Rząd ma 2 142 limuzyn, a w całej Polsce mamy 1360 karetek pogotowia. “Tego z zawałem, czy do wypadku” Dramatyczne decyzje dyspozytorów.


[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] B [/boombox_dropcap]

rak karetek pogotowia stawia dyspozytorów Pogotowia Ratunkowego przed trudnymi decyzjami. W związku z tym nierzadko, na podstawie rozmowy telefonicznej muszą decydować kto może czekać na pomoc, a kto nie powinien. To zadziwiające absurdy, w Polsce jest więcej samochodów rządowych niż karetek pogotowia. Rząd wydaje miliardy złotych na programy mające zwiększyć populacje, a nie dba o żyjące osoby. Z pracy w Pogotowiu Ratunkowym rezygnują kierowcy-sanitariusze i lekarze.

Postawmy się teraz w bardzo trudnej sytuacji dyspozytora pogotowia ratunkowego – kogo wybrać “tego z zawałem, czy wysłać do wypadku”

Przypomnijmy że od 1 kwietnia br. PiS postanowił że, w systemie państwowego ratownictwa medycznego będą jeździć tylko publiczne karetki. 135 prywatnych karetek zniknęło z systemu.

Bizancjum limuzyn samolotów i helikopterów rządowych

W samym Ministerstwie finansów, opierając się o ostanie zamówienia jest około 180 samochodów służbowych, które udało się ustalić oficjalnie. W marcu tego roku dziennikarze faktu pisali o 3 964 samochodów. Nikt nie zaprzeczył tym doniesieniom. 1 822 samochody to pojazdy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Czyli dla administracji rządowej zostanie 2142 samochody. Są to dane z marca br.

Rozliczamy obietnice PiS. Kwota wolna od podatku- 8000 zł BRAK, ale dla posła jest 27 360 zł.

Dla porównania we Francji jest ich łącznie wszystkich 2 tys, a w Niemczech 8639. Francję mieliśmy gonić a tu się okazuje już prześcignęliśmy dwukrotnie.

Ubezpieczenie samych tylko rządówek bez GDDKiA rocznie kosztuje około 2,5 milina złotych. Ponad dwa tysiące samochodów w Generalnej dyrekcji , która przez cztery ostanie lata nie oddała nawet jednego kilometra wydaje się też trochę przesadą.

Doniesienia z całej Polski – karetek brak dochodzi już do tragedii. Odpowiedzialnych nie ma.

W Kostrzynie na całe miasto przypada jedna karetka ! Powinny być trzy.

– Mówi się, że czasem musi się wydarzyć tragedia, żeby coś się zmieniło. U nas te tragedie mają miejsce co jakiś czas, a nie zmienia się nic. Wciąż mamy w mieście jedną karetkę – mówi młoda mieszkanka Kostrzyna.

Podczas wspólnie zorganizowanej przez działkowców imprezy, w czasie tańca jeden z mężczyzn zasłabł i upadł na ziemię. Nie było czuć u niego tętna. Od razu uczestnicy imprezy poszli mu na ratunek i zaczęli go reanimować. Ja natychmiast zadzwoniłem po pogotowie ratunkowe. Było to o 19.12 – relacjonuje 35-letni Mirosław z Kostrzyna. Tego dnia w Kostrzynie znowu nie było karetki. Nie było jej też w Witnicy. Znowu wezwano załogę z oddalonego o 18 km Dębna. – Ci pojawili się na miejscu po kilku minutach. 

W sklepach coraz drożej zaciskamy pasa, a samolotami latają całe rodziny PiS. Premie coraz wyższe.

W środę, 15 lipca Kamil poszedł po śniadaniu do pracy, Darek został w mieszkaniu przy ul. Złotej. Gdy 26-latek nie mógł się dodzwonić do przyjaciela, około południa przyszedł do domu. – Darek leżał na wersalce. Miał sine usta. Serce jeszcze biło. Od razu zadzwoniliśmy po pogotowie – wspomina drżącym głosem Kamil. Zamiast lekarza, na miejsce przyjechała jednak… straż pożarna. Jedyna kostrzyńska karetka była w trasie z innym pacjentem ze Słońska do Gorzowa. Akcję reanimacyjną rozpoczęli strażacy, a na karetkę trzeba było czekać i czekać.

– Przyjechała po dwóch godzinach (szpital twierdzi, że po około godzinie – dop. red.). Przecież to są kpiny! Wyszedłem z domu. Nie chciałem patrzeć, jak wynoszą nieżywego Darka – mówi Kamil

W Warszawie samochody są, ale nie ma ratowników i lekarzy.

– Codziennie do pacjenta nie wyjeżdża co najmniej jeden zespół ratownictwa medycznego – mówi WP ratownik z Warszawy. Brakuje kierowców karetek. To, że ci rezygnują, potwierdziła koordynator zespołów ratownictwa medycznego z wojewódzkiej stacji pogotowia w Warszawie. Ale twierdzi, że “uzupełniają braki” i karetki jeżdżą. Problem z brakiem kierowców dotyczy nie tylko Warszawy.

Tylko w czerwcu blisko 50 kierowców i kierowców ratowników medycznych z Warszawy złożyło wypowiedzenia – donoszą ratownicy. Każdego dnia zwalniają się doświadczeni pracownicy pogotowia. Alarmują, że jest to problem, bo niepełne zespoły ratownictwa medycznego po prostu nie wyjeżdżają.

– Mamy nagłe zatrzymanie krążenia u pacjenta. To najgorszy przypadek, a dyspozytor nie ma żadnej jednostki – trzy w pobliżu pojechały do wypadku, a z ostatniej najbliższej stacji na Tarchominie karetka nie może wyjechać. Ona stoi, bo nie ma obsady. Dyspozytor krzyczy na radiu, czy ktoś jest wolny, ale odpowiedzi brak – mówi ratownik.

W Chełmie miało być tak dobrze bo tam rządzi PiS.

W Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie został wręczony dokument potwierdzający przekazanie środków na dofinansowanie zakupu czterech karetek z wyposażeniem. Na uroczystym przekazaniu obecni byli: wicemarszałek Sejmu RP Beata Mazurek, wojewoda lubelski Przemysław Czarnek oraz prezydent miasta Chełm Jakub Banaszek.

“Minister Cieszyński wskazał, że na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości kontrakt chełmskiego szpitala przekroczył kwotę 100 mln złotych”. donosił lubelski kurier.

Jak żyć Panie premierze? Podwyżka cen prądu o 40%, a wraz z nią transport, towary i usługi znowu w górę.

Cztery nowe karetki, wyposażone w najnowszy sprzęt, wielopoziomowe nosze, krzesełko kardiologiczne, system płozowy, deska ortopedyczna czy respirator, oraz napęd na cztery koła itd. Dziś okazuje się że, nie ma na nie pełnej obsady.

Konferencje się skończyły, konfetti opadło, miało być tak wspaniale ale wyszło jak zwykle.

Szpital powiatowy w Chełmnie od 1 sierpnia pozostanie bez jedynej karetki typu „S” – z lekarzem. Z Pawłem Marwitzem, radnym KO powiatu chełmińskiego, zabiegamy o zmianę tej skandalicznej decyzji wojewody kujawsko-pomorskiego! napisał poseł Arkadiusz Myrcha

Dyrektorzy pogotowia ratunkowego nie mają wyjścia. Karetki będą jeździć bez lekarzy. Czyli zmiany karetek „S” w karetki „P” (podstawowe)

Ireneusz Szafraniec, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych dla TVN24 powiedział –

W karetkach zaczyna brakować lekarzy – rezygnują, bo płace za wykonywanie tej pracy są zbyt niskie. Problem sam jednak nie zniknie, a wręcz będzie narastał.

Ireneusz Szafraniec, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych przyznaje, że są sytuacje, gdzie na piętnaście karetek trzy nie wyjeżdżają, bo nie ma ratowników, przekwalifikowali się na pielęgniarzy. Idą za większe pieniądze pracować na inne oddziały – wyjaśnia.

Coraz więcej dyrektorów szpitali decyduje się na przekształcanie karetek specjalistycznych S (z lekarzem w zespole), na karetki podstawowe P (wyłącznie z ratownikami medycznymi). Wyjazdy karetek mają docelowo w większości odbywać się bez lekarza. Wyjątkiem są np. karetki neonatologiczne, gdzie lekarze wciąż będą jeździć. Ta zmiana budzi duże kontrowersje, ale część ekspertów przekonuje, że jest uzasadniona. – Lekarz jest od leczenia, a ratownik od ratowania życia.

Ratownictwo powinno skupić się na ratowaniu i zagrożeniu życia, a nie na jeżdżeniu do zachorowań przewlekłych – mówił w Analizach TOK FM Piotr Gumowski, ratownik medyczny z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.

W wielu krajach anglosaskich, na czele z USA, w ratownictwie pracują wyłącznie paramedycy i system działa bez zarzutu. Tylko że, u nas ratowników też zaczyna brakować.

Straż pożarna zamiast karetki pogotowia

7 lipca br około godziny 16:30 na warszawskim Ursusie w bloku 
przy ulicy Orląt Lwowskich 38 dyżurny dostał zgłoszenie o starszej osobie w mieszkaniu, która źle się poczuła. Z uwagi na chwilowy brak Zespołu Ratownica Medycznego, dyżurny poprosił o zadysponowanie zastępu PSP do zdarzenia, parę minut później dotarł na miejsce ZRM. Na miejsce zadysponowana została Straż Pożarna 

Reporterzy Tvn24 zwrócili się z zapytaniem do ministerstwa zdrowia o informacje na temat lekarzy w karetkach. W pisemnej informacji ministerstwo wskazało, że przez ostatnie kilka lat liczba zespołów ratownictwa medycznego zwiększyła się o 73 zespoły, co zdaniem resortu przekłada się na poprawę bezpieczeństwa osób będących w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. O co tu chodzi ? Ratownicy i dyspozytorzy kłamią bo im się nudzi w pracy ?

Źródła Polonia Christina ; Gazeta Lubuska ; Wiadomości wp.pl; TVN24 ; Tok FM; Kurier Lubelski ; Lukamaro.pl ,

Exit mobile version