Piątkowe popołudnie przyniosło informację o tym, że z okna biura ABW “wypadł” funkcjonariusz, który następnie z ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Okazuje się, że funkcjonariusz podejrzewany był o przekazanie ściśle tajnych informacji dotyczących “kompletnie nielegalnej” operacji “S” ABW wobec mecenasa Romana Giertycha dziennikarzowi Janowi Pińskiemu.
Giertych potwierdza, że w zeszły wtorek otrzymał od Pińskiego “pytania” z prośbą o ustosunkowanie się. Prawnik potwierdza, że wszystkie poprzednie informacje, które ujawniły „Służby Specjalne” dotyczące nielegalnej inwigilacji mecenasa i jego rodziny wyglądają na wiarygodne.
– Dodam, że jeśli rzeczywiście ABW zajmowała się mną, to robiła to bez żadnej podstawy prawnej, gdyż nie zagrażam bezpieczeństwu państwa (PiS to nie państwo). I wszystkie osoby w tej operacji uczestniczące popełniają przestępstwo – dodał Giertych
Mecenas sugeruje, że w siedzibie ABW mogło dojść do przestępstwa, które może być kamuflowane “znanym sposobem”
– Od dawna w kryminalistyce podkreśla się, że najtrudniejszym do wykrycia rodzajem zabójstwa jest wyrzucenie przez okno (defenestracja). Związane jest to z ilością obrażeń, których ofiara doznaje w wyniku upadku, które mogą kamuflować przemoc zastosowaną przy wyrzucaniu.
jakiej nie legalnej? przecież on i jego stary w smoki wierzą! mecenasa….Romka G. a nie mecenasa