Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej wspierana przez zlecenia rządowe ogłosiła nowe specjalizacje na kierunku “dziennikarstwo”.
Szkoła w Toruniu doszkala już Sędziów i Prokuratorów. Zgodnie z ideologią pisowską czas na dziennikarzy, którzy będą śledzić aferzystów. Beata Szydło krzyczała z mównicy sejmowej “wystarczy nie kraść” Kiedy PiS obejmował władzę obiecywał że PO i PSL będzie siedzieć za swoje afery.
Jakoś sprawa ucichła, nie słychać żeby wiezienia były zapełnione członkami opozycji, ale za to odkrywane są kolejne afery z gruba kasą w tle w których prym wiodą działacze dobrej zmiany.
Kogo będą tropić dziennikarze śledczy od Rydzyka?
Specjalność dziennikarstwo śledcze łączy wiodące praktyki mediów, prawa, zarządzania w celu zapewnienia zaawansowanych metod w zakresie nowych śledczych umiejętności zbierania informacji i publikowania, mających zastosowanie w szeregu kontekstów zawodowych, w dziennikarstwie i poza nim – czytamy na stronie internetowej uczelni.
Nie ulega wątpliwości że roboty dziennikarzom śledczym nie zabraknie. Ilość afer jakie za czasów rządów dobrej zmiany jest do wyjaśnienia przewyższa nawet ilość afer z 50 letniego okresu rządów komuny.
Rydzyk będzie szkolił dziennikarzy tropiących łamanie praw człowieka.
Dziekan WSKSiM Dorota Żuchowska tak tłumaczy wprowadzenie nowego kierunku. “Absolwenci po dziennikarstwie śledczym, jak sądzi uczelnia, będą mieli otwartą drogę nie tylko do pracy w mediach. – Chodzi o pewne umiejętności zbierania informacji, które mają zastosowanie w szeregu kontekstów zawodowych, m.in. w dziennikarstwie. Są to też bardzo potrzebne informacje, żeby nauczyć się opowiadać historie, tzw. storytelling, co będzie potrzebne nie tylko w dziennikarstwie, ale też w public relations, w sektorach związanych z organizacjami pozarządowymi. Może ktoś będzie zainteresowany obszarami ochrony praw człowieka, wolności obywatelskich czy zapobieganiu korupcji” – mówiła w Radiu Maryja dr Dorota Żuchowska, dziekan i wykładowca w WSKSiM.
W związku z tym mam już pierwsze propozycje dla dziennikarzy. Bez trudu prześwietlą zbieranie cegiełek przez ojca Rydzyka na ratowanie Stoczni Gdańskiej. Ponieważ są blisko źródła mogli by wyjaśnić co stało się z milionami złotych zebranymi w 1996/1997 roku. (jedna cegiełka kosztowała nawet 160 zł, średnie wynagrodzenie wynosiło 1 tys zł teraz 5 tys.) W drugiej kolejności to w związku z tropieniem łamania praw człowieka, mogliby zając się wypowiedziami ojca Rydzyka na antenie Radia Maryja. Roboty im nie zabraknie za czasów rządów PiS pieniądze wynoszone są z budynków Ministerstwa Sprawa wewnętrznych nawet w reklamówkach.