Paweł Kowal ratuje opozycję. Próbuje usprawiedliwić 40% podwyżki wynagrodzeń, choć sam głosował inaczej.


Nie milkną echa skandalicznego poparcia 40% podwyżek dla polityków w czasach grożącego nam największego kryzysu gospodarczego od stuleci. Choć Paweł Kowal nie poparł w sejmie tych gigantycznych podwyżek.

Epidemia szaleje, gospodarka nie tylko w Polsce ale i na cały świecie się zwija. W ubiegłym tygodniu polski urząd statystyczny opublikował dane PKB. Mamy największy spadek od czasów upadku komuny. Nie ma tygodnia aby nie usłyszeć o grupowych zwolnieniach i cieciach płac. Tymczasem politycy przyznali sobie 40% podwyżki pod osłoną porządkowania porządkowania systemu.

Mam propozycję prostego rozwiązania systemowego dla polityków. Podwyżki ustalacie sobie na podstawie wskaźnika rewaloryzacji rent i emerytur. To proste rozwiązanie i bardzo przejrzyste. Tyle procent rosną wasze wynagrodzenia, ile procent rosną emerytury i renty. Emeryci i renciści nie są gorszymi ludźmi, więc dlaczego maja dostawać mniej?

Premier Nowej Zelandii w geście solidarności z obywatelami, którzy ucierpieli i ze względu na pandemie będą zarabiali mniej, ogłosiła 20% cięcia w całym rządzie.

Paweł Kowal tłumaczy kolegów i przedstawia przesłanki jakimi się kierowali

Szanowni Państwo,Ze względu na wagę sprawy pozwalam sobie przedstawić kilka słów komentarza do wczorajszych głosowań. Sam należę do nielicznego grona posłów nie zawodowych i nie pobieram sejmowej pensji. Ten fakt daje mi dodatkowy tytuł do zabrania głosu w sprawie. Zagłosowałem 14 sierpnia za podwyżkami dla najważniejszych osób w państwie z następujących powodów:

  • ponieważ uważam, że kluczowi urzędnicy i liderzy samorządowi powinni być lepiej wynagradzani i, że jest to w interesie publicznym. Zakres ich odpowiedzialności jest odpowiednio duży.
  • ponieważ pojawiła się szansa na systemowe uregulowanie kwestii zarobków osób na kierowniczych stanowiskach w kraju, tak, by nie zależało od politycznego widzimisię rządzących a więc powiązanie ich ze średnią krajową i wysokością pensji sędziego SN.
  • ponieważ sądzę, że kwestie wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie należy traktować niezależnie od tego kto dzisiaj zajmuje które stanowisko (chodzi o państwowe a nie partyjne podejście).
  • ponieważ lepsze są czyste sytuacje w tym sensie, ze lepiej ustalić mechanizm podwyższania pensji niż przykładowo manipulować systemem nagród.
  • ponieważ uważam, że należało odkręcić populistyczne zmiany wprowadzone dwa lata temu pod naciskiem PiS, które bezsensownie i bez uzasadnienia obniżyły pensje wielu osób w odwecie za krytykę systemu nagród w rządzie.
  • ponieważ byłem przekonany, że zostały w tej sprawie przeprowadzone negocjacje w imieniu Klubu i nie chciałem okazywać dystansu wobec tych ustaleń.

Działałem w dobrej wierze, zgodnie z sumieniem. Jestem pewien, że podobnie było w przypadku wielu innych posłanek i posłów. Lepiej to napisać wyraźnie, nawet jeśli ktoś nie podziela moich argumentów. Można przecież się nie zgadzać ale zrozumieć mój tok myślenia. W trakcie głosowania okazało się, że zmiana, która wyszła z inicjatywy PiS stała się swego rodzaju fortelem. Cześć polityków tej partii jej nie wsparła a szef tej partii nie wsparł podwyższenia subwencji partyjnej. To zmienia postać rzeczy. Przyjmuję też argumenty, że moment na konieczne zmiany nie był odpowiedni, choć uważałem, ze najważniejsza jest istota sprawy. Istotnie, skoro nie ma możliwości podwyżek w sferze budżetowej (nauczyciele, medycy) także z tymi podwyżkami należy się wstrzymać. Rozsądek podpowiada, by nie wszczynać nie kończących się żalów o tę sprawę, dać wszystkim możliwość znalezienia odpowiedniego politycznego wyjścia, wyciągnąć wnioski i użyć normalnych parlamentarnych instrumentów do naprawy sytuacji, szczególnie, że zmiany są wciąż przedmiotem decyzji parlamentu. Tym bardziej, że taka możliwość istnieje w Senacie i jest w rękach władz Klubu, trzeba tylko stworzyć możliwość działania.

Uważam osobiście, że Senat powinien przyjąć wczorajsze ustalenia z następującymi poprawkami:

  • wprowadzić zmiany w wysokości finansowania partii politycznych. Powiązać je z PKB (jeśli rośnie – wzrasta subwencja, jeśli spada – także subwencja spada); przy okazji można wprowadzić zasadę rozliczania się partii politycznych z wykorzystania środków publicznych na zasadach podobnych jak stowarzyszenia,
  • wprowadzić pozostałe głosowane 14 sierpnia zmiany od następnej kadencji (w tej reguły gry zostały ustalone zawczasu),
  • przyjąć, że zmiany w zasadach uposażenia polityków i najwyższych urzędników zawsze są wprowadzane od następnej kadencji, w ten sposób nikt nie będzie decydował o swoich zarobkach,
  • pierwszą podwyżkę wprowadzić stopniowo, ażeby uniknąć podwyżek o kilkadziesiąt czy ponad 100%,
  • w związku z przyznanym uposażeniem określić zakres obowiązków pierwszej damy lub odpowiednio innej osoby towarzyszącej głowy państwa; jeśli nie – pierwsza dama powinna otrzymywać jedynie ryczałt w znacznie mniejszej wysokości,
  • ustalić, że w razie niemożności wykonywania ww. obowiązków przez małżonkę/małżonka głowy państwa, prezydentka lub prezydent mają prawo wskazania kto jest osobą towarzysząca głowy państwa (przykładowo córka, syn).

Gigantyczne podwyżki dla polityków

Zgodnie z tym wynagrodzenia po podwyżce będą kształtowały się następująco:

  • prezydent – 25 981 zł, obecnie około 20 000 zł,
  • premier –  21 984 zł,
  • marszałkowie Sejmu i Senatu – 21 984 zł, obecnie około 14 600 zł,
  • wicemarszałkowie Sejmu i Senatu – 17 987 zł,
  • ministrowie – 17 987 zł,
  • wiceministrowie – 16 988 zł,
  • wojewodowie – 14 989 zł,
  • posłowie i senatorowie – 12.591 zł, obecnie 8 016,70 zł zł brutto
  •  Dodatkowo projekt wprowadza pensję dla Pierwszej Damy. Jeżeli podwyżki zostaną przegłosowane to będzie mogła liczyć na miesięczne wynagrodzenie w kwocie ona otrzymywać co miesiąc 17.987 zł.

Jeśli zmiany zostaną przegłosowane największe partie otrzymują nawet 10 mln złotych więcej. PiS dostanie rocznie zamiast 23 milionów – prawie 35. KO zamiast niemal 20 mln – prawie 30 mln zł. A dokładnie będzie to tak wyglądać:

  • PiS: 34,9 mln zł (wcześniej 23,3)
  • KO: 29,8 mln zł (wcześniej 19,9)
  • Lewica: 17,1 mln zł (wcześniej 11,4)
  • PSL: 12,4 mln zł (wcześniej 8,3)
  • Konfederacja: 10,2 mln zł (wcześniej 6,8)
Exit mobile version