Obóz dobrej zmiany słynie z bezwzględnego traktowania nieżyczliwych im protestów. To, co działo się w czasie Strajku Kobiet, przedsiębiorców i antyszczepionkowców, zapisało się w najciemniejszych kartach polskiej historii. Jednak wygląda na to, że kolejna granica została właśnie przekroczona. Według docierających, niezależnych od siebie relacji, rządzący za wszelką cenę chcą się pozbyć niepełnosprawnych rękami Straży Marszałkowskiej. Stosują przy tym dość perfidną metodę – nie dają protestującym spać w nocy pod różnymi pretekstami.
Obóz Zjednoczonej Prawicy jest niechlubnym naśladowcą stosowania metod represyjnych znanych raczej z czasów PRL. To właśnie “Zjep” (Zjednoczona Prawica) reaktywował stosowanie gazu i pałek wobec pokojowych demonstracji, jak również atakowanie posłów opozycji, czy łamanie rąk nastoletnim dziewczynom. Wygląda na to, że teraz wcielane są praktyki, które kiedyś stosowano w stalinowskich więzieniach – wymęczenie organizmu przez niedobór snu. Straż Marszałkowska wielokrotnie nachodziła niepełnosprawnych w godzinach nocnych – pod pretekstem alarmu, wymiany przepustek czy odczytywania głośnych formułek w ich towarzystwie.
– Straż Marszałkowska uprzykrzała nam pobyt. Po 12 godzinie się zjawili i powiedzieli, że się przepustki skończyły i mamy iść do biura przepustek po nowe przepustki o godzinie 24.00. Później pojawił się pan i powiedział, że musimy opuścić to miejsce, dlatego że będzie sprawdzanie pirotechniczne – że będzie pokój i jest przygotowany pies. Stał chyba 15 minut i nam to tłumaczył w kółko. Najpierw o 2 w nocy, potem o 4. Obudził nasze dzieci – mówiła dla TVN24 jedna z protestujących wraz z towarzyszącym jej synem.
Chwilę później dodali, że są zdeterminowani by walczyć o swoje prawa i zostaną w sejmie nawet przez 40 dni.