Jarosław Jakimowicz zniknął ostatnio z radarów kontrowersji. Gwiazda TVP nie jest aktywna w mediach społecznościowych i nie słychać o ekstrawaganckich wybrykach, do których przyzwyczajała przez długie miesiące. Jednak Jakimowicz dał znowu znać o swoim istnieniu, wygłaszając krytyczne uwagi wobec ilości ukraińskich flag na ulicach Warszawy.
We wszystkich polskich miastach można zaobserwować liczne flagi Ukrainy. Miało to na celu wykazać solidarność z narodem, który doświadcza teraz okrucieństwa wojny. Ukraińskie barwy widać na każdym kroku – zarówno na prywatnych posesjach, jak i urzędach. Każdy pojazd komunikacji miejskiej w stolicy posiada teraz flagi naszych sąsiadów na przedzie. Trudno oszacować ich całościową liczbę w aglomeracji, ale na pewno musiałaby być podana w tysiącach. Nadmiar ukraińskich barw wprawił w złość Jarosława Jakimowicza. Miało to miejsce w programie “W kontrze”, podczas porannego pasma TVP. Aktor wygłosił emocjonalny wywód na ten temat. – Wyjechałem z Warszawy, która jest pełna symboli ukraińskich – flag, nie wiem, różnych plakatów. (…) Moim zdaniem aż do przesady, bo zaczynam się czuć w Polsce jakbym był w jakimś mieście Ukrainy, gdzie jest święto. Nigdy nie widziałem tylko polskich, biało-czerwonych flag – rzucił w emocjonalnym tonie na wizji. Jego słowa wprawiły w zaskoczenie wielu widzów, bo wygłosił pogląd całkowicie sprzeczny z linią stacji. Ewentualnie może szykować się jakaś radykalna zmiana pod tym względem, a jego wysłano jako eksperymentalnego głosiciela nowego przekazu.