To nie pandemia jest największym problemem restauratorów, ale rząd. W ramach akcji #otwieraMY otwarto wbrew obowiązującym restrykcjom wiele tysięcy zamkniętych wcześniej lokali. Właściciele restauracji, klubów i pubów postanowili zbuntować się przeciw obostrzeniom i zacząć znów zarabiać na życie. W zamian mogą liczyć nie tylko na drakońskie kary, ale i… odebranie im koncesji na alkohol.
Wojna rządu z branżą gastronomiczną osiąga kolejne stadium absurdu, a przedsiębiorcom już dawno skończyła się cierpliwość. Postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce i tak rozpoczęła się akcja #otwieraMY. Niektórzy mogli mieć nadzieję, że to przemówi rządzącym do rozsądku i skłoni ich do ponownego rozpatrzenia ciężkiej sytuacji restauratorów. Nic takiego się jednak nie stało, a przynajmniej nie w sposób, w jaki by tego po władzy oczekiwano. Ci, którzy wezmą udział w aukcji mogą zapomnieć o wsparciu ze strony państwa. To samo w sobie nie jest głównym problemem, bo te i tak było znikome. Najgorsze nie są też kary pieniężne opiewające na 30 tysięcy złotych, bo dzięki wznowieniu działalności jest szansa na jakiekolwiek zyski. To możliwość utraty koncesji na alkohol zaboli wiele lokali najbardziej. Zwłaszcza że po jej odebraniu, ponownie ubiega się o nią można dopiero po 3 latach.
Rządzący proszą samorządy o wsparcie
Wiceminister spraw zagranicznych i administracji Maciej Wąsik jest tym, który przedstawił plan odbierania koncesji niesfornym przedsiębiorcom. Takie rozwiązanie zaproponował on podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Samorządowcy mieliby według niego jak najszybciej odbierać koncesje lokalom, na które wpłyną skargi odnośnie ich nielegalnego działania.
“Powinny być zamknięte, we wszystkich była policja i Sanepid, ale dotkliwość kary jest zbyt niska do korzyści, które odnoszą właściciele z otwarcia tych miejsc”
Maciej Wąsik o lokalach gastronomicznych otwartych w ramach akcji #otwieraMY
Problem w tym, że koncesje można odebrać tylko w kilku przypadkach zawartych w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Co ciekawe, sytuacja epidemiczna nie jest jednym z nich, a to oznacza, że propozycja wiceministra Wąsika jest zwyczajnie niezgodna z przepisami. Trzeba też wspomnieć o tym, że proces odbierania koncesji trwa zwykle kilka miesięcy, a beneficjentami zezwoleń na sprzedaż alkoholu są w głównej mierze właśnie samorządy. To do nich bowiem trafiają opłaty wniesione przez sprzedawców.
Najbardziej absurdalne jest w tym wszystkim to, że mimo braku działalności, przedsiębiorcy nadal koncesje musieli opłacać. Termin wpłaty za rok 2021 mija 31 stycznia. Samorządy mogą jednak wydłużyć czas zapłaty lub w ogóle zwolnić z zapłaty lokale z koncesji korzystające.