Polskie Radio, podobnie jak wszystkie kanały TVP, zostało brutalnie spacyfikowane przez polityków “dobrej zmiany”. Najtragiczniejszy los spotkał Program 3. Kultowa “Trójka” zamieniła się w trujkę, którą pod względem słuchalności wyprzedziło nawet Radio Maryja. Większość wartościowych dziennikarzy tej stacji została wyrzucona lub odeszła sama, na znak protestu przeciwko upolitycznieniu rozgłośni. Jednak to jest nic przy ostatniej akcji, jaką mieliśmy okazję zaobserwować kilka dni temu. Okazało się, że podporządkowani woli polityków z Nowogrodzkiej “dziennikarze”, nie mają szacunku do testamentu zmarłej legendy, która pracowała tam przez kilkanaście lat!
Zapowiedział własną śmierć.
Tomasz Beksiński to postać, którą ludzie z młodszego pokolenia zapewne niezbyt dobrze kojarzą. Pamiętam jego osobę jak przez mgłę, byłem uczniem podstawówki, gdy odebrał sobie życie. Znałem go z felietonów w “Tylko Rock”, choć jego dorobek jest znacznie bogatszy. Beksiński był uznanym dziennikarzem muzycznym i jednocześnie tłumaczem filmów (m.in. przełożył na polski całego Bonda i Monty Pythona). Posiadał niesamowitą, jak na tamte czasy, kolekcję płyt, w jej zgromadzeniu bardzo pomogła mu sława ojca. Zdzisław Beksiński to ceniony malarz, znany na całym świecie, niestety też zmarły tragicznie. Trzeba podkreślić, że w czasach PRL zdobycie wartościowej muzyki właściwie graniczyło z cudem. W najbardziej uprzywilejowanej pozycji byli m.in. marynarze, podróżujący po świecie. Beksiński miał to szczęście, że mógł kolekcjonować płyty w zamian za pożądane obrazy ojca, dzięki czemu jego zbiory były naprawdę potężne.
Dziennikarz wychował całe pokolenie na muzyce, którą puszczał w swoich audycjach, zyskując status żywej legendy Polskiego Radia. Był bardzo szanowany przez słuchaczy, jak również artystów i środowisko. Chętnie dzielił się posiadanymi płytami, będącymi towarem deficytowym. Jego samobójcza śmierć wywołała duże poruszenie, choć trudno powiedzieć, żeby była wielkim zaskoczeniem. Beksiński miał w przeszłości kilka prób odebrania sobie życia. Wielokrotnie czuwała nad nim opatrzność i okazywały się nieskuteczne. Do czasu. Jego ostatni felieton w “Tylko Rock” sugerował chęć rozstania się ze światem i tak się właśnie stało w niedalekiej przyszłości. Zgodnie z jego testamentem, cały zbiór muzyczny miał być przeznaczony dla radiowej Trójki. Jakie musiało być zdziwienie wśród jego przyjaciół, gdy kilka dni temu, podczas jednej z audycji, rozpoczęło się rozdawanie kolekcji przypadkowym słuchaczom!
Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie słyszałem o sytuacji, kiedy tak bezczelnie zlekceważono czyjkolwiek testament. To nie jest własność “dziennikarzy”, kto im dał przyzwolenie na taką inicjatywę? Cała akcja wywołała masę negatywnych komentarzy i trudno się im dziwić. “To się w głowie nie mieści. Co to za zdziczenie obyczajów, czy to jest takie wyzwanie uszanować wolę ofiarodawcy?” – to mały fragment reakcji na opisywane zdarzenie. Nie wiem jaka była intencja – szukanie poklasku, czy próba ocieplenia wizerunku rządowej rozgłośni? W każdym razie, trochę im nie wyszło i chyba nie takiego odzewu się spodziewali.