Lider Bayer Full: “550 tys. złotych nie robi na mnie wrażenia”.



Redakcja “Faktu” poprosiła o komentarz muzyka legendarnego w branży disco-polo. Chodzi o dotację przyznaną kilka dni temu. Wywołujący dyskusje gwiazdor stwierdził, że taka kwota nie wywołała u niego szczególnych emocji. To nie jedyna kontrowersja z jego udziałem w ostatnim czasie. Z relacji Marcina Różalskiego, znanego zawodnika MMA, dowiadujemy się, że muzyk nie zrobił nic, żeby zaopiekować się chorym koniem, którego miał na swoim utrzymaniu. Zostawił zwierzę, gdy tylko zaczęło mieć problemy ze zdrowiem, choć wcześniej było “żyłką złota” i przyniosło Świerzyńskiemu dużo pieniędzy.

Lider Bayer Full twierdzi, że sprzedał 17,5 miliona płyt na fakturę w Polsce.

Trudno to zweryfikować, ale jeśli to prawda (szczerze wątpię), liczba jest wręcz astronomiczna. Nikt w historii naszego kraju się nawet do niej nie zbliżył. Nie wypada zaglądać w czyjś portfel, niemniej jednak łatwo wyciągnąć wnioski, iż Sławomir Świerzyński do biednych raczej nie należy. Wielkość przyznanej dotacji usprawiedliwia tym, że “wie ile kosztuje wynajęcie wozu transmisyjnego i inne rzeczy związane z muzyką” – tłumaczy “Faktowi”. Można zadać pytanie po co mu to teraz, skoro koncerty są zakazane, ale okey. W każdym razie, muzyk raczej na pewno nie przymiera głodem i dość lekceważąco wypowiada się w sprawie pomocy od państwa. Bez cienia wątpliwości można wydać te pieniądze w sensowniejszy sposób. Wspieranie gwiazdorka grającego muzykę wyjątkowo niskich lotów, to poroniony pomysł.

Niepokojące informacje o Świerzyńskim płyną od Marcina Różalskiego.

Znany i utytułowany zawodnik, a przy okazji miłośnik zwierząt, podzielił się historią dotyczącą konia, którego w ostatniej chwili uratował przed przerobieniem na mięso w rzeźni. Wcześniej należał do lidera Bayer Full. Gdy zwierzę zaczęło chorować, piosenkarz natychmiast sprzedał je do dorożki w Warszawie, co prawie skończyło się tragicznie dla fryza. Był w agonalnym stanie, ale spotkało go dużo szczęścia. Trafił na zainteresowanie Różalskiego, który go odkupił go w ostatniej chwili i się nim zaopiekował. Musiał spieniężyć własne trofea, żeby zdobyć pieniądze na leczenie. Próbował losem konia zainteresować byłego właściciela, ale usłyszał tylko: “nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”.

Świerzyński słynie ostatnio z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi. Jednocześnie cały czas jest ekspertem w reżimowej TVP, jako jeden z ulubieńców Rachonia w programie #jedziemy. Robi tam za naczelnego klakiera partii rządzącej. Raczej można zakładać, że wszystkie te historie nie przysporzą mu sympatii społecznej.

Firma budowlana, biuro rachunkowe. Komu Gliński rozdał pieniądze?!

Profesor kazała studentce usunąć symbol Strajku, bo kojarzył się jej z Hitlerjugend.

Exit mobile version