Na piątkowej konferencji prezes NBP Adam Glapiński poinformował, że nadchodzi nowy banknot. Zapowiedziany został banknot o nominale 1000zł, który według założeń powinien wejść w obieg od nowej kadencji prezesa NBP. “Myślę, że następny prezes, a mam nadzieję ja w następnej kadencji, ale każdy prezes który przyjdzie, będzie wprowadzał banknot 1000 zł w pewnym momencie“- tak o planach wprowadzenia nowego banknotu wypowiedział się prezes Glapiński. Dodajmy, że obecna kadencja prezesa kończy się 21 czerwca 2022 roku.
A co z banknotem 500 zł?
Banknot 500 zł został wprowadzony do obiegu w lutym 2017 roku i choć jak zarzeka się prezes:
“w obiegu jest 46,5 mln banknotów 500-złotowych.(…) tylko od marca do grudnia ub.r. wprowadziliśmy do obiegu 20 mln banknotów o nominale 500-złotowym”
To de facto przeciętny obywatel Polski w rzeczywistości nie miał styczności z owym banknotem. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że większość Polaków nie widziała owego bankomatu w życiu na oczy. Sytuację taką Pan Adam Glapiński tłumaczy takimi słowami:
“Nie wszystkim się chciało przestawić bankomaty, nie wszystkim chciało się przyjmować pięćsetki (…). Niestety, dotyczyło to też banków Skarbu Państwa, czego kompletnie nie rozumiem“
Prezes był także zdziwiony, że część ludzi nie chce trzymać swoich oszczędności w bankach, jednocześnie dodał, że :
“Jak ktoś chowa banknoty gdzieś w bieliźniarce, boi się tego co się stanie z jakichś powodów, to wygodniej jest odłożyć 500 zł czy 1000 zł niż tę samą kwotę w banknotach 50 zł“
Nowy banknot nadchodzi, tymczasem spadną stopy procentowe.
Na tej samej konferencji zostały wypowiedziane niepokojące słowa :
“Dopuszczam obniżenie stóp. Tak, dopuszczam stopy ujemne, które są w całej strefie euro, w Europie nie są ewenementem.(…) do obniżki stóp mogłoby dojść w przypadku pogorszenia sytuacji gospodarczej. Mam nadzieję i zrobię wszystko, żeby do tego nie doszło i rząd zrobi wszystko, żeby do tego nie doszło“
Warto wspomnieć, że w trakcie trwania 2020 roku stopy procentowe zostały drastycznie zmniejszone, do czego doszło oficjalnie przez pandemię koronawirusa. Obecnie w większości banków nie opłaca się trzymać oszczędności, gdyż nie są one tam bezpieczne. Dodatkowo obniżenie stóp procentowych, bądź wprowadzenie ujemnych spowoduje masowe wypłacanie pieniędzy z banków, w celu uniknięcia strat. Właśnie dlatego w obecnej sytuacji ludzie tracą zaufanie do banków i wolą odkładać swoje pieniądze “do skarpety” nic nie tracąc poprzez dopłacanie bankom za przechowywanie ich własnych pieniędzy. Zachowanie takie jednak zmniejsza obrót pieniądza na rynku, co może doprowadzić do “dodrukowywania pieniędzy”, co z kolei prowadzi do inflacji. Całą sytuację krótko na swoim twitterze komentuje znany ekonomista i analityk Piotr Kuczyński
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nie dojdzie do gwałtownego wzrostu wskaźnika inflacji. Inaczej cofniemy się w czasie do lat 80, kiedy każdy Polak był milionerem. Inna sprawą jest, że za te pieniądze nie będzie można kupić więcej, gdyż ceny wzrosną adekwatnie do ilości pieniądza.
Źródła: Business Insider Money.pl Bankier.pl
Tego samego autora:
- Waszczykowski: “Zamieszki w Polsce sponsorował Donald Tusk”
- Nowe plany Lichockiej na “niezależne gazety” Zabrać kasę. Niezależne tak, ale nie od nas
- Terlecki krytykuje: “Durna opozycja, w każdej sprawie mówi to samo”