Wydarzenia w Waszyngtonie, które rozegrały się na terenie Kapitolu wstrząsnęły bodaj całym światem. Podczas zamachu stanu, czy też – jak kto woli – puczu zginęło pięć osób. Aż pięć. Śmierć poniosła zastrzelona przez policjanta kobieta, pozostałe cztery osoby, w tym policjant zmarli w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń. Czegoś takiego Ameryka nie przeżyła od 1834 r.
Waszyngton o Wolność zawsze wygrywa
Te tragiczne zdarzenia uświadamiają nam – a przynajmniej powinny wszystkim – że nawet najbardziej stabilna, niepodważalna demokracja na świecie, jaką bez wątpienia jest demokracja amerykańska, dzięki działaniom jednego nieodpowiedzialnego, by nie powiedzieć szalonego człowieka może z dnia na dzień lec w gruzach. Musimy zdać sobie sprawę, że konsekwencje poniosłyby nie tylko Stany Zjednoczone, lecz o cały świat. W przypadku udanego zamachu zwolenników Trumpa, który podzielił naród (skąd my to znamy), sojusze międzynarodowe, NATO, gospodarka globalna etc. nie byłyby już gwarantami wolności.
Z całego świata do prezydenta USA Joe Bidena, który wczoraj oficjalnie przez Kongres został uznany prezydentem USA napływają słowa wsparcia, równocześnie kondolencje dla rodzin, które podczas zamieszek straciły swoich bliskich.
A co na to ,,mój” i ,,nasz” w gruncie rzeczy wszystkich Polaków ,,przedstawiciel”, głowa państwa polskiego Andrzej D.? Skomentował po swojemu, kuriozalnie – ,,To jest wewnętrzna sprawa Amerykanów”. Widać zapomniał się pan D., że nie wypowiada się przed prezesem K. na temat zamkniętego stoku narciarskiego. Spuśćmy na jego wypowiedź zasłonę milczenia, zważywszy, że od kilku lat opowiadając brednie zdążył już nas do nich przyzwyczaić. Strach pomyśleć jakie słowa niecenzuralne usłyszałby z ust Kościuszki i Pułaskiego.
W tych tragicznych okolicznościach moja wybujała wyobraźnia nasuwa wiele analogii, tych tragicznych wydarzeń w odniesieniu do naszej, polskiej sytuacji politycznej.
Są na świecie dwaj politycy Donald Trump oraz Jarosław K. Obaj mają niemal bliźniacze profile psychologiczne. Nietrudno nawet laikowi nie dostrzec podobieństw. Obaj dżentelmeni charakteryzują się chorobliwą żądzą władzy. Nie zamierzają oddać jej tak po prostu w wyborach demokratycznych. Pierwszy z nich to pokazał, drugi zaś zapowiedział te działania na oczach milionów Polaków z mównicy sejmowej. Obaj przejęli sędziów, pierwszy D.T. zamierzał wkrótce podporządkować sobie prokuraturę. Nasz prezes okazał się w tej materii bystrzejszy.
Czy obaj są szaleńcami? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Jedno jest pewne, panowie pasują do siebie jak dwa klocki Lego. Na szczęście, takie klocki jak pokazały waszyngtońskie wydarzenia można rozwalić w mgnieniu oka. Jedne już się rozsypały, miejmy nadzieje że na zawsze. W przypadku drugiego ,,możnowładcy” pozostaje to kwestią czasu.
Zarówno jeden jak i drugi polityk opierają swoją władzę na podziale społeczeństwa, szerzeniu nienawiści i szczuciu obywateli przeciwko sobie. To skuteczne działania, co jaskrawo pokazuje sytuacja w Polsce. Jednak pan K. i prezydent Duda powinni pamiętać jak na tym wyszedł ich pupil Donald T. To nie kto inny jak głowa naszego państwa ogłosiła publicznie – nie dosłowny cytat, jedynie zachowany sens – ,,Mam identyczne podejście do polityki prowadzonej przez Donald T.” I co teraz panie D.?
Na koniec dwa cytaty, które powinni wziąć sobie do serca nasi rządzący, ale wiem, że ich nie wezmą. Koryto czyni cuda.
Wiceprezydent USA Mike Pence podczas przemówienia w Kongresie w dniu ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów, potwierdzając, że prezydentem USA został Joe Biden oznajmił całemu światu:
– ,,Przemoc nigdy nie triumfuje….”
– ,,Wolność zawsze wygrywa…”
Te słowa dedykuje naszym rządzącym.
Andrzej Nowakowski
W punkt!