Red. Tomasz Terlikowski zamieścił w środę wpis, w którym opowiada się za paszportami szczepionkowymi. Kaja Godek zarzuciła mu „wymuszanie brania takich preparatów”, które jak to enigmatycznie określiła – są skażone aborcją. Spróbujmy dojść do sedna tej mglistej wypowiedzi.
Terlikowski: “Jestem zwolennikiem paszportów szczepionkowych”
Tomasz Terlikowski podkreśla w swoim wpisie, dlaczego właściwie popiera pomysł wprowadzenia paszportów covidowych. Zdaje sobie sprawę z tego, że oznaczają pewną dyskryminację osób niechętnych do zaszczepienia się. Stwierdza jednak, że „powodem owej dyskryminacji jest zdecydowana odmowa solidarności społecznej owych osób, a także lekceważenie praw innych”. Dodaje, że zrezygnowanie ze szczepienia nie dzieje się pod przymusem, ale świadomie. A skoro świadomie, to ze znajomością ewentualnych konsekwencji i ograniczeń. Już teraz nie można polecieć do niektórych krajów, bez szczepienia przeciwko poszczególnym chorobom. Podsumowuje, że nie chodzi mu o przymusowe szczepienia, jedynie o ochronę tych zaszczepionych. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Kai Godek. Szczególnie, że publicysta coraz częściej krytykuje niektóre działania kościoła.
Kaja Godek nie daje o sobie zapomnieć
Kaja Godek jeszcze tego samego dnia zamieściła na swoim profilu odpowiedź. Najpierw nieco enigmatycznie stwierdziła, że „większość szczepionek na C19 jest skażona aborcją – albo na etapie produkcji albo na etapie testów”. Trudno właściwie dojść do tego jak byłoby to możliwe, skąd Kaja Godek bierze tego typu informacje i dlaczego poczuła się wywołana do tablicy wpisem Terlikowskiego. Zarzuciła publicyście, że wymusza na ludziach szczepienia. Ponadto kiedyś był „obrońcą życia”, a teraz „sam akceptuje korzystanie z owoców zbrodni”. Godek przywołała też własne wątpliwości co do skuteczności i bezpieczeństwa szczepień. Na koniec apeluje do Terlikowskiego, by się „opamiętał”. Nie pozostaje nic innego, jak wystosować do Kai Godek podobny apel.