Wczoraj na światło dziennie wyszedł mail Mateusza Morawieckiego, z którego wynika, że jeden z wywiadów z prezydentem był dziennikarską mistyfikacją i klasyczną ustawką. Chodziło tylko o to, żeby partyjny przekaz “poprzecinać pytaniami” kogoś, przynajmniej w teorii wykonującego pracę dziennikarza. Jeszcze dalej poszedł prowadzący Wiadomości, Michał Adamczyk, dla którego rolę mediów w strefie stanu wyjątkowego pełni Straż Graniczna. Riposta Agnieszki Dziemianowicz-Bąk zbiła go jednak całkowicie z tropu, mocno punktując autorytarny tok myślenia.
“Sprytny dziennikarz”
Na stronie “Poufna rozmowa” publikowane są kolejne maile, pokazujące mechanizmy funkcjonowania “dobrej zmiany”. Ewenementem na skalę światową jest fakt, że przedstawiciele rządu używali do kontaktu prywatnych skrzynek, których bezpieczeństwo okazało się zerowe. Burzę w sieci wywołało też to, jak obóz władzy traktuje misję dziennikarską. – Pytania są gotowe. (…) Czy mógłbyś dać sprytnego dziennikarza, żeby przeprowadził wywiad z panem prezydentem ws. funduszu – narracja już jest gotowa – tak Mateusz Morawiecki zwracał się do szefa PAP, organizując udawany wywiad. To tłumaczyłoby, dlaczego czołowi reprezentanci PiS unikają jak ognia niezależnych mediów i wybierają najchętniej te, które bezpośrednio finansują z pieniędzy podatników.
W jeszcze większe osłupienie mógł wczoraj wprawić widzów Michał Adamczyk. Prezenter Wiadomości nawiązał wprost do czasów stanu wojennego, kiedy dziennikarze nosili mundury i rzucił, że do relacjonowania kryzysu migracyjnego wystarczy… Straż Graniczna. Obecna w studiu posłanka Lewicy zaskoczyła go błyskawiczną ripostą. – Od kiedy Straż Graniczna jest mediami? Ja rozumiem, że są takie środowiska, które traktują media jako pion służb, ale na szczęście nie wszystkie media w Polsce funkcjonują jak służby, więc Straż Graniczna nie pełni roli mediów – skontrowała Dziemianowicz-Bąk.
A czy według Was dziennikarze powinni mieć możliwość swobodnego relacjonowania sytuacji na granicy z Białorusią?