Komisja ds. pedofilii bierze miliony, ale istnieje tylko na papierze


W ostatnich latach ludzie doszukujący się się prawa i sprawiedliwości w zakresie postępowania duchowieństwa wobec czynów pedofilskich dostarczyli nam skandaliczne materiały obnażające bierność polskiego kościoła. Skandaliczne, obrzydliwe doniesienia z pierwszego materiału braci Sekielskich wywołały reakcję PiS. Z inicjatywy samego premiera Morawieckiego powstała komisja o szumnej nazwie – ds. pedofilii, ustalono pensje członków, podpisano kilka przetargów, a na tą chwilę pytanie o zakres prac komisji mrozi krew w żyłach samego jej szefa.

Mateusz Morawiecki poruszony filmem Sekielskich zapowiedział, że powstanie państwowa komisja, która zajmie się sprawami pedofilii. Podkreślał jednak, że nie skupi się on tylko na duchownych, ale na każdym środowisku. Po trzech miesiącach pojawiła się ustawa, która ustanawiała powstanie takiej komisji. Ale pierwszego jej członka powołano po kolejnych dziewięciu miesiącach, gdy bracia Sekielscy opublikowali drugi film.

Co jak co, ale nie można im zarzucić, że nie ustalili sobie pensji

Od pierwszej zapowiedzi premiera, że komisja powstanie, do pierwszego posiedzenia komisji minęło ponad półtora roku. Liczba podjętych spraw? Ani jednej! Ponieważ tak naprawdę komisja działać nie zaczęła w ogóle. “Ustalono jedynie, że ustalono” już pensje dla członków. Ogłoszono jedynie kilka przetargów i tyle w temcie jakichkolwiek działań “misyjnych”. Kiedy tuż po reportażu materiału “Don Stanislao” ekipa TVN24 ruszyła w poszukiwanie śladów komisji, jednak nikt nic nie wiedział…

Komisja na rok 2020 otrzymała 5 milionów złotych. Mimo, że po właściwej działalności ani śladu, komisja zdołała wygenerować nie małe koszty. Na telefony komisja wyda prawie 90 tys. złotych, a na usługi pocztowe 290 tys. złotych. Wkrótce kupi też komputery za 135 tys. i zamówi setki rodzajów artykułów biurowych. 

Ksiądz Isakowicz-Zaleski o komisji

Wszyscy jednak czekają, aż w pełni wyposażona komisja zajmie się pierwszą sprawą dotyczącą pedofilii. Zdaniem księdza Isakowicza-Zaleskiego członkowie komisji muszą być gotowi na miesiące ciężkiej pracy. 

Komisja zostanie zasypana wnioskami, w tej chwili bardzo dużo środowisk czeka na to, żeby przekazać informacje. Również ja posiadam wiele listów i też czekam na to, aż będzie opublikowany adres. Komisja naprawdę będzie miała co robić. Będzie część wniosków, która dotyczy duchownych, ale to nie jest komisja tylko do rozpatrywania tych spraw – mówi w rozmowie z TOK FM.

Sam ksiądz Isakowicz-Zaleski chce zawiadomić komisję o przynajmniej kilkunastu sprawach, z których wszystkie dotyczą duchownych.

Zajmowałem się na przykład sprawą duchownego z diecezji tarnowskiej, który molestował kilkanaście osób. Chodzi o małych chłopców, którzy dzisiaj są dorosłymi mężczyznami. Byłem zdumiony, ile osób zgłosiło się z powodu tego jednego sprawcy. Może być tak, że sprawców nie będzie aż tak wielu, ale ofiar bardzo dużo – przyznaje.

Największa słabość nowej komisji? Zdaniem Isakowicza-Zaleskiego to przede wszystkim jej bardzo duże upolitycznienie, “choć formalnie powinna być niezależna, bo tak stanowi ustawa”.

Kiedy komisja zacznie pracować?

Radio TOK FM próbowało zapytać o to samego przewodniczącego, jednak “ma kupę roboty” i nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na jakikolwiek pytania.

Zarówno w samej Komisji, jak i w Urzędzie Komisji trwają bardzo intensywne prace związane z planowanym w najbliższych dniach uruchomieniem pełnych działań dedykowanych osobom poszkodowanym w wyniku przestępstwa pedofilii – napisał nam Błażej Kmieciak.

Komisja widmo, a 5 milionów? A co tam 5 milionów..

Komentujcie i udostępniajcie!

Czytaj także: Płk. Mazguła o PiS: “Partia nikczemników, łotrów, ubeków i dewiantów seksualnych, którzy wbiegli do polityki po fortunę i władzę.

źródło: tokfm.pl, onet.pl

Exit mobile version