“To Pana autobus, czy mój?” czyli niepotrzebna jatka w autobusie o rowery.


Każdy kto kiedykolwiek podróżował autobusem, niejednokrotnie był świadkiem wielu awantur. Spięcia pomiędzy pasażerami, pasażerów z kierowcami, kontrolerów biletów z pasażerami istnieją od kiedy funkcjonuje transport publiczny. Wielu narusza powszechny ład i ale na szczęście znajdują się Ci, którzy potrafią temu przeciwstawić.

Osobami, które wystawione są na front funkcjonowania z pasażerami są kierowcy. Niejednokrotnie pasażerowie nie znajdują litości dla szoferów, którzy wielokrotnie muszą interweniować, by zasady ustanowione przez zarząd były respektowane. Jeden z kierowców warszawskiego ZTM postanowił podzielić się wymianą zdań z pasażerami.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o rowery

Post udostępniony przez jednego z kierowców:

“Hej. Dziś 116. Opiszę Wam pewną sytuację. Na jednym z przystanków wsiadają dwie Panie z rowerami. Ok. Nie mam wózka to wezmę te rowery. Dodatkowo miałem pilną potrzebę skorzystać z toalety w Wilanowie. Nie było czasu na zbędne dyskusje. 1, nie 2, żeby nie było. Jedziemy sobie, Panie ładnie się ustawiły w miejscu dla wózków. Kilka przystanków dalej do autobusu wsiada Pani z wózkiem z dzieckiem. Włączam mikrofon i grzecznie proszę o opuszczenie autobusu Panie z rowerami. Jedna z Pań pyta dla czego??? Odpowiadam, że jest wózek na co słyszę chyba uszczypliwe pytanie choć nie do końca przemyślane… Cytuję: “To Pana autobus, czy mój??? Bo ja za niego zapłaciłam.” Teraz na łamach mojej strony mogę odpowiedzieć: Droga Pani, autobus należy do Miasto Stołeczne Warszawa. Dodatkowo ja również za niego zapłaciłem chociażby za bilet roczny, którym posługuje się w czasie dojazdu i powrotu z pracy jak również odprowadziłem podatek jak co roku zawsze w Warszawie i też tak jakby za ten i inne autobusy jeżdżące w ramach transportu miejskiego zapłaciłem.

Trzeba przyznać, że kierowcy autobusów nie mają łatwego życia z pasażerami. Słowa tej Pani nie były ani przyjemne, ani prawdziwe, jednak potrafiły by zepsuć dzień niejednemu kierowcy. Myślę, że była to zwykła ludzka uszczypliwość, gdyż kierowca postąpił zgodnie z zasadami.

Co na to ZTM?

Komunikat na stronie internetowej Zarządu Transportu Miejskiego nie pozostawia złudzeń. Pasażer z wózkiem ma bezwzględne pierwszeństwo do podróżowania.

“W komunikacji miejskiej można przewozić rower. Pamiętać należy, że przewóz roweru to przywilej, który powinien być wykorzystywany w wyjątkowych okolicznościach, takich jak awaria jednośladu czy załamanie pogody.

Właściciel roweru jest zobowiązany do zwolnienia miejsca zajmowanego przez rower na każde żądanie pasażera poruszającego się na wózku inwalidzkim lub osoby z wózkiem dziecięcym.

Zasady umiejscowienie roweru w pojazdach komunikacji miejskiej:

  • autobusy i tramwaje – miejsce dla roweru znajduje się naprzeciwko drugich drzwi licząc od kabiny kierowcy lub motorniczego;
  • metro – miejsce do przewożenia rowerów znajduje się wyłącznie w pierwszych i ostatnich drzwiach składu;
  • SKM i KM – miejsca dla rowerów oznaczone są specjalnymi piktogramami na drzwiach wagonu pojazdu.

Jeśli istnieje ryzyko, że podróż z rowerem może być dla kogoś uciążliwa – należy wysiąść i wybrać inny pojazd. Komunikacja miejsca powinna służyć do przewozu rowerów w awaryjnych sytuacjach, nie zaś do codziennych dojazdów lub wieloosobowych wycieczek. Jeżeli użytkownik roweru zamierza łączyć rower z innymi środkami transportu, powinien rozważyć użycie Veturilo lub pozostawienie roweru przy stojaku na węźle przesiadkowym.

źródło: facebook.pl, warszawa19115.pl

Exit mobile version