Znikające plecaki Kempy wracają do sądu. Sąd sprawdzi dlaczego prokurator odmówił wszczęcia śledztwa.


Plecaki dla dzieci z Aleppo, zbierane pod patronatem Beaty Kempy, najpierw trafiły na strych, a gdy sprawą zainteresowały się media, część miała zostać zawieziona do jednej z parafii.

W ramach akcji uczniowie dolnośląskich szkół zbierali tornistry, które miały trafić do potrzebujących dzieci w Syrii. Tak się jednak podobno nie stało w planowanych terminach zdaniem Beaty Kempy.

Przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. O sprawie poinformowali prokuraturę.

„Plecaki szkolne, które miały trafić do dzieci w Syrii, trafiły najpierw na strych, a gdy to wyszło na jaw, zostały przez Kempę zawiezione do jednej z parafii rzymskokatolickich. Wszystko wskazuje na to, że część darów została tam zwyczajnie rozkradziona, zamiast do dzieci w Syrii zabrały je osoby związane z parafią. Dopiero gdy sprawę ujawnili dziennikarze lokalnej gazety i wybuchła afera – Kempa i księża na gwałt zaczęli organizować transport do Syrii, robili to nie z potrzeby serca, lecz by uniknąć odpowiedzialność karnej i skandalu”

Gdyby nie media to nie wiadomo co by się stało z pomocą od polskich dzieci dla dzieci syryjskich

Sprawę wcześniej ujawniła “Gazeta Sycowska”. Podawała, że zebrane dary ostatecznie trafiły do jednego z kościołów. Wcześniej miesiącami miały leżeć w magazynie. Beata Kempa odpierała zarzuty i zagroziła pozwami. “Wobec kłamliwego artykułu Gazety Sycowskiej, powielanego przez inne portale oświadczam, że sprawę kieruje do Sądu o naruszenie dóbr osobistych i pomówienie” – oświadczyła na Twitterze.

Beata Kempa widzi to inaczej

Zebrane przez mieszkańców Dolnego Śląska dary – w sumie kilkadziesiąt wyposażonych plecaków, miało zostać przekazane do resortu kierowanego przez Beatę Kempę już w czerwcu, tak się jednak nie stało. W międzyczasie ksiądz koordynujący akcję został przeniesiony do innej parafii. „Gazeta Sycowska” napisała, że te dary składowane w jednym z pomieszczeń nad salą gimnastyczną SP nr 3 w Sycowie wówczas „niemal zgniły”, a wolontariuszki musiały przypomnieć minister o tym, że nadal czekają na przekazanie potrzebującym.

Beata Kempa widzi to inaczej: twierdzi, że plecaki zostały przekazane do warszawskiej siedziby Fundacji Ojca Werenfrida i sukcesywnie trafiają na Bliski Wschód. Przypomniała też, że nie była organizatorem tej zbiórki, choć miała nad nią patronat.

Waldemar Cisło, przewodniczący polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie, pod koniec sierpnia twierdził, że 80 plecaków nie trafiło jeszcze do Aleppo, czeka bowiem na dogodny transport przez Bejrut.

Zażalenie OMZRIK do sądu. Prokuratura nic nie zrobiła – “to standard, kiedy wchodzą w grę interesy partii rządzącej”.

OMZRIK złożył do sądu zażalenie na postępowanie prokuratury.

“Bo przez te wszystkie miesiące prokuratura nic nie zrobiła. Powinni przesłuchać osoby z tym związanie, dokonać oględzin, stwierdzić, jaki jest stan faktyczny, a nic takiego się nie zdarzyło – mówi Konrad Dulkowski, prezes OMZRIK, podkreślając, że

– to standard, kiedy wchodzą w grę interesy partii rządzącej”.

Źródło OMZRiK – facebook , Wrocław.wyborcza.pl

Exit mobile version