian w CIT, szczególnie CIT-u estońskiego, bez tabunu doradców podatkowych nie warto podchodzić. Do rozwiązania “Bez PIT dla młodych” trzeba podchodzić “literalnie”, bo przepisy tak zostały skonstruowane, że NFZ płacimy bez zmian, tak jakby funkcjonowała stawka 17 proc., a przecież ta składka jest zawarta w PIT. Czyli w rezultacie płaca netto młodego podatnika nie zwiększyła się o owe 17 proc. podatku PIT, tylko o ok. połowę tej kwoty. Zabieg bardzo sprytny, przeciętny obywatel oczywiście myśli, że jego płaca brutto stanie się płacą netto. Ale niestety, jak to we wszystkich promocjach, jest gwiazdka drobnym drukiem
Sławomir Dudek dla Business Insidera
Wszystko zatem wskazuje na to, że “Nowy ład” PiS-u będzie kolejną kiełbasą wyborczą rzuconą na pożarcie mniej wykształconej i biedniejszej części społeczeństwa – byleby szybko odzyskać utracony elektorat. Za głosy biedniejszych w 2023 zapłaci reszta.
nowy lad???????????kpina z narodu !!!!!!!