W ostatnim czasie pojawiło się wiele gorzkich słów wystosowanych wobec głowy państwa. Kilka miesięcy temu, jeden z najbardziej poczytnych pisarzy młodego pokolenia, Jakub Żulczyk, określił go debilem. Niedawno podobnych słów użył Janusz Palikot, rozszerzając wypowiedź również o jego wyborców, których nazwał kretynami. Można się z tymi wypowiedziami zgadzać lub nie, niemniej jednak warto się zastanowić nad tym, czy te słowa nie wzięły się znikąd. Przyjrzyjmy się poczynaniom prezydenta, doprowadzającym do tak skrajnych komentarzy.
“TVP nie dopuściła do zwycięstwa manipulatorów”.
Tydzień temu w tygodniku “Sieci” ukazał się wywiad z Jackiem Kurskim. Już sama formuła jest skrajnie wypaczona, bo przeprowadzający go Michał Karnowski jest de facto podwładnym Kurskiego. Przypomina sytuację chwilę po porwaniu Krzysztofa Olewnika, kiedy zwykli funkcjonariusze przesłuchiwali swojego komendanta, biorącego udział w imprezie, po której zaginął Olewnik. Oczywistym jest, że osoba zależna od własnego szefa może to zrobić jedynie “na kolanach”, jeśli zacznie zadawać niewygodne pytania, zaraz straci intratne stanowisko. W każdym razie, we wspomnianym wywiadzie padają skrajnie bezczelne słowa, mówiące, iż dzięki TVP, Duda został prezydentem. Oczywiście jest to prawdą, wystarczy przypomnieć spoty wyborcze puszczane w Wiadomościach, “debatę” w Końskich, gdzie pytania czytali z kartki radni PiS, czy wygumkowanie przemówień Trzaskowskiego, nieobecnego na antenie tej stacji w ostatnim tygodniu kampanii.
Powiedzmy sobie wprost – gdyby nie neostalinowska propaganda, nie byłoby żadnej reelekcji. Duda był trzymany na smyczy, zakazano mu udzielać jakichkolwiek wywiadów, czy odpowiadać na pytania dziennikarzy na konferencjach. Kilka dni temu otrzymaliśmy potwierdzenie o sensowności stosowania tej taktyki w kampanii, prezydent ostro “popłynął” w TVN 24. Sugerowanie, iż protestujący powinni być szczęśliwi, bo policja jeszcze nikogo nie zabiła, jest nową jakością w polskiej polityce. To nawiązanie do serii dowcipów o Stalinie: “a mógł zabić”. Duda chyba nie rozumie sensu istnienia niezależnej prokuratury i nie przeszkadza mu ręczne sterowanie przez kolegę z własnego obozu. Prezydent przestał zachowywać jakiekolwiek pozory polityka ceniącego wartości demokratyczne. Pytanie, czy to świadome działanie, zapowiadające kierunek zmian, czy zwykła głupota?
“Na tle innych państw radzimy sobie nieźle”.
Seria niefortunnych wypowiedzi prezydenta jest niczym, przy jego poczuciu rzeczywistości w kwestii pandemii. Tutaj przestaje się robić śmiesznie, stawką jest przecież życie ludzkie. Wszystko zaczęło się latem, kiedy Duda zapowiadał, że “druga fala pandemii to tylko spekulacje medialne”. Decydenci chyba wzięli sobie głęboko do serca te słowa, bo zamiast się na nią przygotowywać, byli bardziej zajęci wojenką o wpływy we własnym obozie. Kolejna błyskotliwa myśl Dudy miała miejsce we wrześniu, kiedy zaczęliśmy tracić kontrolę nad sytuacją. Mimo że zaczęło się robić naprawdę nieciekawie, głowa państwa obiecywała “wypłaszczenie w połowie października”. Finalnie skończyło się tym, że wykres wystrzelił prawie pionowo. Fakty są takie, że na tle innych krajów europejskich radzimy sobie wręcz tragicznie, w poziomie nadliczbowych zgonów wyprzedziła nas tylko Bułgaria. O ile wiele państw zostało zaskoczonych koronawirusem na wiosnę, trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie, dlaczego Polska, znając ich doświadczenia, podeszła tak lekceważąco do jesiennej fali, która była pewna jak w banku.
Warto przyjrzeć się też innym poczynaniom Andrzeja Dudy w ostatnim czasie. Od zatrudnienia córki i wujka na prestiżowych stanowiskach, po infantylne twitty o oposie. Najwięcej zainteresowania okazał wobec otwarcia stoków narciarskich, tak jakby to była to priorytetowa kwestia z perspektywy państwa. Można odnieść wrażenie, że prezydent żyje w swoim świecie, delikatnie tracąc kontakt z rzeczywistością. Najbardziej przeraża jego lekceważące podejście do życia ludzkiego. W dzisiejszym wywiadzie w tygodniku braci Karnowskich wystawił rządowi 4+ w skali szkolnej,
“doceniając sprawność na tle innych krajów”. Zgodzę się, że jeśli chodzi o sytuację gospodarczą, rzeczywiście można znaleźć wiele rzeczy, które stawiają PiS w pozytywnym świetle. Ale w kwestii służby zdrowia i strategii walki z wirusem, decydenci zasługują na jedynkę z wykrzyknikiem. No, chyba że wyjdziemy z założenia, że życie ludzkie tak naprawdę nie jest najważniejszą wartością. Nie chcę się pastwić, bo można byłoby z tego wywiadu wyłowić znacznie więcej perełek, w każdym razie wypada życzyć, żeby prezydent przestał bujać w obłokach. Zajmując takie stanowisko, ponosi odpowiedzialność za obecną sytuację. Może to kiedyś do niego dotrze?