Każdy kraj różnie radzi sobie z epidemią. Jednak wbrew tego co mówi premier Polska nie należy do liderów walki z koronawirusem.
Może być zastanawiający fakt zniesienia niektórych obostrzeń sanitarnych ze zbliżającą się datą wyborów. Przemier chce wytrącić argumenty z ręki opozycji, króra żąda wprowadzenia stanu klęski rzywiołowej i w ten sposób wybory zostałyby automatycznie przełożone.
Za wcześnie czy za późno ?
Niestety nie mamy takiej wiedzy, nasi zachodni sąsiedzi są o wiele bardziej zaawansowani w znoszeniu rygorów sanitarnych. Na myśl samo się nasuwa dlaczego tego nie zrobiono u nas? Ponieważ istniałoby ryzyko zwiększenia zachorowalności tuż prze 10 maja, czyli przed wyborami.
Dlaczego akurat teraz ? Bo nawet jeżeli coś się stanie to efekty będzie widać za dwa tygodnie. To już po wyborach.
Tak czy siak widać że nie o zdrowie Polaków tu chodzi, a o jak najszybszą wygraną Andrzeja Dudy.
“Jeżeli motywem znoszenia od 4 maja ograniczeń nie są względy epidemiologiczne, ale potrzeba ukazania możliwości przeprowadzenia wyborów 10.05 oraz jeśli po zniesieniu tych ograniczeń wzrośnie znacząco liczba przypadków i zgonów, to decydenci będą mieli krew na rękach“
Jeżeli motywem znoszenia od 4 maja ograniczeń nie są względy epidemiologiczne, ale potrzeba ukazania możliwości przeprowadzenia wyborów 10.05 oraz jeśli po zniesieniu tych ograniczeń wzrośnie znacząco liczba przypadków i zgonów, to decydenci będą mieli krew na rękach.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) April 29, 2020
“Będą potrzebowali spadku zakażeń”. Giertych ma teorię, jak PiS doprowadzi do wyborów
Władza PiS dąży do wyborów prezydenckich w maju. Planowane jest głosowanie w formie korespondencyjnej, ale Roman Giertych twierdzi, że partia Jarosława Kaczyńskiego znajdzie sposób na to, by Polacy mogli zagłosować tradycyjnie, czyli w lokalach wyborczych.
Roman Giertych napisał 27 kwietnia – Jarosław Kaczyński już wie, że na wybory korespondencyjne nie ma szans. Będzie więc chciał, aby odbyły się normalne. W lokalach wyborczych. Dlatego będą potrzebowali gwałtownego spadku zakażeń, który jest do osiągnięcia jedynie poprzez radykalne zmniejszenie testów.
Niestety ta teoria może się sprawdzić. Tak naprawdę to nie mamy w Polsce takiej zaufanej instytucji, której możemy wierzyć w publikowane statystyki zakażeń. Jest na to kilka dowodów szczególnie z początku pandemii. Eksperci oceniają, że do tych danych należy jeszcze dodawać 60% publikowanych przypadków, odnosi się to tak samo do zakażeń jak i zgonów.
rzywiołowej ??
Ale wtopa….