Pojawia się coraz więcej wątpliwości wobec niedawnego zajścia pod komendą na Wilczej, w trakcie którego policjant złamał rękę jednej z liderek Strajku Kobiet. Poszkodowana dziewczyna jest odpowiedzialna za grupę na komunikatorze Telegram, gdzie prowadzi akcję informacyjną na temat protestów. W sieci dostępny jest film z tego zdarzenia, słyszymy przeraźliwe krzyki “Moli”, która błagalnym tonem prosi o to, żeby funkcjonariusze ją zostawili. Kompletnie mija się to z tłumaczeniami rzecznika KSP, twierdzącego iż dziewczyna zaczęła się uskarżać na bóle ręki “dopiero w radiowozie”.
Terror wobec bezbronnych kobiet.
Odnosząc się do wyjaśnień nadkomisarza Marczaka warto zadać podstawowe pytanie – czy przy spiralnym złamaniu ręki taki ból jest możliwy z opóźnieniem? Bardzo dziwne jest też zachowanie policjanta, który dokonał tego haniebnego czynu i natychmiast wtopił się w tłum innych funkcjonariuszy. Modus operandi osoby, która doskonale i świadomie wie co robi i próbuje natychmiast ukryć tożsamość. Żeby komuś złamać rękę w trzech miejscach trzeba użyć naprawdę dużej siły, to nie było zwykłe “wykręcenie”. Dla mnie to jest niepojęte jak przy zastosowaniu tak dużych środków prewencyjnych dodatkowo trzeba używać przemocy? Tym bardziej, że celem jest dziewczyna, która waży prawie 2 razy mniej, niż przeciętny policjant. Bardzo nietypowe było też zwlekanie z udzieleniem pomocy. Z relacji “Moli” dla Onetu wynika, że przetrzymywano ją bez pomocy lekarskiej przez prawie godzinę.
Chcesz złamać morale grupy? Uderz w liderów.
To jest stara zasada, stosowana niezależnie od tego jaki grupa ma charakter. Przestępcza, chuligańska, pokojowa – bez znaczenia. Żeby próbować ją rozbić zawsze, ale to zawsze na celownik bierze się osoby decyzyjne, nieprzypadkowe. Wachlarz możliwości prawnych jakie władze mogły legalnie zastosować kilka dni temu był niewielki – jedynie mandat karny. Na pewno nie stanowi on bardzo zniechęcającej broni. W przypadku interwencji wobec “Moli” pojawia się bardzo wiele znaków zapytania, które wymagają wyjaśnienia. Zachowanie policjanta, zwlekanie z udzieleniem pomocy, tłumaczenia rzecznika, które nie mają potwierdzenia na filmie. Nagromadzenie dziwnych przypadków jest duże, zwłaszcza w kontekście tego, że “Mola” to istotna postać Strajku Kobiet. W czasie październikowych i listopadowych protestów widziałem różne popisy policji, niewiele jest w stanie mnie zdziwić, niestety. Nie tak dawno bardzo głośna była sprawa Igora Stachowiaka, którego policjanci torturowali na komisariacie. Każdy taki przypadek powinien być szczegółowo wyjaśniony.
“Hejt wobec policjantów”.
Policja w ostatnim czasie nie ma dobrej passy. Trudno się dziwić – mocno na to zapracowała. Atakowanie posłów, dziennikarzy, bezbronnych kobiet było regułą na demonstracjach. Jeszcze kilka lat temu wywołałoby to powszechne oburzenie społeczne, niezależnie od sympatii politycznych. Teraz komentuje się to głównie w obozie opozycyjnym. Każda akcja wywołuje reakcję, więc czego spodziewają się funkcjonariusze używający przemocy? Zrozumienia? Akceptacji? Grupowanie ludzi w kotłach pod płaszczykiem walki z pandemią to ich kolejna metoda, która ma zniechęcić do przychodzenia na protesty. Nie wiem jak w czymkolwiek miałoby pomóc zamykanie ludzi na małej przestrzeni? To jest tylko pretekst do tego, żeby tłumić demonstracje. Na urodzinach Radia Maryja bezczelnie łamano obostrzenia w zamkniętym pomieszczeniu, nikt się tym nie zainteresował. Tylko kobiety są celem. Ewidentnie ma to na celu osłabienie siły protestów. Nie chcę być złym prorokiem, ale takie działania muszą finalnie przynieść efekt w skali ogółu.