Amerykański ekspert ostrzega: Polska idzie na rekord zgonów!


Właściwie nie ma dnia bez kolejnej porcji docierających sygnałów, które świadczą o tym, w jak dramatycznym położeniu znajduje się obecnie nasz kraj. Trudno racjonalnie wytłumaczyć postawę rządu, lekceważącego wszelkie możliwe ostrzeżenia pandemiczne, pod pretekstem “kierowania się sondażami”. Specjaliści nad Wisłą alarmują o czarnym scenariuszu od wielu tygodni. Do ich grona dołączył również renomowany naukowiec z USA, Eric Feigl-Ding, prognozując niechlubny rekord na horyzoncie.

Państwo sondażowe

Polska to drastyczny przykład, jak z kraju stawianego za wzorzec w poradzeniu sobie z pierwszą falą, płynnie pójść na samo dno. Rządzący jako priorytet przyjęli przypodobanie się elektoratowi koronasceptyków, tamując potencjalny odpływ wyborców w kierunku Konfederacji. Sytuacja jest patowa, obostrzeń nie wprowadza się nawet regionalnie. Czy ma to związek z tym, że najbardziej obecnie poszkodowane województwa “ściany wschodniej” to rządowe bastiony? Oczywiste, iż niepopularne decyzje przełożyłyby się na poziom poparcia, a Polska stała się oficjalnie państwem sondażowym. Straciliśmy całkowicie kontrolę nad sytuacją, robiąc za mało testów, wskaźnik pozytywnych wyników stawia nas na równi z krajami trzeciego świata. Eksperci od chorób zakaźnych nie mają wątpliwości – wkrótce ustanowimy kolejne rekordy zgonów!

To nie koniec złych informacji, zaczyna brakować wolnych miejsc w szpitalach. Jakby tego było mało, kolejny problem dotyczy niedoboru personelu. Są miejsca, gdzie lekarze pracują w 24 godzinnych modułach, narzekając na skrajne przemęczenie. Jeszcze gorzej wyglądają statystyki na tle innych krajów. Prawie dwukrotnie liczebniejsza Francja, gdzie stosuje się dość ostre restrykcje, odnotowuje 10 razy mniej śmiertelnych przypadków niż my. Jesteśmy w ścisłej światowej czołówce krajów, radzących sobie najgorzej. Trudno to tłumaczyć elementem zaskoczenia, jak w przypadku wielu mocno poszkodowanych państw na początku 2020 roku. Dochodzi do tego realna groźba wstrzymania zabiegów planowych. Patrząc na tempo wzrostów zakażeń i hospitalizacji, musiałby się wydarzyć cud, żeby tego uniknąć. Obecna fala będzie najtragiczniejszą z dotychczasowych, istnieją prognozy mówiące o ponad tysiącu zgonów dziennie już w grudniu! Co musiałoby się stać, żeby rządzący zmienili strategię postępowania? Obecnie nie widać żadnych przesłanek, mogących świadczyć, żeby nastąpiła refleksja idąca w kierunku czerpania wzorców z krajów zachodniej Europy. Równie nieracjonalnie brzmią tłumaczenia premiera, że “nie wprowadzi lockdownu, bo boi się protestów, powodujących wzrost zakażeń”. Kilka dni po wypowiedzeniu tych słów, rząd wziął pod patronat Marsz Niepodległości, w którym przeszło 150 tysięcy osób. Napisać, że jest to niespójne i pozbawione jakiejkolwiek logiki, to chyba zbyt delikatnie. Zupełnie bagatelizuje się też problem “długiego covidu”, czyli powikłań, utrzymujących się wiele miesięcy po przechorowaniu. Polska jest na ustach całego świata, ale najgorsze dopiero przed nami.

Exit mobile version