[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] N [/boombox_dropcap]
aszym krajem obecnie rządzi grupa futrzarzy, która rozwija się również w kierunku przemysłowego chowu i hodowli bydła wchłaniając przy tym hodowców i rolników prowadzących małe rodzinne, rodzime gospodarstwa Mają miliony złotych na wydatki, wyrobione kontakty z wieloma politykami, błogosławieństwo ojca Rydzyka i, co najważniejsze, pierwszy polityczny sukces za sobą. Hodowca norek, Szczepan Wójcik, który zdołał zablokować ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, montuje silną organizację do blokowania kolejnych ustaw.
S. Wójcik: atak na hodowle zwierząt futerkowych, jest atakiem na całe polskie rolnictwo
Już 13 największych organizacji branży rolnej i spożywczej, w tym producenci drobiu, jaj i mięsa, przystąpiło do porozumienia mającego zwalczać szkodliwe dla branży i gospodarki pomysły ekologów.
– Nie może być tak, że fanatyczni ekolodzy, jacyś absolwenci europeistyki bez poważnego zajęcia, wywołując emocje opinii publicznej, są w stanie zablokować najważniejsze branże w Polsce. Po branży futerkowej ich działaniami zagrożone są fermy drobiu, producenci jaj czy mleka –
mówi WP Szczepan Wójcik, hodowca norek, który w imieniu całej branży zwalczał projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra.
PiS wycofał się z ustawy, pod którą podpis wcześniej złożył Jarosław Kaczyński, prezes partii, będący miłośnikiem zwierząt. To ośmieliło inicjatorów “paktu”.
W nieoficjalnych rozmowach pada suma, którą “futrzarze” wydali, aby zablokować ustawę. Branża inwestowała w akcje promocyjne, reklamy, film kompromitujący działania ekologów, zaangażowała sztab współpracowników, którzy mieli docierać do decydentów. To świetne know-how, które chcą wykorzystać w przyszłości.
Twierdzą, że w razie pojawienia się kolejnych ustaw zagrażających biznesowi rolno-spożywczemu, gotowi są wyłożyć kilka milionów złotych, aby zablokować przepisy. Stać ich. Zrzeszone firmy to potęga – osiągają sprzedaż o wartości ok. 35 mld złotych
W Polsce musi być rząd, który nie ugnie się przed naporem “ekologicznych” oszołomów. Ludzi, którzy zamiast budować niszczą. Ludzi, którzy nigdy uczciwie nie pracowali. Ludzi, którzy niszczą Polskę. I wydaje się, że ten rząd to rozumie.
Wójcik może liczyć na poparcie ministra Ardanowskiego
“Istnieje podstawowy spór ideowy. Czy człowiek ma prawo korzystać z przyrody? Czy jest autonomiczna? Niedotykalna? Czy jest bytem ważniejszym od człowieka? To jest mitologizowanie przyrody i tworzenie z niej nowego boga” – mówił Ardanowski podczas BeefForum2019
Szef resortu rolnictwa podczas spotkania z rolnikami odniósł się m.in. kwestii uboju rytualnego i hodowli zwierząt futerkowych. Niedawno minister Ardanowski zapowiadał, że rząd usunie zapisy o ich zakazie z projektu ustawy o ochronie zwierząt.
PiS wycofało się z jakichkolwiek planów wprowadzenia zakazu uboju rytualnego. Zwierzęta będą ubijane w taki sposób, jak tego oczekują wspólnoty religijne funkcjonujące na świecie
— oświadczył Ardanowski.
Minister rolnictwa zaznaczył, że Polska nie może sobie „odpuścić” dostępu do rynku muzułmańskiego.
Jest to również szansa dla rozwoju zarówno hodowli bydła mięsnego, jak i drobiu
— wyjaśnił.
Szef resortu podkreślił również, że hodowle zwierząt futerkowych zostaną utrzymane. Jednocześnie zwrócił uwagę na zaostrzenie kryteriów kontroli ferm.
Ale branżę utrzymujemy. Branża nie zostanie zniszczona
— zaznaczył Jan Krzysztof Ardanowski.
Wypowiedź ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego ws. utrzymania hodowli zwierząt futerkowych w Polsce jest bardzo dobra dla branży – uważa dr Tadeusz Jakubowski, wykładowca SGGW, dyrektor biura Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych.
Jakubowski z PZHiPZF, zrzeszającego ok. 300 hodowców z całej Polski, tłumaczył, że
„jeżeli chodzi o hodowlę zwierząt futerkowych, to jest długa tradycja polska” i jedna z „najlepiej prosperujących branży rolnictwa”.
Jego zdaniem poselski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt oraz niektórych innych ustaw, który zakładał m.in. wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych oraz uboju rytualnego zwierząt w Polsce, był „nieodpowiedzialnym z punktu widzenia społeczno-ekonomicznego”. Przypomniał również, że Polska „jest drugim producentem najwyższej jakości skór surowych zwierząt futerkowych – między innymi norek – na świecie”. Dodał, że „konkurencja jest zainteresowana, żeby w Polsce została zlikwidowana hodowla – chociażby Duńczycy, Finowie, Chińczycy, Ukraińcy czy Rosjanie”.
Zdaniem Jakubowskiego wypowiedź ministra rolnictwa Ardanowskiego o utrzymaniu hodowli zwierząt futerkowych jest „jest bardzo dobra dla branży”.
Myślę, że daje jakąś perspektywę, przyszłość, bo każda branża, jaka by nie była – czy przemysłowa, czy w rolnictwie – musi mieć perspektywę funkcjonowania
— dodał.
Dopytywany o zapowiedź ministra Ardanowskiego o zaostrzeniu kryteriów kontroli ferm, Jakubowski odpowiedział, że hodowcy są w stanie poddać się „każdej dodatkowej kontroli”. Dodał jednak, że hodowcy już stosują się „do wszystkich kryteriów unijnych i światowych jeżeli chodzi o tak zwane minimalne warunki utrzymania zwierząt gospodarskich”.
Przestrzegamy wszystkich reguł, przepisów, poddawani jesteśmy stałym kontrolom i to przez Inspekcję Weterynaryjną
— podkreślił.
Wysokie standardy – jak wyjaśnił Jakubowski – wynikają z tego, że „hodowca nie może popełnić błędu typu zła jakość produktów żywienia, ponieważ nastąpiłoby zatrucie zwierząt i poniósłby olbrzymie straty”. Wskazał również, że „nie uzyska się dobrych cen na rynkach światowych, jeżeli się nie ma bardzo wysokiej jakości – a bardzo wysoka jakość to jest wysoki dobrostan tych zwierząt”.
to jest wysoki dobrostan tych zwierząt…
Urszula Pasławska ,obecna szefowa Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.jest nie tylko zapaloną myśliwą, ale również prezeską Klubu Dian – czyli polujących kobiet – Polskiego Związku Łowieckiego. W ubiegłej kadencji Sejmu ostro występowała przeciwko reformie Prawa łowieckiego
Ta gorąca orędowniczka uczestnictwa dzieci w polowaniach , jest również otwartą przeciwniczką zakazu hodowli futerkowej. Prezeska Dian już w roku 2016 występowała z interpelacją do ministra rolnictwa, zaniepokojona pogłoskami o zakazie hodowli zwierząt na futra.
Może ,w zwiazku z tym myśli o ustawie o ekoterroryzmie..
Będzie wojna z ekologami
Jednocześnie szefowie biznesu czują się zagrożeni kolejnymi pomysłami organizacji ekologicznych. 2 lipca ruszyła w Warszawie kampania billboardowa Fundacji Viva!, mająca zniechęcić konsumentów do kupowania mleka. Pod hasłem “Białe kłamstwa” pokazywali cierpienie zwierząt hodowlanych, w tym krów mlecznych. Drobiarze i producenci jaj drżą na myśl o deklaracjach Biedronki, Lidla i Tesco, dotyczących rezygnacji w ciągu kilku lat ze sprzedaży jaj pochodzących z chowu klatkowego.
Walcząca o poprawę losu kur i kurcząt organizacja Otwarte Klatki w ubiegłym roku otrzymała grant o wysokości 472 tys. dolarów z Open Philanthropy Project, inicjatywy firm z Doliny Krzemowej w USA.
Działacze Stowarzyszenia Otwarte klatki odpowiadają. –
Hodowcy norek przedstawiają czarną wizję, że zakaże się wszystkiego, co oczywiście nie jest prawdą. W przypadku hodowli zwierząt na futra rzeczywiście walczymy o zakaz, ale w przypadku kurczaków czy kur chodzi o poprawę warunków życia tych zwierząt –
przekonuje Paweł Rawicki, wiceprezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki. –
Nie atakujemy hodowców jako takich, ale ujawniamy nieprawidłowości, które na fermach występują. Podejmując te działania liczyliśmy się z tym, że producenci zechcą na nie odpowiedzieć. Zwłaszcza, że widać już zmiany po stronie konsumentów. Odchodzą od jaj z chowu klatkowego oraz przemysłowych odbiorców tych jaj –
dodaje.
Propozycja przewiduje 8-10 letni okres vacatio legis na wejście w życie przepisów o zakazie hodowli zwierząt na futra. Według polityk KO to wystarczająco długi czas, by ci, którzy zajmują się hodowlą mogli się przebranżowić.
Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepan Wójcik odbiera tę propozycję jako atak na branżę futerkową oraz całe polskie rolnictwo.
– To projekt przygotowany przez lewicową, pseudoekologiczną organizację Viva! Ta organizacja jest organizacją lobbingową działającą w tej sferze w sposób – według mnie – nielegalny, bo przecież jest to niezarejestrowana organizacja lobbingowa próbująca wpłynąć na kształt polskiego prawodawstwa. Pamiętajmy, że dzisiaj przychodzi czas na atak na zwierzęta futerkowe. Niedługo będziemy mieli wigilię Bożego Narodzenia. Już są ataki na spożywanie karpia. Są propozycje, żebyśmy spożywali karpia norweskiego. Już są ataki na sektor drobiarski – podkreśla Szczepan Wójcik.
– Jest to atak na całe rolnictwo, nie tylko na hodowców zwierząt futerkowych. To absolutnie pierwszy krok do tego, żeby ograniczyć w Polsce hodowlę zwierzęcą w ogóle. Pamiętajmy od czego zaczęły się strajki w Holandii. Tam najpierw zakazano hodowli zwierząt futerkowych, ale na tym się nie skończyło. Dzisiaj postuluje się o to, żeby zmniejszyć tam ilość hodowanych zwierząt w ogóle o 50 proc. To jest właśnie ten kierunek, do którego szybko zmierzają organizacje ekologiczne – dodał.
Projekt ustawy zakładający między innymi zakaz hodowli zwierząt na futra to nie koniec propozycji polityków opozycji. Poseł KO Katarzyna Piekarska liczy na to, że w pierwszej połowie przyszłego roku pojawi się „kompleksowa nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt i o rzeczniku praw zwierząt”.