Postawa Solidarnej Polski w ostatnich miesiącach wywołuje ogromne emocje. Partia Zbigniewa Ziobry jest na wojennej ścieżce z przedstawicielami Unii Europejskiej. To właśnie przez ich upór ciągle nie wypłacono pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Lider antyzachodniego ugrupowania przypomniał o sobie przy okazji wyborów na Węgrzech. Konsternację wywołał wpis, życzący wygranej oficjalnemu sojusznikowi Putina.
Viktor Orban był do niedawna nazywany bratnią duszą obozu “dobrej zmiany”. To właśnie na nim opierano strategiczne sojusze i konfrontacyjną politykę wobec Unii Europejskiej. Wszystko zmieniła diametralnie wojna na Ukrainie, kiedy prezydent Węgier określił się po stronie Rosji, wielokrotnie uderzając słownie w ukraińską głowę państwa. Orban nie zamierza pomagać Ukrainie militarnie, nie zgodził się też na sankcje wymierzone w stronę agresorów. W tym momencie jest największym sojusznikiem Putina, nic nie wskazuje, żeby planował zejść z tego kursu. Jego postawa to duży problem wizerunkowy dla PiS, biorąc pod uwagę mocną zażyłość przez wiele lat. Jednak w obozie Zjednoczonej Prawicy nie ma jedności, jeśli chodzi o postrzeganie Orbana. Po jego stronie wypowiedział się Zbigniew Ziobro. Pikanterii dodaje fakt, iż zrobił to w dniu ujawnienia zbrodni na ludności cywilnej dokonanej w Buczy.
Wpis wywołał ożywione dyskusje w sieci. Minister Sprawiedliwości wprost opowiedział się przeciwko zdecydowanej polityce sankcyjnej wobec Rosji. Wielkiego zaskoczenia być nie może, bo Solidarna Polska zapatruje się w kierunku wschodnim. Tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie, Patryk Jaki mówił w mediach Rydzyka, że powinniśmy szukać sojuszu z… Białorusią i Ukrainą, odcinając się od Unii. Kolejną kwestią jest fakt, że Ziobro po prostu kłamie w sprawie uzależnienia Węgier. To Orban podpisał 15-letni kontrakt gazowy z Rosją we wrześniu 2021 roku. Jego wpis spowodował lawinę ostrych komentarzy. Jedno jest pewne – Zjednoczona Prawica ma duży problem, ze względu na brak jednomyślności w podejściu do Węgier. Sprzeczne, właściwie wykluczające się sygnały są katastrofą wizerunkową dla Mateusza Morawieckiego.