Zaskakująca decyzja amerykańskiego przedsiębiorstwa informatycznego spotkała się z niezadowoleniem Evy De Bleeker, sekretarz stanu w belgijskim ministerstwie sprawiedliwości. To głównie jej kraju, a także Szwecji, Holandii i Niemiec dotyczy kontrowersyjna restrykcja. Zasady zaktualizowane w lutym 2021 roku zszokowały opinię publiczną. Google wystosowało specjalne oświadczenie w tej sprawie.
Google tłumaczy, że większość, a właściwie prawie wszystkie, reklamy pojawiające się w wynikach wyszukiwania pochodzą od niewiarygodnych lub nawet nieuczciwych ślusarzy. Problem nasilił się w przeciągu ostatnich paru miesięcy. Według światowego giganta, specjaliści wykorzystują ludzi znajdujących się w potrzebie, naliczając wygórowane stawki za najprostsze usługi, na przykład zatrzaśnięte drzwi. Skala zjawiska jest ponoć zatrważająca.
„Zakaz dotyczy właśnie tych czterech krajów, ponieważ problem wydaje się być tam szczególnie dotkliwy” – informuje portal „The Brussels Times”, powołując się na rzecznika Google.
Problem w tym, że jednoczenie ucierpieli uczciwi spece od ślusarskich napraw. Utrudnienie związane z reklamą własnych usług, odczuwają na własnej skórze. Dla nich, decyzja wydaje się być absurdalna i krzywdząca. Resort De Bleeker przygotowuje wraz ze zrzeszeniami rzemieślniczymi ślusarzy system certyfikacji, który przywróciłby im prawo do reklamowania się.
Choć faktycznie, nałożone ograniczenie zdaje się być niesprawiedliwe, trzeba przyznać że także w Polsce często spotykanym procederem jest naciąganie na usługi “internetowych specjalistów”. Nierzadko zdarza się, że po przyjeździe majstra na miejsce, cena zaproponowana podczas rozmowy telefonicznej ulega znacznej zmianie, a usługobiorcom nie pozostaje nic jak otworzyć usta ze zdziwienia.
Swoją drogą, ciekawe ile za wymianę zamków w siedzibie zarządu zapłacił Sekretarz generalny Porozumienia Stanisław Derehajło… Więcej na temat wojny dwóch prezesów oraz groteskowej afery z udziałem ślusarza możecie przeczytać TUTAJ