Przemysław Czarnek nigdy specjalnie nie ukrywał, że podejmując decyzje kieruje się głównie kwestiami wiary, a nie nauki. Na początku roku zasłynął z wprowadzania w błąd opinii publicznej, głosząc spin, że “dzieci nie chorują”. Później zmodyfikował to na: “w szkołach nie ma wysokiej transmisji”. Gdy okazało się, iż jednak jest i właśnie tam są największe ogniska, minister edukacji chce skrócić kwarantannę dzieci z 10 do… kilku dni!
Czarne chmury
Prognozy pandemiczne dla naszego kraju przedstawiają się dramatycznie. Polski rząd nie robi nic, żeby zapobiec zbliżającej się katastrofie, bagatelizując problem pod pretekstem “wsłuchiwania się w opinie społeczne”. Nie jest żadną tajemnicą, że to właśnie placówki oświatowe są najbardziej odpowiedzialne za wzrost nowej fali, mówi o tym wprost minister zdrowia. Zatłoczone klasy i korytarze sprzyjają przenoszeniu infekcji, trudno oczekiwać przestrzegania restrykcji przez młode roczniki. Brakuje testowania, tak naprawdę nie podjęto żadnych kroków, żeby zatrzymać tempo wzrostów. Jakby tego było mało, Przemysław Czarnek rzucił nowy pomysł, żeby skrócić maksymalnie kwarantannę dzieci do kilku dni. – Dziś kwarantanna wynosi dziesięć dni, ale gdyby wynosiła mniej niż tydzień, byłoby jeszcze lepiej – powiedział Czarnek.
Skutków tej decyzji nie trudno przewidzieć, cudów nie ma – musiałoby się to odbić na sytuacji pandemicznej. W praktyce i tak już jesteśmy na kursie kolizyjnym ze ścianą, skrócenie kwarantanny spowodowałoby tylko wciśnięcie gazu i przyśpieszenie kryzysu. Jego pomysł jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem, opiniami specjalistów i oznacza chodzenie po cienkim lodzie. Szokująco wyglądają też tłumaczenia Czarnka w kwestii oceny sytuacji w szkołach. – Miejsca zakażenia mamy wszędzie. To nie jest kwestia, czy to jest placówka oświatowa, czy nie. To jest również galeria, kino, wesele. Wszędzie, gdzie dochodzi do kontaktów społecznych, jest możliwość transmisji koronawirusa, również w szkole. Dlatego zamykaliśmy szkoły podczas drugiej i trzeciej fali, żeby uciąć kontakty społeczne kilkunastu milionom ludzi, a robiliśmy to dlatego, że służba zdrowia była już pod ścianą. Dziś tego nie ma – rzucił. Zrównywanie tych miejsc jest sprzeczne z dostępnymi informacjami Ministerstwa Zdrowia i może doprowadzić do katastrofy sanitarnej. Jeżeli rząd nie odeśle uczniów na nauczanie zdalne, czeka nas czarny grudzień. Czekanie z decyzjami na moment, kiedy służba zdrowia będzie pod ścianą, nie wróży nic dobrego.
Dajcie spokój szkołom!!!!!!!!
Dokładnie. Lepiej niech dzieci pozarażają dziadków, którzy wesprą przemysł pogrzebowy. I tak starych ludzi nikt nie potrzebuje!
Niech się dziadkowie zaszczepią, dzieci też, to problemu nie będzie.
No tak rząd czeka aż będzie zapaść służby zdrowia, bo przecież miejsca można znaleźć, tylko lekarze tacy wredni i nie chcą pracować…Już jest 500+ pacjentów dziennie więcej, a przecież 500+ to obietnica pana K.
I już lubie Czarnka ?