Ksiądz Wojciech Drozdowicz dał się poznać szerszej publiczności, biorąc udział w nagrywaniu programu “Ziarno”. Audycja cieszyła się dużą popularnością w latach 90-tych. Niedługo później zniknął z medialnych radarów i wyjechał na misję na Syberię. Obecnie pełni funkcję proboszcza najmniejszej parafii archidiecezji warszawskiej na Bielanach, co jakiś czas zaskakując wiernych nietypowymi akcjami. Ostatnia wywołała ogromne emocji, w dodatku całkowicie skrajne – od zachwytu po krytykę.
Ksiądz Drozdowicz ma szczyptę kontrowersji zapisaną w swoim DNA. W latach 80-tych roztrzaskał siekierą telewizor w czasie mszy, co miało być spektakularnym wyrazem buntu wobec komunistycznej propagandy. Miał przez to spore problemy, przeprosin domagał się sam rzecznik rządu – Jerzy Urban. Głośnym echem medialnym odbiła się akcja oddania hołdu zmarłej “Korze”, kiedy zagrał “Krakowski spleen” na suzafonie, przed rozpoczęciem mszy. Drozdowiczowi definitywnie znacznie bliżej do liberalnego skrzydła Kościoła – m.in. wspiera WOŚP i przyjaźni się ze Zbigniewem Hołdysem. Podczas niedzielnej mszy w swojej macierzystej parafii, chciał oddać hołd walczącej Ukrainie, puszczając z głośników “Czerwoną kalinę”. Utwór zyskał ostatnio na popularności. Jednak część internautów i księży skrytykowała Drozdowicza, bo piosenka była nieoficjalnym hymnem UPA w czasie rzezi wołyńskiej.
Jedni byli zachwyceni pomysłem, ale pojawiło się też wiele głosów oburzenia. Niektórzy domagali się wręcz usunięcia Drozdowicza z parafii. – Czy naprawdę uważa Pana za właściwe to, że świecką piosenkę (niezależnie w jakim języku) wykonuje kapłan z liturgicznych szatach i to w Kościele z ambony, która służy do głoszenia Słowa Bożego? Nie brakuje też wyrazów zachwytu. W obronę wziął go m.in. redaktor “Niedzieli” Artur Stelmasiak i Zbigniew Hołdys. – I się awantura o “Czerwoną Kalinę” zrobiła. Wielu pomysł się spodobał, a inni są albo zgorszeni religijnie, albo twierdzą, że to zbrodnicza piosenka… albo jedno i drugie. Mnie się ta ludowa pieśń podoba i nie jestem zgorszony – napisał Stelmasiak. Jednak najostrzej wyraził się pupilek obozu władzy, finansowany milionowymi dotacjami, Robert Bąkiewicz. – Profanacja świętej ofiary – skomentował na Twitterze pomysł Drozdowicza. Wpis lidera narodowców wywołał ognistą dyskusję w sieci. Na jego słowa zareagował m.in. ksiądz Grzegorz Kramer. – A zna Pan znaczenie słowa “profanacja”? – zripostował.