Próbuję sięgnąć myślami do ostatniej sprawy, kiedy twórcy literackiemu groziło więzienie za dosadne wyrażenie merytorycznego komentarza na tematy polityczne. Pomijając wyroki za “bibułę” w czasach Solidarności (to jednak trochę co innego) musimy się cofnąć do czasów gomułkowskich i satyry autorstwa Janusza Szpotańskiego. Niedługo po wydaniu, twórca miał okazję spędzić ponad dwuletnie wczasy na koszt państwa, przekonując się na własnej skórze, jakie konsekwencje grożą za wyśmiewanie partii. Czyżby historia zatoczyła koło i będziemy mieli wkrótce głośny follow up?
Cisi i gęgacze, czyli bal u prezydenta
Jakub Żulczyk to jeden z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy młodego pokolenia. Osoby, których czytanie książek nie jest szczególną pasją, mogą go kojarzyć z programu “Serio?”, nagrywanego wraz z Sokołem. Kilka miesięcy temu napisał krytyczny wobec Andrzeja Dudy post, dotyczący zaprzysiężenia Joe Bidena, punktując brak znajomości konstrukcji procesu wyborczego. Pech Żulczyka polegał na tym, że ktoś złożył na niego donos do prokuratury, ze względu na słowo “debil” odnoszące się do poziomu intelektualnego prezydenta.
Wpadka Dudy wystawia mu świadectwo na arenie międzynarodowej, jednak z perspektywy państwa jest bez większego znaczenia. W ostatnim roku było dużo więcej rzeczy, którymi błysnął, wyjątkowo groźnych i szkodliwych społecznie. Wystarczy przypomnieć słynne wypowiedzi w stylu: “trzecia fala to tylko spekulacje medialne” z wakacji, czy zapowiedź “wypłaszczenia w połowie października”, po którym wykres zgonów wystrzelił o 100% r/r. Inne złote myśli w stylu “policja zachowuje się dobrze, bo nikt nie zginął na protestach”, w normalnym kraju powinny wywołać trzęsienie ziemi. Najtragiczniejsze okazało się zlekceważenie pandemicznego zagrożenia, kosztujące życie tysięcy ludzi. Czy ktoś pociągnie za to Dudę do odpowiedzialności? Czy ostry, ale jednak merytoryczny komentarz pisarza, może być w jakikolwiek sposób zestawiony z bezmyślnymi wypowiedziami głowy państwa? W mojej ocenie czasem trzeba użyć mocnych słów, tylko blacha na odmulenie może przywrócić do pionu i zwrócić uwagę na odfrunięcie w kosmos. Jak inaczej można określić autora takich bredni?
I shot Reagan
Wracając na grunt amerykański, atakowanie prezydentów ma tam bardzo bogatą tradycję. Najbardziej skrajny przypadek to Ronald Reagan, sprawujący władzę w czasach rozkwitu prężnej sceny hc/punk. Wtedy była prawdziwa jazda bez trzymanki, w którą musiało się włączyć C.I.A.. Służby nakłoniły zespół Suicidal Tendencies do zmiany tytułu jednej z piosenek na ich legendarnym debiucie. Trzeba być ostrym kotem, żeby wydać kawałek “I shot Reagan” niedługo po próbie zamachu na jego życie. Odbioru nie zmieniał fakt, że tekst jest szyderczy. Potraktowano go poważnie, finalnie zmieniając “Reagan” na “devil”. W piosence znalazł się też wątek naszego kraju, jednym z jej bohaterów jest Jan Paweł 2.
Głośnym echem odbiła się też sprawa autora strony “antykomor”. Umieszczono tam grę, w której można zabić byłego prezydenta. Wtedy dobrozmianowi politycy wyrażali oburzenie faktem “nękania internauty”, gdyż prokuratura postawiła mu zarzuty. Umówmy się – czym innym jest ostry, ale merytoryczny komentarz, a czym innym personalne wycieczki w kierunku anihilacji, nawet biorąc pod uwagę, że to tylko gra. Skrajnym paradoksem okazał się też fakt poinformowania o akcie oskarżenia przez rządowy portal wpolityce. Żulczyk o działaniach prokuratury dowiedział się właśnie stamtąd. Dziwnym trafem zbiegło się to w czasie z próbą ogrzania wizerunku przy pomocy Roberta Lewandowskiego. Przypadek?
- Czy Hołownia wart był KOalicjantów…
- Zmarnowany talent…
- Kamera i taniec: nowe spojrzenie na ruch i jego emocjonalny przekaz w materiałach filmowych
- Linie do produkcji pelletu – co warto wiedzieć przy projektowaniu i budowie?
- Ubezpieczenie grupowe i ubezpieczenie szkolne NNW – na co zwrócić uwagę