Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, goszcząc w Money.pl, został spytany o to, dlaczego w niektórych sklepach ulubione owoce wielu Polaków kosztowały najpierw 12,99 zł, a później, w promocji, 8,99 zł.
– Pan musi płacić te pieniądze? Kto panu każe te jabłka kupować? – zapytał minister. – Jeżeli kupiec przesadza, jest złodziejem, który chce pana oszukać i życzy sobie za jabłka po 12 zł, które u rolnika kosztują 50 gr czy złotówkę, to pan się daje nabijać – dodał.
Ardanowski zaznaczył, że sprzedawca ma prawo ustalać ceny na takim poziomie, ponieważ działa na zasadzie wolnego rynku. Stwierdził jednak, że wysokie ceny w sklepach nie mają wpływu na to, ile za owoce otrzymują rolnicy.
Drożyzna. Winien Koronawirus, sorry taki mamy klimat
– Wiosna była bardzo sucha, więc również zawiązki spadały z drzew. To jest naturalne, że żywność podlega pewnym fluktuacjom wynikającym z cyklu produkcyjnego, z warunków, z klimatu. Nie należy dać się “nabijać w rogi” przez handlarzy, którzy czują przewagę – dodał minister.
Ardanowski tłumaczył też ceny reakcją na epidemię koronawirusa. – W sklepie bierzemy pierwsze, co się tam pojawi i z tego powodu jesteśmy często oszukiwani, podejmujemy głupie decyzje – stwierdził minister. Jego zdaniem robimy tak dlatego, że boimy się zakażenia i chcemy jak najszybciej wyjść ze sklepu.