Arkadiusz Milik niedawno zadebiutował w barwach Olympique de Marseille a już 7 dni później doświadczył gniewu kiboli swojego nowego klubu.
56-krotny reprezentant Polski w pierwszym możliwym meczu dla OM rozegrał 36 minut w przegranym 3:1 starciu przeciwko AS Monaco. A już tydzień później trener Villas-Boas miał dać mu szansę gry od pierwszej minuty z Stade Rennes. Problem w tym, że tuż przed meczem ośrodek treningowy Olimpijczyków został zaatakowany przez grupę kiboli liczącą 150-200 osób. Najdziwniejszym jest fakt, że owi kibole to sympatycy Marsylii. Podczas tego ataku zniszczyli klubową bramę i podpalili drzewo, przez co mogło dojść do większej tragedii. Natomiast ich głównym celem było obrzucanie racami piłkarzy, w tym Arkadiusza Milika. Przez co trafiony jedną z nich został obrońca Alvaro Gonzalez. Po całym zajściu aresztowanych zostało 25 osób.
? Fransa’da saldırı!
— Burcu Eken (@burcuekentv) January 30, 2021
Takımın bu sezon kötü gidişatından dolayı Olympique Marsille taraftarı Rennes maçı öncesi tesislere meşaleli, havai fişekli saldırıda bulundu.
pic.twitter.com/meW4YFbWhv
Techniki kiboli niczym w Polsce
Poprzez wtargnięcie napastnicy mieli na celu ”zmotywowanie” piłkarzy do lepszej gry po poprzednich słabych wynikach oraz zmuszenie do dymisji prezesa Jacques-Henri Eyraud’a. Można powiedzieć, że nowym nabytkom w okienku zimowym, do których należy Arkadiusz Milik, oberwało się rykoszetem. Nie jest to pierwszy przypadek dla polskiego napastnika, w którym został zaatakowany. Ponad 2 lata temu w Neapolu, wracając po meczu ze swoją małżonką dwaj rabusie grozili mu pistoletem, aby ten oddał im swój zegarek. W Polsce już nie raz atakowano piłkarzy czy działaczy klubowych, aby zmusić ich do swoich przekonań. Kiedyś piłkarze Legii wysiadając z autokaru po przegranym meczu dostali ”po głowie” aby nauczyli się grać, a władze Arki Gdynia zostały zmuszone do zwolnienia trenera Smółki, gdyż piłkarze grozili, że w trakcie meczu zrobią ”burdę na stadionie”.
Niezrozumiana decyzja Milika
Kariera wychowanka Rozwoju Katowice nigdy nie była kolorowa. Czasem przez nieoczekiwane zdarzenia a czasem przez własne błędy. Takim właśnie moim zdaniem jest dołączenie do ekipy z Marsylii. Milik po tym jak nie chciał podpisać nowego kontraktu został posadzony na ławce więc musiał szukać nowego klubu jeżeli chciał pojechać na Euro 2021. Brak regularnej gry przeszkodziłby mu z powołaniami zwłaszcza przy nowym szkoleniowcu polskiej kadry, Paulo Sousie. Jednak było wiele lepszych ofert, które sam odrzucał albo które zakończyły się niepowodzeniem po rozmowach w sprawie kontraktu. Wielu polskich dziennikarzy mówiło, że jest to dobry ruch, że OM to ekipa z wielką historią, uprzednio roczny wicemistrz i obecne top 3 we Francji. Oczywiste, że ten ruch jest lepszy niż przesiedzenie kolejnego pół roku na trybunach, jednak sytuacja w klubie jest kiepska.
Jaka będzie przyszłość Marsylii?
Do wspomnianego top 3 daleko brakuje Olimpijczykom. Na obecną sytuację, żeby za rok znowu móc zagrać w Lidze Mistrzów, muszą nadrobić 13-punktową stratę do trzeciego miejsca. Może to właśnie Milik ma być ratunkiem dla tej ekipy, gdyż nie mieli w swoich szeregach snajpera na takim poziomie. Jednak jeżeli dalej będzie dochodzić do takich ekscesów, to klub straci na tym zarówno na poziomie wizerunkowym, finansowym jak i sportowym.