Wyborcza.pl zebrała wszystkich biskupów, którzy mogą mieć na sumieniu ukrywania księży pedofilów. Nakazywali ofiarom milczeć, a księży przenosili między parafiami i diecezjami, lub wysyłali na Ukrainę. Przez dziesięciolecia polscy hierarchowie zrobili wiele, by o pedofilii klerykalnej było jak najciszej.
Bardzo dobra robota Wyborczej
Przez ostatnie trzy tygodnie drukowaliśmy w „Wyborczej” reportaże o księżach molestujących dzieci i o ich ofiarach. Byli wśród nich kardynałowie i kapłani z pomników. Dziś prezentujemy raport o tuszowaniu skandali i o kryciu duchownych pedofilów przez ich przełożonych. Materiał nie mógłby powstać bez wcześniejszej pracy reporterów „Dużego Formatu”
Pod koniec lutego wysłannicy fundacji Nie Lękajcie Się wręczyli papieżowi raport o wykorzystywaniu nieletnich w polskim Kościele. Zawierał nazwiska hierarchów, którzy kryli krzywdzicieli dzieci. Nie opublikowaliśmy go wówczas, bo chcieliśmy sprawdzić informacje. Większość okazała się prawdziwa, ale były też błędy.
Znalazł się na liście np. biskup Andrzej Czaja z Opola. W 2012 roku matka jednego z ministrantów istotnie zgłosiła mu, że ksiądz pedofil molestował jej syna. Kapłan został jednak usunięty ze stanu duchownego, a biskup nie poinformował prokuratury, ponieważ wówczas nie było takiego obowiązku.
Także historia 13-letniego Bartka, który popełnił samobójstwo dręczony przez proboszcza z Hłudna na Podkarpaciu, nie ma nic wspólnego z molestowaniem seksualnym (a zatem i z jego ukrywaniem). Ksiądz został skazany na dwa lata w zawieszeniu na pięć, ponieważ znęcał się psychicznie i fizycznie nad dzieckiem. Nie było w tym podłoża seksualnego.
Skorygowaliśmy również inne błędy, jak miejsce przebywania skazanych księży. Ustaliliśmy, że niektórzy z nich już nie żyją. Przez ostatnie trzy tygodnie drukowaliśmy w „Wyborczej” reportaże o sprawcach i ich ofiarach. Dziś prezentujemy aktualny materiał o przypadkach tuszowania skandali.
Alojzy Orszulik. Biskup diecezjalny łowicki (w latach 1992-2004) Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
ALOJZY ORSZULIK
Biskup diecezjalny łowicki (w latach 1992-2004)
Ks. Wincenty Pawłowicz był proboszczem w Witonii pod Kutnem. W 1999 roku jedna z parafianek zobaczyła plebana odbywającego stosunek z jej synem. Przy łóżku stała kamera. Molestowanych było więcej. Prokuratura wszczęła dochodzenie.
Bp Alojzy Orszulik dowiedział się o wszystkim od rodziców chłopców. Po rozmowie z hierarchą parafianie wycofali zeznania w prokuraturze, a biskup przeniósł księdza do innej parafii. Prokuratura umorzyła śledztwo. Wszczęto je na nowo, po tym jak zeznania złożyło pięciu pokrzywdzonych. W 2003 roku Pawłowicza skazano na rok i osiem miesięcy więzienia. W 2004 roku sąd apelacyjny podwyższył wyrok do trzech lat więzienia. Po odsiedzeniu kary kapłan został proboszczem w Krasnosiłce na Ukrainie. Do 2017 roku przyjeżdżał do Polski i głosił tu rekolekcje oraz zbierał pieniądze na ukraińską parafię. Aktualnie nie jest już proboszczem i nie wiadomo, gdzie przebywa.
Piotr Greger. Biskup pomocniczy bielsko-żywiecki Fot. Tomasz Fritz / Agencja Gazeta
PIOTR GREGER
Biskup pomocniczy bielsko-żywiecki
Ksiądz Józef J. był proboszczem i dziekanem w okolicy Bielska-Białej. Do tego Honorowym Kapelanem Ojca Świętego Jana Pawła II i kolegą z seminarium kardynała Stanisława Dziwisza. Pod schodami kościoła i na plebanii miał całować i obmacywać ministranta. Ten – w wieku 30 lat – opowiedział o tym biskupowi pomocniczemu Piotrowi Gregerowi. Ksiądz J. był już w domu emeryta w Bielsku-Białej (jest tam do dzisiaj).
Biskup Piotr Greger kazał Pawłowi wrócić do domu i spisać wszystko na kartce. Spisał i zostawił w kurii. Po miesiącu pojechał do kurii, bo biskup miał się odezwać, a milczał. Wtedy usłyszał, że ksiądz prałat wszystkiemu zaprzeczył. Dowiedział się także, że został sprawdzony przez kurię i jest gejem. Paweł: – Nie mam pojęcia, jak oni to sprawdzili. No i jakie to ma znaczenie.
Na pytanie Pawła, czy kuria ukarze proboszcza, biskup odpowiedział, że nie ma podstaw. Paweł zagroził prokuraturą. Biskup: – Będzie pan tego żałował.
W maju 2014 roku Paweł wysłał zawiadomienie do prokuratury w Wadowicach. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa z braku „znamion czynu zabronionego”. Kuria bielsko-żywiecka rozpoczęła dochodzenie dopiero wtedy, gdy sprawę opisał „Duży Format”.
Kazimierz Nycz. Obecny kardynał metropolita warszawski, biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski w latach 2004-07 Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
KAZIMIERZ NYCZ
Obecny kardynał metropolita warszawski, biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski w latach 2004-07
IGNACY JEŻ
Biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski (1972-92) (zmarł w 2007)
Ks. Piotr D. był proboszczem w okolicy Grójca. Molestował chłopca, którego przygotowywał do pierwszej komunii. Sąd skazał go na dwa lata bezwzględnego więzienia, ale obrona odwołała się od wyroku. Za księdzem wstawili się parafianie, dziekan, a kuria warszawska zobowiązała się do opieki nad nim. Prawdopodobnie dzięki poręczeniu kurii sąd drugiej instancji złagodził wyrok i skazał księdza na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Z uzasadnienia: „[kapłan] zaprzestał działań wobec pokrzywdzonego. Nastąpiło to wtedy, gdy pokrzywdzony zaczął uczęszczać do VI klasy i nosić innego rodzaju spodnie, na pasek, co uniemożliwiło Piotrowi D. wkładanie ręki do jego spodni”.
Kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, umieścił księdza w Domu Opiekuńczo-Leczniczym w Pilaszkowie. Tam Piotr D. zapraszał chłopców. Z akt: „Fotografowałem ich nago. Dawałem im pieniądze, wiedziałem, że są w trudnej sytuacji”. Znowu areszt. W czerwcu 2011 roku sąd w Grójcu skazał go na trzy lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności oraz dożywotni zakaz zajmowania stanowisk związanych z wychowaniem małoletnich. Po odsiedzeniu kary kardynał Nycz wysłał Piotra D. do domu księdza emeryta w Łomiankach.
Ks. Dariusz Olejniczak był wikarym parafii na Mokotowie. Molestował siedmioletnie dziewczynki. W 2009 roku rodzice dziewczynek zgłosili sprawę do prokuratury. Jednocześnie donieśli do kurii. Abp Kazimierz Nycz przeniósł księdza do Grodziska Mazowieckiego, gdzie ten opiekował się ministrantami. Później wrócił do jednej z warszawskich parafii. W 2012 roku został skazany na dwa lata i trzy miesiące więzienia i dożywotni zakaz pracy z dziećmi. Po odsiedzeniu wyroku ksiądz mieszkał przy seminarium i jeździł po parafiach, głosząc rekolekcje, również dla dzieci. Stał się bohaterem filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Arcybiskup Nycz tłumaczy obecnie, że nie wiedział o rekolekcjach prowadzonych przez Olejniczaka.
Ks. Jerzy U. był proboszczem w Słowinie na Pomorzu. Molestował chłopców poniżej 15. roku życia. W 2004 roku został skazany na dwa lata w zawieszeniu na pięć za molestowanie trzech z nich. Miał molestować również chłopców w innych parafiach, ale sprawy się przedawniły. Przy okazji procesu wyszło na jaw, że biskup diecezjalny koszalińsko-kołobrzeski Ignacy Jeż już w 1987 roku dowiedział się od ministrantów, którzy byli z księdzem na rekolekcjach, że ten ich napastował seksualnie. Biskup zignorował ich skargę, dzięki czemu ksiądz mógł pracować w kolejnych parafiach i krzywdzić następne dzieci. Biskup Kazimierz Nycz, już po wyroku w 2004 roku, przeniósł księdza do parafii w Barcinie koło Słupska, gdzie kapłan pomagał duszpastersko.
Henryk Gulbinowicz, kardynał Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
HENRYK GULBINOWICZ
Kardynał
Marian Gołębiewski, biskup Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
MARIAN GOŁĘBIEWSKI
Biskup
Jan Tyrawa, biskup Fot. Tymon Markowski / Agencja Gazeta
JAN TYRAWA
Biskup
Edward Janiak, biskup Fot. Waldemar Kompała / AG
EDWARD JANIAK
Biskup
Ks. Paweł Kania szukał chłopców z problemami. Kupował im dresy, komórki i zapraszał na wycieczki. Jednego wziął na Wyspy Kanaryjskie i tam gwałcił. Innego wykorzystał w hotelu Orbis we Wrocławiu. W 2005 i 2012 roku policja znalazła przy nim filmy z pornografią dziecięcą.
W przenoszenie z parafii na parafię ks. Pawła Kani zaangażowanych było czterech biskupów. Mimo wiedzy o jego skłonnościach pozwalali księdzu pracować z dziećmi. Kardynał Henryk Gulbinowicz już w 2004 roku dowiedział się od proboszcza parafii Świętego Ducha we Wrocławiu, że zachowanie księdza wobec ministrantów jest niestosowne. Kardynał nie zareagował. W tamtym czasie ksiądz Kania zgwałcił na plebanii pierwszego z chłopców. Z aktu oskarżenia: „… doprowadził do oralnego stosunku płciowego, podczas którego pokrzywdzony był stroną bierną, zaś Paweł Kania czynną”. Rok później ksiądz został zatrzymany przez policję za nagabywanie dzieci pod sklepem. Kardynał Gulbinowicz dał prokuraturze pisemne poręczenie za Kanię, dzięki czemu ten uniknął aresztu. Biskup Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski, w 2006 roku wysłał Kanię do diecezji bydgoskiej, by uczył w szkole i opiekował się ministrantami. Bydgoski bp Jan Tyrawa (seminaryjny wychowawca Kani) oddelegował go do parafii Opatrzności Bożej w Bydgoszczy. Tam opiekował się ministrantami i uczył religii. W marcu 2009 r. poskarżyła się na księdza dyrektorka gimnazjum: „Relacje kapłana z uczniami są zbyt swobodne”. Trzy miesiące później ksiądz wrócił do Wrocławia. Bp Marian Gołębiewski skierował go do parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu. Tam do proboszcza przyszli ze skargą wikary i jeden z ministrantów, którego ksiądz próbował molestować. Proboszcz nic nie zrobił, więc umówili się na spotkanie z biskupem pomocniczym Edwardem Janiakiem. Ten również nie zareagował. Kania odszedł z Milicza dopiero wtedy, kiedy uprawomocnił się jego wyrok za posiadanie dziecięcej pornografii. Bp Gołębiewski przeniósł go do zakonnego zakładu opiekuńczo-leczniczego dla dorosłych. Nadal mógł odprawiać msze i udzielać sakramentów. W 2012 roku został zatrzymany w hotelu. Policja znalazła filmy pedofilskie z udziałem duchownego i dziecka, z którym zajmował pokój. W toku śledztwa ujawniono, że zgwałcił jeszcze innego chłopaka, którego poznał podczas pracy w Bydgoszczy.
W 2015 roku sąd skazał księdza na siedem lat bezwzględnego więzienia za gwałty i molestowanie.
Ks. Marek K. był proboszczem w Przewornie w archidiecezji wrocławskiej. W zakrystii molestował 14-letniego chłopca. W jego komputerze policja znalazła 240 filmów i zdjęć pornograficznych. – Ten proces pokazał dwa oblicza księdza. Z jednej strony obraz człowieka kreującego się na przyjaciela wszystkich ludzi, a z drugiej – starannie wybierającego sobie ofiary, bezwzględnego i inteligentnego sprawcę jednego z najcięższych przestępstw – mówiła prokuratorka przed wydaniem orzeczenia. Trzy dni przed ogłoszeniem wyroku K. przestał być proboszczem. W 2007 roku został skazany na dwa lata w zawieszeniu i dziesięcioletni zakaz pracy z dziećmi.
Arcybiskup Marian Gołębiewski, już po wyroku, mianował księdza proboszczem parafii we wsi Czernina koło Rawicza w Wielkopolsce.
Sławoj Leszek Głódź. Arcybiskup metropolita gdański Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
SŁAWOJ LESZEK GŁÓDŹ
Arcybiskup metropolita gdański
W grudniu 2009 roku Mirosław Bużan, proboszcz parafii Jadwigi Królowej w Bojanie na Pomorzu, zaprosił na plebanię 15-letnią Olę. Poczęstował alkoholem, kazał, aby usiadła mu na kolanach, pocałował i wsunął rękę pod bluzkę. Kiedy Ola opowiedziała o tym rodzicom, dostała SMS-a od proboszcza: „Naskarżyłaś na mnie”. Ksiądz był nie tylko proboszczem, ale też dyrektorem ds. budownictwa sakralnego diecezji gdańskiej. W 2010 roku, po wpłaceniu 10 tys. zł poręczenia, wyszedł z aresztu i wrócił do parafii.
Abp Sławoj Leszek Głódź – mimo toczącego się procesu sądowego – mianował Bużana członkiem i kustoszem kapituły kolegiackiej. Pierwszy wyrok skazujący zapadł w czerwcu 2011 roku – rok i cztery miesiące w zawieszeniu na cztery lata i zakaz pracy z dziećmi. Dopiero po wyroku arcybiskup usunął Bużana z parafii. Pozwolił mu zamieszkać przy ośrodku kolonijnym dla dzieci (!) w Nadolu. Mimo wyroku parafianie zbierali petycję o przywrócenie proboszcza, a tygodnik „wSieci” opublikował artykuł o księdzu „wrobionym w pedofilię”. Ks. Bużan przyniósł do prokuratury rzekome nagranie rozmowy z Olą, którą przeprowadzić miał jego siostrzeniec Sebastian. Na nagraniu dziewczyna mówiła, że przed wizytą na plebanii piła piwo, a za oskarżenie księdza miał zapłacić jej rodzicom skłócony z proboszczem biznesmen. Biegły sądowy stwierdził, że nagranie jest sfabrykowane, a prokuraturze udało się odnaleźć dziewczynę podszywającą się pod Olę.
W 2013 roku Ola złożyła pozew o 100 tys. złotych odszkodowania od księdza. Sąd zadecydował, że ma jej zapłacić 15 tys. wraz z odsetkami (łącznie 30 tys.). Nie wiadomo, gdzie dzisiaj mieszka ks. Bużan. Nie ma go w spisie kapłanów archidiecezji gdańskiej.
Ksiądz Krzysztof K. był proboszczem parafii w Mechowie na Kaszubach. W 2005 roku pojechał z dziećmi na pielgrzymkę do Niepokalanowa. W domu pielgrzyma „doprowadził małoletnią do poddania się czynności seksualnej oraz wykonania czynności seksualnej”. Już po powrocie do Mechowa doprowadził tę samą dziewczynkę „do obcowania płciowego i poddania się innej czynności seksualnej oraz do wykonania czynności seksualnej” (fragmenty prawomocnego orzeczenia sądu). W 2008 roku ksiądz został aresztowany na pięć miesięcy. W 2012 roku sąd w Wejherowie skazał go na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia. Odwołał się od wyroku. W 2014 roku sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok, uznając odwołanie za „oczywiście bezzasadne”.
Abp Sławoj Leszek Głódź po ujawnieniu zarzutów odwołał księdza z funkcji proboszcza w Mechowie. Najpierw dał mu pracę przy archikatedrze oliwskiej, a następnie skierował do pomocy przy parafii w Chwaszczynie, gdzie odprawiał msze, głosił kazania, spowiadał. W tym samym czasie sąd pierwszej instancji skazał go na więzienie, toczyła się jeszcze sprawa w sądzie apelacyjnym. „Dlaczego przez tak wiele lat i po prawomocnym wyroku Kościół nie odsunął księdza Krzysztofa od obowiązków?” – pytał na łamach „Tygodnika Powszechnego” Krzysztof Wójcik.
Aktualnie ksiądz K. nie figuruje w spisie posługujących w archidiecezji gdańskiej.
Stanisław Stefanek. Biskup pomocniczy szczecińsko-kamieński (1980-96) Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta
STANISŁAW STEFANEK
Biskup pomocniczy szczecińsko-kamieński (1980-96)
Marian Przykucki. Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński (1992-99), zmarł 2009 Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
MARIAN PRZYKUCKI
Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński (1992-99), zmarł 2009
Zygmunt Kamiński. Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński (1999-2009), zmarł 2010 Fot. Artur Kubasik / Agencja Gazeta
ZYGMUNT KAMIŃSKI
Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński (1999-2009), zmarł 2010
Andrzej Dzięga. Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
ANDRZEJ DZIĘGA
Arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński
Ks. Andrzej Dymer był dyrektorem ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie. Jeden z wychowanków zeznał w prokuraturze: „Do ogniska przybyłem w 1995 r., na początku sierpnia, i mieszkałem tam aż do 2000 r. Uciekłem z domu – mama jest alkoholiczką, a tata schizofrenikiem. Przyjechałem w nocy wystraszony – ks. Andrzej kazał mi pokazać penisa (…). Dotykał mnie po genitaliach, zastrzegł, bym o tym nikomu nie mówił. Przez następny okres mojego pobytu wielokrotnie przychodził do mojego pokoju (…). Całował mnie, rozbierał, dotykał moich genitaliów – dotykał również siebie”. Podobne zeznania złożyło kilku innych dorosłych już mężczyzn. Prokuratura umorzyła postępowanie, ponieważ większość spraw się przedawniła, a chłopcy mieli skończone 15 lat, więc mogli uprawiać seks, zaś ksiądz ich nie zmuszał. Jeden z mężczyzn złożył powództwo cywilne. Miał być molestowany przez księdza w wieku 13 lat. Pozew oddalono.
Biskup Stanisław Stefanek już w 1995 roku dowiedział się o zarzutach wobec ks. Andrzeja Dymera. Poinformowali go o tym wychowawcy ze schroniska. Kilku chłopców skarżyło się, że ksiądz wykorzystał ich seksualnie. Biskup nie rozmawiał z ofiarami, tylko z księdzem. Ksiądz zaprzeczył, i to wystarczyło.
Arcybiskup Marian Przykucki dowiedział się o zarzutach również w 1995 roku. Odwiedzili go dwaj zakonnicy – dominikanin i jezuita. Ksiądz Dymer został przeniesiony ze schroniska do parafii, po czym arcybiskup powierzył mu tworzenie szkół katolickich na terenie diecezji. Ks. Dymer został dyrektorem liceum katolickiego w Szczecinie. Sprawa molestowania wróciła w 2003 roku. Dominikanin Marcin Mogielski poszedł do nowego arcybiskupa Zygmunta Kamińskiego. Ten zignorował doniesienia, podobnie jak świadectwo zakonnicy, której chłopcy opowiedzieli, co im robił ksiądz. Metropolita zareagował dopiero wówczas, gdy do Szczecina przyjechał w tej sprawie senator Jarosław Gowin (wtedy PO). Dymer został odesłany do domu seniora. Ale abp Andrzej Dzięga zlecił mu szefowanie kluczowemu dla diecezji projektowi pod nazwą Instytut Medyczny im. Jana Pawła II. Instytut kupił od miasta kilka nieruchomości i przekształcił je w placówki opiekuńcze dla dorosłych. Ks. Dymer przedstawiany jest jako świetny menedżer kurii.
Edmund Piszcz. Biskup diecezjalny warmiński (1988-2006) Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta
EDMUND PISZCZ
Biskup diecezjalny warmiński (1988-2006)
Wojciech Ziemba. Arcybiskup metropolita warmiński (2006-16) Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Gazeta
WOJCIECH ZIEMBA
Arcybiskup metropolita warmiński (2006-16)
Józef Górzyński. Arcybiskup metropolita warmiński Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
JÓZEF GÓRZYŃSKI
Arcybiskup metropolita warmiński
Ks. Roman Kramek w 2005 roku został wydelegowany do parafii w USA jako tak zwana pomoc duszpasterska. Tam zgłosiła się do niego 17-latka, która kilka tygodni wcześniej została zgwałcona i chciała o tym porozmawiać z księdzem. Kramek zgwałcił ją jeszcze raz – w jej domu, na kanapie. Nastolatka zgłosiła się do pracownika socjalnego, po czym wniosła oskarżenie. Ksiądz tłumaczył, że stosunek seksualny był metodą terapeutyczną. Prokurator dał duchownemu do wyboru: długi proces i dziesięcioletnią odsiadkę albo przyznanie się do winy i dziewięć miesięcy za kratkami. Przyznał się i poszedł siedzieć w amerykańskim więzieniu. Przełożony księdza biskup Edmund Piszcz nie poinformował Kongregacji Nauki Wiary o skazaniu Kramka za gwałt, choć od 2001 roku jest taki obowiązek.
Abp metropolita Wojciech Ziemba, po odsiadce księdza, skierował go do pracy w parafii w Wielbarku. W latach 2008-09 duchowny był tam wikarym i katechetą w gimnazjum. Aktualny arcybiskup metropolita warmiński Józef Górzyński zrobił księdza proboszczem parafii Orzechowo koło Dobrego Miasta.
Henryk Hoser. Arcybiskup ad personam i biskup diecezjalny warszawsko-praski (2008-17) Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
HENRYK HOSER
Arcybiskup ad personam i biskup diecezjalny warszawsko-praski (2008-17)
W 2014 roku ksiądz Grzegorz K., proboszcz w Otwocku Wielkim koło Warszawy, został skazany za molestowanie 11-letniego chłopca w latach 2001-02. Ksiądz całował chłopca, rozpijał, łapał za genitalia. W 2011 roku prokuratura zawiadomiła kurię warszawsko-praską. Arcybiskup Henryk Hoser mimo wiedzy o sprawkach księdza Grzegorza pozwolił, aby ten jeszcze przez dwa lata był proboszczem na warszawskim Tarchominie. Kierował parafią nawet po wyroku pierwszej instancji w 2013 roku. Opiekował się wówczas 32 ministrantami. Został odwołany przez arcybiskupa dopiero wtedy, gdy tematem zainteresowały się media. W 2013 roku kanclerz kurii ks. Wojciech Lipka bronił księdza K. na konferencji prasowej: – Wyjaśnialiśmy to kościelnie, zarzuty się nie potwierdziły.
Marek Jędraszewski. Arcybiskup metropolita krakowski i zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski Fot. Adam Sętpień / Agencja Gazeta
MAREK JĘDRASZEWSKI
Arcybiskup metropolita krakowski i zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
W 2002 roku w „Rzeczpospolitej” – a potem w innych gazetach – pojawiły się artykuły opisujące, jak arcybiskup poznański Juliusz Paetzmolestuje kleryków. Zaprasza ich do pałacu, częstuje herbatą i maca po genitaliach. Przełożeni seminaryjni, klerycy i księża dziekani z metropolii poznańskiej zwrócili się o pomoc do biskupa pomocniczego Marka Jędraszewskiego.
Biskup Jędraszewski bronił abp. Paetza. Napisał list poparcia, ale z powodu buntu dziekanów nie rozesłał go po parafiach. Nie poinformował papieża o zarzutach. Pomogła dopiero interwencja przyjaciółki Jana Pawła II Wandy Półtawskiej.
Papież odsunął Paetza od rządzenia diecezją. Biskup Jędraszewski został metropolitą łódzkim, a potem metropolitą krakowskim.
Józef Michalik. Arcybiskup metropolita przemyski (1993-2016), przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski (2004-14), od 2016 przemyski arcybiskup senior Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
JÓZEF MICHALIK
Arcybiskup metropolita przemyski (1993-2016), przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski (2004-14), od 2016 przemyski arcybiskup senior
Jan Wątroba. Biskup, ordynariusz rzeszowski Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
JAN WĄTROBA
Biskup, ordynariusz rzeszowski
Ks. Michał M. był proboszczem w Tylawie na Podkarpaciu. Molestował sześć dziewczynek. Wkładał im ręce pod bluzki, całował, wkładał palce do pochwy. Jedna z mieszkanek poinformowała o tym arcybiskupa.
Arcybiskup Józef Michalik po jej zgłoszeniu napisał list do wiernych. Poinformował, że „czuje się zobowiązany wyrazić współczucie księdzu proboszczowi”, i tytułował go „powszechnie szanowanym kapłanem”. Mimo tego poparcia w 2004 roku Sąd Rejonowy w Krośnie skazał księdza M. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Arcybiskup przez cały czas trwania sprawy, a także po wyroku, pozwalał księdzu mieszkać na plebanii w Tylawie. Dopiero po liście jednej z parafianek do Watykanu skazany ksiądz opuścił wieś.
Ksiądz Roman J. był proboszczem we wsi Mała w diecezji rzeszowskiej. Prokuratura postawiła mu zarzut molestowania czterech dziewczynek i doprowadzenia jednej z nich do obcowania płciowego. W 2011 roku sąd pierwszej instancji skazał go na 2,5 roku bezwzględnego więzienia. W 2012 roku sąd drugiej instancji złagodził wyrok do dwóch lat w zawieszeniu na cztery. Już po prawomocnym wyroku biskup Jan Wątroba wydał dekret w sprawie ks. Romana: „Wina księdza jest wątpliwa, a na forum kanonicznym nie pojawił się wobec niego żaden zarzut. Posądzenie o przestępstwa seksualne wobec nieletnich pojawiało się po latach nienagannie przeżytych i nigdy więcej się nie powtórzyło”. Roman J. został oddelegowany do diecezji przemyskiej zarządzanej przez arcybiskupa Józefa Michalika. Ten skierował księdza do pomocy duszpasterskiej przy parafii w Kraczkowej. Nikt z hierarchii nie poinformował parafian o przeszłości duchownego.
TADEUSZ GOCŁOWSKI
Arcybiskup gdański (zmarł w 2016)
Prałat Henryk Jankowski był wikarym parafii św. Barbary, a potem proboszczem św. Brygidy w Gdańsku. Otaczał się młodymi mężczyznami, również nieletnimi. Z jednym z nich – 13-letnim Sławkiem R. – spał w łóżku, kupował mu prezenty, dał kilkanaście tysięcy złotych, a matce – pracę. Innego – wedle zeznań chłopaka złożonych przed biegłymi psychologami i uznanych za wiarygodne – miał zmusić do seksu oralnego za 800 złotych. W hotelach i na plebanii prałat oglądał z ministrantami filmy porno, zabierał chłopców do klubów gejowskich na Wybrzeżu i na imprezy do Hamburga. W 2004 roku policja znalazła na probostwie materiały pornograficzne. W śledztwie wyszło na jaw, że młodzi ludzie pili tam alkohol i zażywali narkotyki. Jeden z ministrantów nimi handlował.
Arcybiskup Tadeusz Gocłowski wiedział o sprawie od lat 70. XX w. Jeszcze gdy był wykładowcą gdańskiego seminarium duchownego, ks. Jankowski miał zakaz kontaktowania się z klerykami, ponieważ ich uwodził. Inni wykładowcy pisali na przyszłego prałata skargi, informując wprost, że „uprawia miłość” z alumnami. Przed śledztwem prokuratury z 2004 roku – Gocłowski był już wówczas ordynariuszem gdańskim – dwukrotnie pojawiła się u niego prosząca o ratowanie syna Maria R., mama Sławka. Arcypasterz nie zawiadomił prokuratury, porozmawiał tylko z Jankowskim, po czym ten drugi skłonił chłopca do napisania oświadczenia dyskredytującego własną matkę. Arcybiskup wiedział, że proboszcz to zrobił, wiedział również o przypadkach innych ministrantów. Aż do końca posługi ordynariusza nie poradził sobie z ks. Jankowskim.
‘Uzurpator. Podwójne życie prałata Jankowskiego’, Bożena Aksamit i Piotr Głuchowski, AGORA (ukaże się w sierpniu) Fot. materiały wydawnictwa
Książka Bożeny Aksamit i Piotra Głuchowskiego „Uzurpator. Podwójne życie prałata Jankowskiego” ukaże się w sierpniu nakładem wydawnictwa Agora
Źródło Gazeta.pl Duży format.
O Boże!
A gdzie pozostali? Nie wierzę, że reszta miała czyste ręce tak jak nie wierzę, że Biskupi którzy byli kiedyś klerykami czy proboszczami nie niebyli pedofilami !!! Pedofilia należy do tradycji kościoła !!
829 r. – Synod Paryski: „Kapłanowi nie wolno zdradzić grzechu biskupa, gdyż jest on ponad nim”. Na tym samym synodzie ogłoszono: „Liczne nieszczęścia, jakie spadły na Kościół i państwo, są karą za powszechnie uprawianą rozpustę, pederastię, pedofilię, bestiofilię, zażyłe obcowanie kleru nawet ze zwierzętami”.
Każdy dostanie podziękowanie. Będą się modlili o szybką śmierć – bez przebaczenia.
A gdzie Wojtyła? On też był arcybiszkoptem.
Wszędzie tam gdzie jest Kościół rzymsko katolicki – jest seks i dewiacje. I to trwa od wieków. Na świecie jest tylko jedna organizacja, która takich seks-dewiantów sama rekrutuje, potem tychże dewiantów wspiera a w razie wpadki chroni przed wymiarem sprawiedliwości. Dlatego atrakcją dla mediów jest nie sam wielebny dewiant, ale skuteczne wyłuskanie go spod papieskiej czyli kurialnej kurateli. Kościoła nie da się naprawić. Zbyt wiele uczynił krzywd, zbyt długo kłamał, cała logika tej instytucji oparta na hierarchii i pogmatwanej mistyce czyni ją przestarzałą, zbędną i szkodliwą społecznie. Miejmy nadzieję, że Franciszkowi przypadnie rola na wzór twórcy “pierestrojki” oraz “głasnosti” i… Czytaj więcej »