class=”class-name”] N [/boombox_dropcap]
iesamowita historia przydarzyła się Klaudii Jachirze. Współpasażer pociągu którym jechała najpierw jej naubliżał, a na koniec przeprosił za swoje zachowanie. To rzadka historia tego typu zakończona happy endem.
Jedziemy dziś z Mamą pociągiem o 11.03 z Wrocławia do Warszawy na wtorkowe I posiedzenie Sejmu. Nie możemy się nagadać. W pewnym momencie idziemy po kawę do Warsu. Tam, jeden z pasażerów, lekko podchmielony, pyta:
– Ty jesteś Jachira?
– Tak – odpowiadam z uśmiechem.
– To wy….pierdalaj stąd. Jesteś zwykłą kur…!
– Jak już, to kur… z immunitetem, więc proszę się uspokoić.
– Nie będę spokojny dla zdrajców ojczyzny. Nie jesteś Polką.
Moja Mama w szoku zaczyna na niego krzyczeć, że pociąg jest dla wszystkich i nie ma prawa tak się zachowywać. Pracownik Warsu przerażony, nikt z obecnych nie reaguje. Konsternacja.
Powstrzymuję emocje i idę do konduktora zgłosić zajście. Jednak zanim zdecyduję się wezwać policję i zatrzymać pociąg, wracam z konduktorami. Jeśli przeprosi, to nie będziemy wzywać policji.
Ale on, mimo namowy znajomych, nie zamierza. “Prędzej wysiądę w polu niż przeproszę tę zdzi… Jestem dumny z tego co powiedziałem!” Konduktor zawiadamia policję i odprowadza mnie na moje miejsce, by zapewnić mi bezpieczeństwo.
Po chwili zjawia się ten sam człowiek w towarzystwie kolegi i konduktorów.
– Ten pan chciałby panią przeprosić, a ja chętnie będę tego świadkiem – mówi kierownik pociągu.
– Przepraszam, nie powinienem tak się zachowywać. Muszę się nauczyć, że każdy może mieć inne poglądy, pani także. To było bardzo inteligentne, że Pani poszła do Sejmu. Chciałbym, żeby tam zrobiła pani coś dobrego.
– Ja też szanuje pana poglądy, dopóki pan mnie nie obraża. Zobaczy pan, że będzie pan jeszcze dumny z tego jak sprawuję mandat.
Przez cały czas podajemy sobie dłoń. Uścisk trwa z 2 minuty. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że on naprawdę zrozumiał to co zrobił i przeprasza szczerze, a nie dlatego, że zagrozili mu policją czy wysiadką. To jest właśnie nauka tolerancji. Może jest nadzieja dla naszego skłóconego narodu, skoro łysy człowiek z łańcuchem na szyi, prawdopodobnie jadący na Marsz Niepodległości, potrafi pogodzić się z tą “złą” Jachirą?
Dojeżdżamy do stacji Częstochowa…Czyżby Cud pod Jasną Górą? Jeśli tak, to ja to kupuję, oby było takich jak najwięcej.