Dziś w godzinach przedpołudniowych doszło do wręczenia wysokiego odznaczenia w kancelarii prezydenta. Uhonorowany Robert Lewandowski chyba nie bardzo przywiązuje uwagę do reakcji opinii publicznej, ewentualnie się nie spodziewał aż tak skrajnej. Z drugiej strony trudno zakładać, że nasz najlepszy piłkarz nie przewidział, iż przyjmowanie orderu od całkowicie niewidocznego prezydenta w szczycie kolejnej fali zakażeń przejdzie obojętnie w polskim społeczeństwie.
Burza emocji
O tym, że druga kadencja Andrzeja Dudy jest źle odbierana przez Polaków, wiedzą właściwie wszyscy. Potwierdzają to sondaże, jak również fakt, że wiele osób, wspierających go do tej pory, odwróciło się od prezydenta, żałując oddanego głosu. Duda przyłożył rękę do największego na skalę Europy dramatu, jaki rozgrywa się obecnie w Polsce. Radzimy sobie najgorzej z pandemią, przy jednocześnie zablokowanej gospodarce. Gorzej być nie mogło. Obecnie odwoływane są planowe zabiegi, nasz kraj stał się epicentrum światowej umieralni (zajmujemy czołowe miejsca).
Nie powinno być zaskoczeniem, że przyjęcie medalu akurat w tym momencie jest mocno kontrowersyjnym pomysłem, wywołującym skrajne komentarze. Część z nich nie nadaje się nawet do zacytowania. Mamy w tym momencie milion ważniejszych rzeczy i problemów związanych z pandemią. Pojawiają się głosy, że to odznaczenie państwowe i powinniśmy rozgraniczyć obie kwestie. Lewandowski nie mieszał się do tej pory w politykę, niemniej jednak oczywistym jest, iż ten ruch ociepla nadwątlony wizerunek głowy państwa. Z drugiej strony, trudno go obwiniać za to, że prezydentem jest akurat Andrzej Duda. Bo z tym, że piłkarz zasługuje na odznaczenie zgodzą się prawie wszyscy.
Jednego można być pewnym – niezależnie jaką decyzję podjąłby Lewandowski, byłby krytykowany. Albo z tej, albo z tamtej strony. Nie brakuje też głosów pochwały oraz gratulacji.
Lewandowski musi pamiętać, że relacje dobrej zmiany ze środowiskiem kibicowskim są teraz najgorsze w historii, co było widać na sobotnim “Marszu o wolność”. Może być to nie koniec złośliwości, frustracja i zniechęcenie społeczne osiągnęło rekordowy poziom.
Nie jest to pierwsza taka sytuacji w historii naszego kraju. Podobna miała miejsce za czasów Jaruzelskiego i dotyczyła Zbigniewa Bońka. W 1982 roku przyjął Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski z rąk generała. Było to w środku stanu wojennego. Ta sytuacja jest często wypominana w różnych dyskusjach do dziś.
A Wy jak to oceniacie? Zrobił dobrze, czy jednak nie powinien w tym uczestniczyć?