Kierowca limuzyny z Antonim Macierewiczem jechał ponad 100 km/h tuż obok boiska szkolnego i przy znaku ostrzegawczym. Pojazd zmierzał do Sejmu na skróty – przez park, do którego na czterech kołach mogą wjechać jedynie służby – relacjonuje “Super Express”.
Limuzyna rozpoczęła trasę na warszawskich Bielanach. Początkowo kierowca Antoniego Macierewicza prowadził auto przepisowo. Po zjeździe na wąską dwupasmówkę przy stadionie Legii Warszawa kierowca docisnął pedał gazu. Kierowca rządowej skody minął przejście dla pieszych przy stadionie z prędkością ponad 90 km/h. Dalej było coraz szybciej. Odcinek między boiskiem szkolnym a kościołem przy Łazienkowskiej, kierowca posła PiS pokonał z prędkością 104 km/h – relacjonuje se.pl.
Potem wybrał trasę do Sejmu na skróty – przez miejscowy park, do którego nie mogą wjeżdżać samochody, poza pojazdami służb
Dziennik zapytał o komentarz insp. Mariusza Sokołowskiego, byłego rzecznika prasowego Komendy Głównej Policji. Jego zdaniem za tak duże przekroczenie dozwolonej prędkości, kierowca byłego ministra powinien otrzymać mandat w wysokości 1500 zł, 10 punktów karnych oraz stracić uprawnienia do prowadzenia samochodu na trzy miesiące. Za wjazd w strefę objętą zakazem ruchu należy się mandat w wysokości 500 zł i 5 punktów karnych.
– Trudno to skomentować. To naganne nadużycie władzy, z którego powinno się wyciągnąć konsekwencje – stwierdził Mariusz Sokołowski.
W pewnym momencie kierowca poczuł na karku zimny dotyk lufy i usłyszał syczący wściekłością głos nie znoszący sprzeciwu: Jeszcze chwila takiej żółwiej jazdy i rozstaniesz się z tym światem.
A dlaczego ten niepoczytalny , niepełnosprawny umysłowo człowiek ma limuzynę z kierowcą ?
On jest chory psychicznie ,a kierowca wykonywał rozkazy byłego ministra MON.Kiedy to się skończy?