Kilka miesięcy temu rząd Zjednoczonej Prawicy odciął nasz kraj od dostaw rosyjskiego węgla. Stało się to w entuzjastycznej atmosferze, politycy obozu władzy wręcz szczycili się tym medialnie. Jednak w całej tej sytuacji było jedno, wcale niemałe, “ale”. Embargo na węgiel ze wschodu odbyło się bez zapewnienia nam alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Mamy już tego pierwsze skutki – z całej Polski płyną informacje o przerażających podwyżkach czynszów, nawet o kilkaset procent!
Czarne złoto
Kilkanaście dni temu do mediów wypłynęła absurdalna informacja ze strony rządowych źródeł. Premier rozbrajająco szczerze przyznał, iż decyzja o embargu na rosyjski węgiel była podjęta bez przeprowadzania analiz wpływu na nadwiślańską gospodarkę. Kwestię kluczową z perspektywy bezpieczeństwa państwa wprowadzono, kierując się sondażami antypatii do naszego wschodniego sąsiada. Okazało się też, że zapowiedzi Andrzeja Dudy, iż “węgla mamy na 200 lat”, okazały się nieprawdziwe. O ile sam kierunek odejścia od surowców energetycznych z Rosji jest słuszny, tak gwałtowne ucięcie tego źródła – dużo wcześniej niż zrobiła to reszta Europy – będzie nas słono kosztować. Nie tylko ekonomicznie.
Pierwsze informacje o zmianach stawek mieszkaniowych mogą spowodować u czytelników to, że włosy staną im dęba. Paradoksalnie najgorzej jest w bastionach PiS na wschodzie, o czym informuje poseł Robert Tyszkiewicz. Np. w Mońkach czynsze wzrosną czterokrotnie! Podobnie jest w Koszalinie, gdzie zaliczka na ogrzewanie zwiększyła się o 215%! Trudno oczekiwać, żeby w innych miastach było inaczej. Rząd “dobrej zmiany” decyzją o embargu na węgiel uderzył ekonomicznie w portfele Polaków na niespotykaną w dziejach skalę. Już teraz trzeba alarmować o nadchodzącym zagrożeniu z jeszcze jednej strony. Brak węgla może spowodować to, że ludzie będą palić w domowych kominkach wszystkim, czym tylko popadnie, dając przełożenie na stan powietrza. A to właśnie smog jest sprawcą dziesiątek tysięcy zgonów rocznie.
Kosmiczne podwyżki cen czynszu, to także jeden z czynników, które podbiją inflację. Ale dla Mateusza Morawieckiego jest to akurat dobra informacja. Ma on ulokowane środki na obligacjach antyinflacyjnych, uzależnionych od poziomu tego wskaźnika. Im wyższa inflacja, tym więcej pieniędzy dostanie, co stanowi oczywisty konflikt interesów. Premier jest beneficjentem drożyzny, nie traci na niej, w przeciwieństwie do lwiej części inwestorów i zwykłego Kowalskiego. Jeżeli stan inflacji utrzyma się na podobnym poziomie, co teraz, Morawiecki będzie mógł sobie kupić kawalerkę w Warszawie z samych odsetek w 2023 roku (wtedy wchodzi pełna stawka inflacyjna obligacji). Premier zainwestował 4,5 miliona złotych w ten instrument.
J…Ć PIS ; J…Ć PIS ; J…Ć PINOKIA ; J…Ć PINOKIA !!!!
Ekoterroryści broń biologiczna GMO i wszystko w temacie. Odkąd Polska sprowadziła amerykańskich terrorystow wszystko leci na łeb na szyje. Wywalić kałbojów na zbity pysk a od razu będzie lepiej.