class=”class-name”] P [/boombox_dropcap]
rorządowy portal wPolityce.pl braci Karnowskich opublikował w czwartek zdjęcie z korespondencji pomiędzy “Wyborczą” a wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem. To kolejny dowód na patologiczne relacje między resortem Zbigniewa Ziobry a wspierającymi władzę dziennikarzami.
W środę ‘Gazeta Wyborcza’ wysyła zdjęcie z kopią wyroku do ministra Warchoła a w czwartek to samo zdjęcie ukazuje się na prorządowym portalu.
Tekst ze zdjęciem korespondencji Warchoła z “Wyborczą” wPolityce.pl opublikowało kilka godzin po ukazaniu się w “Wyborczej” artykułu „Tarcza na bat Ziobry”. Opisany został w nim wydany w 2005 r. wyrok Sądu Najwyższego, który stawia pod znakiem zapytania sens istnienia powołanej przez PiS Izby Dyscyplinarnej SN.
Jak zdjęcie znalazło się na prorządowym portalu?
— Ja go żadnemu z dziennikarzy nie przekazywałem. Przesłałem je jedynie do moich współpracowników w Ministerstwie Sprawiedliwości
— tłumaczy w rozmowie z Onetem Marcin Warchoł .
– Wysłałem to pytanie i zdjęcie w dobrej wierze, chciałem ustalić, czy faktycznie taki wyrok SN z 2005 r. zapadł i jakie były jego konsekwencje
— wyjaśnia wiceminister
– Ta sytuacja jasno pokazuje, że opisana przez Onet farma trolli, czyli ścisła współpraca niektórych osób z Ministerstwa Sprawiedliwości z mediami przychylnymi PiS, wciąż trwa
— mówi Wojciech Czuchnowski
Były sędzia Wojciech Łączewski odnalazł wyrok Sądu Najwyższego z 2005 r., który może sprawić, że decyzje podejmowane przez Izbę Dyscyplinarną nie będą ostateczne i będzie się można od nich odwołać do sądu powszechnego.
Autor tekstu “GW” Wojciech Czuchnowski wczoraj wysłał pytania w tej sprawie do wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Do pytań dołączył zdjęcie wydruku wspomnianego wyroku SN z 2005 r. ze swoimi podkreśleniami najważniejszych fragmentów orzeczenia.
Dziś to samo zdjęcie opublikował prorządowy portal braci Karnowskich!
Artykuł w serwisie wPolityce.pl napisał dziennikarz Wojciech Biedroń, który współpracował z opisaną przez Onet internetową hejterką Emilią i który został prawomocnie skazany za pomówienie byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego.
Anonimowych maili i listów z plotkami na temat szefa “Iustitii” rozesłanych zostało łącznie ok. 2,5 tys. Jeden z nich trafił pocztą na domowy adres samego oczernianego Krystiana Markiewicza.
Emilia dostała ów adres od wiceministra Piebiaka, który bez oporów przekazał kobiecie także dane kontaktowe sędziów z warszawskiego oddziału „Iustitii”
Przypomnijmy, w sierpniu Onet ujawnił, że w Ministerstwie Sprawiedliwości istniał ośrodek, nadzorowujący i koordynujący prześladowania sędziów krytycznych wobec działań PiS w wymiarze sprawiedliwości
.W wyniku publikacji wiceminister Łukasz Piebiak podał się do dymisji
Po stronie dziennikarza prorządowego portalu stanął wówczas minister sprawiedliwości – to Zbigniew Ziobro wniósł kasację w jego sprawie do Sądu Najwyższego.
Wędrówka zdjęcia dziennikarza “GW” od państwowego urzędnika do prorządowego portalu pokazuje, jak ściśle przebiega współpraca niektórych mediów z partią władzy. To, jak portal zdobył zdjęcie z prywatnej korespondencji dziennikarza z wiceministrem, jest tu więc kluczowe.
— Nie wiem, jak do tego doszło. Mam żal do współpracowników, że tak się stało .Nie mieli upoważnienia, by przekazywać moją korespondencję z dziennikarzem komukolwiek, to była sprawa prywatna
— powiedział Onetowi wiceminister Warchoł.
— Z Ministerstwa Sprawiedliwości bezpośrednio idą materiały do dziennikarza, który mógł mieć udział w przemyśle hejtu.l tak właśnie mamy zero-jedynkowy, jaskrawy dowód na to, że z Ministerstwa Sprawiedliwości idą materiały bezpośrednio do przychylnych im dziennikarzy, którzy na pewno nie powinni ich dostać. Wiceminister mnie osobiście za tę sytuację przeprosił, pytanie jednak, co to zmienia —
mówi red. Czuchnowski.
— Ta sytuacja pokazuje, że opisana w sierpniu przez Onet farma trolli działa i ma się świetnie —
podsumowuje autor artykułu w “GW” Wojciech Czuchnowski.
Bertold Kittel .«To jawny dowód na to, że opisane przez nas mechanizmy były prawdziwe, a „farma trolli” istnieje i ma się dobrze – mówi nam Magdalena Gałczyńska, dziennikarka Onetu, która pierwsza opisała „farmę trolli”»