Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego w pisemnym oświadczeniu ostro odciął się od swojej szefowej, Julii Przyłębskiej. Co więcej — dał również do zrozumienia, że w rozpoznawanych przez trybunał sprawach mogło dochodzić do politycznych nacisków. W ten sposób Muszyński zareagował na wyciek jednego z rządowych e-maili, w którym omawiane jest spotkanie szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka z Przyłębską i rozmowa na temat spraw rozpatrywanych przez TK.
W minioną środę kanał na Telegramie “Poufna Rozmowa” ujawnił korespondencję, którą Dworczyk adresował do premiera Mateusza Morawieckiego o swoim spotkaniu z “Julią P.”. Tematem maila jest “TK”, a Dworczyk swoją rozmówczynię tytułuje “pani prezes”.
W e-mailu ministra do szefa rządu czytamy, że omówił on z “Julią P.” terminy spraw rozpoznawanych przez Trybunał Konstytucyjny.
Chodzi o opisane w e-mailu Dworczyka sprawy świadczenia opiekuńczego — tu koszt dla budżetu państwa miał wynieść ok. 5 mld zł. Szef KPRM wspomniał też o sprawie służebności gruntów dotyczących przesyłu, gdzie wyrok mógłby kosztować budżet państwa kilkanaście mld zł.
W obu tych sprawach przewodniczącym składu sędziowskiego był Mariusz Muszyński, czyli wiceprezes TK oraz w przeszłości jeden z najwierniejszych stronników Julii Przyłębskiej. Jest tzw. sędzią-dublerem, bo został wybrany na miejsce już legalnie obsadzone w TK. Tyle że sędziów powołanych jeszcze za rządów koalicji PO-PSL nigdy nie powołał do TK prezydent Andrzej Duda. Europejski Trybunał Praw Człowieka jednoznacznie stwierdził, że “dublerzy” nie są sędziami TK.
Koniec współpracy na linii: Przyłębska — Muszyński
W oświadczeniu opublikowanym w minioną środę na prywatnej stronie internetowej Muszyńskiego dokładnie w dniu ujawnienia e-maila Dworczyka do Morawieckiego czytamy, że Muszyński nie życzy sobie, by łączono go ze sprawą spotkań szefa Kancelarii Premiera z prezeską TK.
“W związku z licznymi publikacjami dotyczącymi rzekomych maili min. Dworczyka o jego spotkaniach z Prezes TK, w których w informacjach podobno uzyskanych od Prezes TK pojawia się moje nazwisko, uprzejmie proszę, by nie łączyć mnie z ustaleniami, jakie mogły zapaść na tych spotkaniach (jeśli takowe miały miejsce)” — pisze Muszyński.
Obie wymienione w mailu sprawy, połączone z moim nazwiskiem, znam. W obu byłem przewodniczącym składu orzekającego. Więcej na temat procedowania w tych sprawach i ew. prób wpływów mogę powiedzieć po zwolnieniu z tajemnicy służbowej przez stosowne organy
Co miałoby to oznaczać? Mówiąc wprost, Muszyński jednoznacznie daje do zrozumienia, że do jakichś “prób wpływów” czyli nacisków mogło w tych sprawach dochodzić. Obie — jeśli doszłoby do wydania wyroków — mogłyby wiązać się ze znaczącymi kosztami dla budżetu państwa w wyjątkowo ważnym dla PiS roku 2019, czyli roku wyborczym. Pieniądze z budżetu potrzebne były na prezenty socjalne, a nie na wykonywanie wyroków TK. Zaś to, co Muszyński pisze o zwolnieniu z tajemnicy służbowej może sugerować, że do owych nacisków mogło dochodzić albo podczas rozmów służbowych, albo narad nad wyrokami, objętych tajemnicą.
Po latach zgodnej współpracy — których symbolem była pamiętna, wspólna konferencja prasowa Przyłębskiej i Muszyńskiego z 2017 r., kiedy to ogłaszali mediom wyrok TK w sprawie pisowskiej ustawy o zgromadzeniach — w tym zgodnym tandemie doszło do rozłamu. Pierwszym jego sygnałem było nieudane, zakończone fiaskiem przejście Muszyńskiego do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Potem Przyłębska odebrała mu funkcję sprawozdawcy w postępowaniu, które prowadzone było na wniosek Zbigniewa Ziobry jako prokuratora generalnego, dotyczącym pytań prejudycjalnych sędziów do unijnego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE). Później Muszyńskiego rzadko widywano w TK, którym wcześniej de facto zarządzał – przypomina Onet.pl
Według nieoficjalnych informacji rozdźwięk między nim a Przyłębską miał za podłoże to, że Muszyński był wiernym stronnikiem Zbigniewa Ziobry. Przyłębska zaś miała postawić na współpracę z premierem Mateuszem Morawieckim. Prawdziwość tej kuluarowej diagnozy potwierdzać może choćby ujawniony e-mail Dworczyka do Morawieckiego w sprawie jego spotkania z Przyłębską.
A oto jak o swojej szefowej w TK pisze w oświadczeniu Muszyński:
Nie podzielam spojrzenia Pani Prezes na rolę TK, sposób procedowania przed TK, jak i na rolę sędziego w życiu polityczno-społecznym Polski. A przede wszystkim uważam, że moja znajomość i rozumienie Konstytucji różni się jednak horrendalnie od znajomości i rozumienia tego aktu przez Panią Prezes.
Kolejny wyciek ze skrzynki Dworczyka uderza w Muszyńskiego. Czy pisał do premiera jako “Lucius Domitius”?
Oświadczenie Muszyńskiego na temat wycieku ze skrzynki mailowej Dworczyka dotyczącego spotkania z Przyłębską spotkało się z błyskawiczną reakcją osób, które najpewniej odpowiadają za publikacje w serwisie Poufna Rozmowa. Krótko potem pojawił się bowiem kolejny e-mail, tym razem uderzający w samego Muszyńskiego.
Czytamy w nim, że w sierpniu 2018 r. Dworczyk upewniał się, że do premiera dotarła wiadomość od Muszyńskiego właśnie.
“Dzwonił sędzia Muszyński, aby upewnić się, że jego mail dotarł do Ciebie — uprzedzał (i prosił o przekazanie Ci, abyś nie był zaskoczony), że wysyła Ci listy z adresu Lucius Domitius” — miał pisać do Morawieckiego Dworczyk.
Na tę publikację Poufnej Rozmowy Muszyński, czyli wiceprezes TK zareagował kolejnym oświadczeniem.
Czytamy w nim, że z Dworczykiem rozmawiał tylko raz, telefonicznie. Miał, jak twierdzi, zarekomendować mu jednego z profesorów prawa. Premiera, jak pisze Muszyński, widział kilka razy, wyłącznie z okazji oficjalnych uroczystości.
“Tak więc żadnego dialogu mailowego ani telefonicznego z nim nie utrzymywałem (nawet nie znam adresu mailowego ani numeru telefonu Premiera)” — przekonuje Muszyński, Jak dodaje: “jako obywatel poglądów Premiera na kierunek polityki państwowej nie podzielam”.
źródło: Onet