Brak personelu zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek powodował problemy oddziału zakaźnego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Skierniewicach.
– Minęło ponad sześć miesięcy i nie udało się pozyskać chętnych do pracy na oddziale zakaźnym w Skierniewicach i nic nie wskazuje na to, że taka możliwość się pojawi – tłumaczy dyrektor skierniewickiego szpitala Jacek Kaniewski. – W takiej sytuacji nie pozostawało nic innego, jak oddział zamknąć.
Wiosną działalność oddziału została zawieszona na sześć miesięcy w nadziei, że uda się w tym czasie zasilić go odpowiednimi pracownikami i będzie można przywrócić go do życia.
Ponieważ organem założycielskim szpitala jest Urząd Marszałkowski w Łodzi, radni sejmiku podjęli uchwałę o likwidacji oddziału, zaś wojewoda wykreślił go ze swego rejestru.
Skierniewicki szpital był ważną placówką w regionie, miał 20 łóżek, rocznie hospitalizowanych było w nim średnio 600-700 osób. Przy oddziale działała także poradnia chorób zakaźnych, pasożytniczych i hepatologicznych, która udzielała od 2000 do 2500 porad rocznie. – Oddział był ważny na mapie województwa, razem z nami było pięć takich miejsc. Teraz pacjenci udają się do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi, który pełni rolę regionalnego Centrum Leczenia Chorób Zakaźnych
Rząd chwali się stanem przygotowań do możliwej epidemii koronawirusa
Oglądamy ćwiczenia strażaków, rozkładanie namiotów dla pacjentów w rekordowe 60 minut. Główny inspektorat Sanitarny twierdzi że z dokumentował nawet nadwyżki sprzętu w niektórych szpitalach, które będzie mógł przesunąć w miejsca w których tego sprzętu brakuje.
Jednak nikt nie chwali się zamkniętym oddziałem zakaźnym w Skierniewicach. Najbliższy taki oddział znajduje się dopiero w Łodzi.
Rządzący proszą o niewprowadzanie paniki, lecz tą oni sami często wywołują. Słysząc od np marszałka Terleckiego że polska służba zdrowia należy do najlepszych w Europie, a potem porównując to z realem może wywołać niepokój i brak zaufania w zapewnienia o stanie przygotowań do przyjęcia epidemii.
Co miesiąc likwidujemy w Polsce średnio prawie 20 oddziałów szpitalnych. Brakuje 50 tysięcy lekarzy
Od 2017 do końca 2019 r. w polskich szpitalach zlikwidowano z różnych powodów 357 oddziałów, a ponad 300 zawiesiło swoją działalność. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że nie ma danych dotyczących zamykanych oddziałów i nie zamierza ich zbierać.
Do niedawna nawet nie wiedzieliśmy jaka się sytuacja finansowa w służbie zdrowia.
Długi szpitali utajnione. Rząd ukrywa prawdziwy stan służby zdrowia. Dobra zmiana, tajna zmiana.
Oddziały najczęściej pojawiające się na liście zlikwidowanych w całym kraju to: pediatryczny, chorób wewnętrznych, chirurgia, neurologia (bardzo często z pododdziałem udarowym), okulistyka, rehabilitacja i najczęściej oddziały ginekologiczno-położnicze. W kilku województwach znikały też oddziały psychiatryczne czy leczenia zaburzeń nerwicowych. Łącznie z polskich szpitali zniknęło w ciągu ostatnich 20 miesięcy 357 oddziałów.
Źródła Radio Łodź, Tok FM, Prawo.pl