fbpx

“Szmatławcy i pytonice”- czyli jak PIS postrzega Polaków – okiem autorki Edyty Sirko


facebook/fixabay
Subksrybuj nas na Google News

Świeżo upieczona wiejska maturzystka – Syfiara – pragnie wyemancypować się od zdeprawowanej matki – Mamuchy, która za namową koleżanki zaczyna trudnić się nierządem. Mamucha przyjmuje klientów w czasie gdy jej mąż, Moczymorda, człowiek najniższej klasy społecznej ze skłonnością do alkoholu, oddaje się pracy za najniższą krajową. Za namową matki Syfiara wyjeżdża do Babki – przebojowej hipiski z dużym majątkiem, która może zapewnić młodej godziwe warunki życia. – Już sam prolog książki “Damy i Szmatławce” wróży, że autorka w kaszę dmuchać nie zamierza…

Zagłębiając się w treść komediodramatu, zauważamy analogizm  pomiędzy bohaterami literackiego dzieła, a mentalnością stereotypowych obywateli naszego kraju. Rządy PIS-u doprowadziły do wykształcenia się charakterystycznej grupy społecznej wierzącej w to, że skrajny socjalizm i afirmacja zaufania wobec rządu, to jedyna właściwa droga. A przede wszystkim droga, pozbawiona względnego ryzyka i propagująca uległość wobec organów władzy. Nie tak dawno temu na oficjalnej stronie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pojawił się kontrowersyjny (i szybko usunięty wpis), nakłaniający przedsiębiorców do porzucenia marzeń o własnej działalności i przejścia na “bezpieczny grunt” ,czyli pracę na umowę.

 “Zaczęliśmy odpuszczać rozwój firmy, to, co mieliśmy, było wystarczające. Okazało się, że nie ma sensu dążyć do wielkich pieniędzy kosztem rodziny” .  – przeczytać można było na facebookowym profilu MRiPS.

Polska nie jest krajem przyjaznym przedsiębiorcom, a prowadzenie biznesu w naszym kraju, to droga przez mękę – do takiego wniosku można dojść po przeczytaniu wyników badań Domu Badawczego Maison, przygotowanych na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości stawia więc na elektorat, który jest przekonany o tym, że “dostaje coś za darmo” od dobrodusznego państwa. Tymczasem źródła socjalnych funduszy można doszukiwać się  w nieustannie podwyższanych podatkach, z  – uwaga – naszych portfeli !

Oczywiście, działalność gospodarcza nie jest jedynym sposobem na samorealizację, a praca chociażby w budżetówce, nie uchybia niczyjej godności.  Podstępne działania ferajny Kaczyńskiego, dają jednak mylny obraz polskiej gospodarki oraz sprawiają pozór polepszania się standardu życia Polaków.  Rząd mydli nam oczy, podwyższając średnie krajowe wynagrodzenie, zapominając jednak, że przy okazji kuriozalnemu wzrostowi uległ między innymi podatek za żywność. W górę poszły także stawki za prąd, wodę, telewizję, czy śmieci. Ekonomiści alarmują, że w 2021 taniej nie będzie, a inflacja wyniesie około 2,5 proc. Obecna sytuacja gospodarcza na skutek wprowadzonych nielegalnie obostrzeń jest na dzień dzisiejszy dramatyczna, rząd jednak postanowił dalej iść w zaparte…

Kontrowersje wokół autorki

Edyta Sirko urodziła się  2 lipca 1988 roku w Inowrocławiu. Absolwentka socjologii, wychowanka Szkoły Aktorskiej im. Haliny i Jana Machulskich. Prywatnie energiczna blondynka o filigranowej budowie ciała. W pracy sceniczny harpagan, buntownik i  ambasador łamania wszelkich reguł. Edytę poznałam kilka lat temu podczas premiery spektaklu “Dziurka w eterycznym ciałku” którego była twórcą. Po krótkiej wymianie zdań zorientowałam się, że mam do czynienia z kobietą, która nie boi się łamać konwenansów, standardów i literackich reguł. Wiele ludzi, zarzuciło jej antypolską postawę, nacechowaną pogardą dla polskiej tożsamości narodowej. “Szmatławcy i pytonice”, to  nie jest lekka powieść do poduchy.  Raczej ciężki, miejscami wulgarny komediodramat. Ale czy nie taka jest właśnie polska rzeczywistość? Nim rzucisz bluzgiem i wylejesz fale hejtu pod artykułem przeczytaj do końca.

Polacy to menele, alkoholicy i erotomani

Edyta Sirko w swoim dziele pt. “Szmatławce i pytonice”, w niezwykle dosadny sposób, obrazuje nam portret współczesnej, polskiej rodziny. Na pewno nie jest to wizja, z której jako naród możemy być dumni. Nasączony neologizmami tekst, dzięki bogactwie siarczystych wulgaryzmów, nie pozostawia złudzeń, że akcja dzieje się właśnie w naszym kraju. Moczymorda jako głowa rodziny wydaje się być postacią bez żadnych ambicji. Trudni się zarobkiem ledwo oscylującym wokół najniżej krajowej, a koniec dnia zwieńcza zawsze kilkoma kuflami procentowego trunku. Mamuchna – prostytuuje się po kryjomu, bo liche zarobki męża nie wystarczają na zapewnienie podstawowych potrzeb. Tylko babka – hipiska postawiła na samorozwój zakładając własną firmę i to ostatecznie do niej, postanawia “uciec” córka “patologicznego” małżeństwa.

Finał komediodramatu jest tragiczny – z rąk małżonka ginie Mamuchna – oskarżona przez niego o zdradę w imię korzyści majątkowych. Wszędzie tam, gdzie pojawia się bieda i stagnacja oraz brak możliwości rozwoju, wkrada się przemoc, patologia i daleko idące skutki społecznej dyskryminacji.

Wiadomo, że główni bohaterowie książki “Szmatławcy i pytonice”, to postacie przerysowane i groteskowe. Autorka niewątpliwie przedstawiła ich jako ludzi łatwowiernych i skłonnych do ulegania manipulacji. Wydaje się, że boją się “rzucić na głęboką wodę” i godzą się żyć w takich standardach, do jakich zostali przyzwyczajeni. Za bezpieczną strefę komfortu postrzegają minimum, jakie oferuje im państwo, choć i to pozwala im egzystować wyłącznie na granicy ubóstwa.

Ale czy nie tak właśnie postrzega nas PIS? Typowy Polak wg.
J. Kaczyńskiego to przecież prowincjonalny pijaczyna

“Na prowincji, w niektórych rejonach Polski, króluje ogromnie degradujący model życia. Mówiąc żartem, często wychodka nie ma, ale video musi być. Wyróżniamy się w Europie liczbą magnetowidów. Ludzie pracują, jeżeli jeszcze jest praca, wracają do domu, piją wódkę i oglądają pornosy. Robią to też dzieci” – tak Jarosław Kaczyński skwitował polski naród w wywiadzie z  Piotrem Zarembą.

Pozostaje zadać sobie pytanie, kiedy wyborcy Prawa i Sprawiedliwości zdejmą klapki z oczu i zrozumieją, że w rękach władzy są tylko marionetkami? Przecież to właśnie o nich wypowiedział się w prześmiewczy sposób Jarosław Kaczyński. Czy to nie rolnikom PIS obiecywał “złote runo”, po czym zostawił ich na pastwę losu? I czyż to nie do obywateli “robiących dzieci” skierowana jest “przynęta” w postaci 500+ ? Czy rezygnowanie z własnych praw i przywilejów na rzecz “miski ryżu”, to nie jest rodzaj polityczno- obywatelskiej prostytucji…?

Wnioski pozostawiam Wam…


Like it? Share with your friends!