Dziennikarz RMF FM ujawnił skandal u krakowskich komandosów. Jednostka Wojskowa NIL miała ustawić przetarg na dwa miliony złotych kupując swoim żołnierzom spadochrony desantowe bez wymaganych certyfikatów. Jak ustalono, bada się czy można wykryć związek między działalnością dostawcy z Legionowa a marcowym wypadkiem podczas ćwiczeń w Drawsku Pomorskim. Ranny został wtedy żołnierz 6 Powietrznej Brygady Desantowej, któremu nieprawidłowo otworzył się spadochron główny. Krakowska prokuratura wszczęła postępowanie. Oficerom Wojska Polskiego – Majorowi i Generałowi grożą długie odsiadki – informuje rmf24.pl
Przesłuchani w sprawie skandalu to oficer z wydziału szkolenia spadochronowego jednostki Piotr M. oraz generał dywizji w rezerwie Piotr P., który był wiceprezesem spółki z Legionowa, oferującej spadochrony. Obaj po usłyszeniu zarzutów wyszli na wolność – informuje rmf24.pl.
Według śledczych, doszło do zmowy przetargowej – wykryto kontakty w sprawie dostosowania wymogów wojskowego zamówienia do oferty tej firmy. W toku postępowania okazało się też, że generał Piotr P. podczas przetargu dostarczył zamawiającemu fałszywe certyfikaty, potwierdzające przeprowadzenie badań oferowanego sprzętu oraz jego możliwości technicznych.
Przedstawiciel jednostki specjalnej miał tak zorganizować przetarg, by do żołnierzy nie trafił specjalistyczny wojskowy sprzęt a cywilne spadochrony.
Spadochrony, które za 2 miliony złotych dostarczała firma generała P. z Legionowa, trafiły do jednostki. Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada ustalił, że mowa jest o 200 zestawach. Teraz nie są używane, bo prokuratura zabezpieczyła je jako dowody.
Jak ustaliła nieoficjalnie redakcja RMF, śledczy rozważali, czy stawiać zarzuty dotyczące narażenia żołnierzy na utratę zdrowia lub życia. Na tym etapie jednak się na to nie zdecydowali.
Może się mylę, ale byłem przekonany, że to żołnierz ma za zadanie spakować swój spadochron, co m.in. oznacza, że musi go wcześniej dobrze poznać. W konsekwencji powinien odmówić użycia spadochronu, który jest zdefektowany.