Premier Tusk na ponad półtoragodzinnej konferencji prasowej odpowiadał na pytania dziennikarzy. Konsternację na koniec wywołało pytanie pracownika rządowej telewizji. Przewodniczący postanowił wydłużyć konferencję prasową bo jak stwierdził “konferencja, bez TVP INFO nie mogłaby się odbyć”. Poszło o pracę syna Michała Tuska w gdańskim ZTM. Premier swoją ripostą zdecydowanie zgasił dziennikarza, powołując się na rzeczowe argumenty.
Były premier – pytany w kontekście uchwały PiS o nepotyzmie w spółkach skarbu państwa – został zapytany, czy jego syn zatrudniony w gdańskim Zarządzie Transportu Miejskiego nie jest przykładem nepotyzmu. Tusk nie krył swojego oburzenia.
– Jakby uzupełnił pan pytanie o szczegóły, gdzie pracuje mój syn, żebyśmy od razu wyjaśnili problem. Mój syn, z wyższym wykształceniem, skończył Politechnikę, 20 lat zajmuje się transportem w Gdańsku. Zarabia netto poniżej 3 tys. złotych miesięcznie. Chce pan to nazwać nepotyzmem? O tym mówię – powiedział były premier.
– Czy pan myśli, że łajdactwa można przykryć tego typu zabiegami medialnymi? Proszę zrobić szczegółowy materiał dot. zatrudnienia mojego syna w Gdańsku. Jak zarabiał przez lata, jak wyglądał egzamin, czy miał jakąś konkurencję, jak wygląda jego dzień pracy. Niech pan zrobi taki materiał i wtedy możemy porozmawiać, czy to jest nepotyzm – dodał Tusk.