Jarosław Kaczyński miał pełnić funkcję rządowej lokomotywy, która jeżdżąc po Polsce przyczyni się do wzrostu notowań dla PiS. Jednak efekty jego wizyt są gorsze, niż zakładane oczekiwania. Lider obozu dobrej zmiany notorycznie myli miejsca, osoby, przekręca słowa, tworząc własne. Pojawiły się też zastrzeżenia wobec treści merytorycznych. Kaczyński znowu przypomniał szerszej publiczności o swoich problemach językowych. Nagranie z występu w Częstochowie dało asumpt do wielu szyderczych komentarzy internautów.
Do niedawna najbardziej spektakularne lapsusy językowe w obozie dobrej zmiany gwarantował Patryk Jaki. Ma on nieprzeciętne zdolności do kreatywnej słowotwórczości i wymyślania pojęć typu: “hatakumba”, zamiast hekatomba, czy “dedrendolaga” w zastępstwie degrengolady. W ostatnich miesiącach definitywnie stracił pozycję króla pomyłek i zdetronizował go Jarosław Kaczyński. Prezes PiS właściwie przy każdym publicznym wystąpieniu notując jakieś faux pas. Zdarzało mu się nawet mylić miejsca, w jakich występował – przekręcił Inowrocław z Włocławkiem, a Brejzę z Mejzą. Zabrakło mu też talentu, żeby poprawnie wypowiedzieć słowo: “akumulator”, na przemówieniu w Płocku. Kaczyński poległ również przy przymiotniku “sztokholmski”, całkowicie odpuszczając próbę wypowiedzenia tego słowa po kilku nieudanych próbach.
Nie inaczej było podczas podróży do Częstochowy. Kaczyński zapowiedział, że będzie nawracał polskie społeczeństwo na katolicyzm. – Każdy Polak-patriota, nawet jeśli jest niewierzący, musi przyjąć chrześcijański system wartości. W Polsce innego systemu wartości, występującego w szerszym wymiarze po prostu nie ma – przekonywał. Podczas tego wykładu nawiązał też do Iranu, rządzonego przez ajatollahów. Jednak zamiast słowa ajatollah, wyszedł kolejny słowotwórczy kabaret, Kaczyński stworzył własną wersję przywódcy religijnego – “atatojlaha”.
Poniższe nagranie wyłapane przez Tygodnik NIE i liczba podobnych wpadek sugeruje, że lider PiS powinien jak najszybciej udać się na lekcje do logopedy, bo swobodne operowanie językiem polskim zaczyna go przerastać.
Cyrk to nie pierwszy i nie ostatni polskich rządów. Jeżeli Polacy chcą mieć bogate słownictwo i więdzę to niestety ale w partii PIS nie znajdziemy dobrych nauczycieli. A wręcz przeciwnie prostacki jezyk, slang uliczny, domoralizacja, kłamstwa, zdawkowość, lakoniczność te inne przywary odróżniają zdolnych polityków od cwanych polityków. To bardzo smutne że na polskiej scenie politycznej brakuje takich wzorów pięknej i bogatej polszczyzny jak w osobie Grzegorza Brauna. Nie ma co się oszukiwać mamy na świecie ludzi wyjątkowych mamy też miernoty które najczęściej cwaniactwem i korupcją zdobywają popularność która powinna być zarezerwowana dla osób autentycznie zdolnych i godnych zaufania. Partia PIS… Czytaj więcej »