Janusz Kowalski jest politykiem, który od kilku lat wywołuje olbrzymie emocje. Z jednej strony uwielbiany przez środowisko Radia Maryja i przeciwników Donalda Tuska, z drugiej powodujący wściekłość w kręgach opozycyjnych. Jednego, czego nie można odmówić Kowalskiemu, to na pewno odwaga. Kontrowersyjny poseł postanowił stanąć twarzą w twarz ze sfrustrowanymi protestującymi z Agrounii. Jednak spotkanie przebiegało w atmosferze dalekiej od przyjaznej i reprezentant Solidarnej Polski może zapamiętać je na długo.
Prawo i Sprawiedliwość od zawsze cieszyło się dużym poparciem wśród rolników. Jednak ostatnio można mówić o pogorszeniu relacji na linii rząd-wieś, perspektywy w tej grupie społecznej są najgorsze od ponad 20 lat. “Poziom nastrojów w rolnictwie jest najniższy od IV kwartału 1999 r. Niemal 90 proc. gospodarstw rolnych ocenia swoje perspektywy ekonomiczne negatywnie” – to wnioski z niedawnego badania, przeprowadzonego przez IRG SGH. Swój sprzeciw wobec polityki Zjednoczonej Prawicy postanowiły wyrazić w piątek osoby związane z Agrounią. Na ich manifestacji pojawił się nieoczekiwany gość – Janusz Kowalski.
Protestujący rolnicy powitali go głośnymi okrzykami. – Do roboty! Do roboty! – zaczęło się w miarę kulturalnie, ale później było już tylko gorzej. Po kilkunastu sekundach pojawiła się zmiana nastawienia i wulgarna forma nakazująca mu opuszczenie tego miejsca. – Wypier**aj! Wypier***aj!” – usłyszał z ich ust Kowalski. Na jego szczęście był przez cały czas otoczony mocnym kordonem policji i nic mu się nie stało. – Czego się boicie? Porozmawiajmy, porozmawiajmy – apelował poseł Zjednoczonej Prawicy. W odpowiedzi dostał jedynie, że “był już czas na rozmowy”. – Proszę wypier***ać stąd – usłyszał na pożegnanie Kowalski i na tym się zakończyła jego przygoda na manifestacji. “Tak potraktujemy każdą kanalię” – odgrażał się później na Twitterze lider Agrounii, który był w tym czasie na spotkaniu z marszałkiem Grodzkim.